Kolejne części reportażu dostępne są również na blogu: rzeczyiwaszkiewicza.wordpress.com
Wszystkie cytaty pochodzą z książki Anny Król zatytułowanej "Rzeczy. Iwaszkiewicz intymnie", Oficyna Wydawnicza Wilk & Król, Warszawa 2015.
Sprawy do załatwienia
Jeśli musiał coś zanotować, nie zastanawiał się, na czym ma pisać. Sięgał po pierwszy kawałek papieru, który mu się nawinął. Bieżące notatki i listy spraw do załatwienia zachowały się na wycinkach prasowych, starych pokreślonych drukach, rysunkach wnuków, a nawet na zrealizowanych receptach. Niektóre kartki wykorzystywał kilka razy. Listy sprawunków na kolejne dni sąsiadują ze sobą tak blisko, że czasem trudno je od siebie odróżnić. Zapisywał czynności wykonane i te, które miał dopiero w planach. Na tych dziwacznych listach zwykle panuje demokratyczny chaos. "Kupić nowe okulary!" – zapisał obok terminu referatu, który miał skończyć na zjazd literatów. Zakup kremu do golenia i proszku do zębów obok przypomnienia o zamówieniu mszy w intencji zmarłego przyjaciela. Potrzebne części samochodowe marki Renault obok notatki o odbiorze jakichś sadzonek, a kontrolę weterynaryjną Tropka obok wizyty w sejmie. W archiwum pełno jest kartek z nagłówkiem "sprawy do załatwienia" lub "notatki ku pamięci".
Dawna sypialnia
Sypialnia to duży, słoneczny pokój położony najbardziej centralnie na pierwszym piętrze. Najpierw widzi się dwa połączone ze sobą ogromne łóżka, pochodzące z rodzinnej fabryki Lilpop, Rau i Loewenstein. Jedno z nich, to bliżej wejścia, ma wyraźnie wytarty drewniany zagłówek. To na nim, dłuższym tylko o sześć centymetrów niż sam użytkownik, spał Jarosław. Lubił się skarżyć, że "przez całe życie dosłownie i w przenośni śpi w za krótkim łóżku".
Szara strefa
Szarą strefę muzealnej kolekcji stanowią przedmioty, których nie udało się uporządkować, opisać i skatalogować. Zagracają biurka i sekretarzyki. Gubią się i odnajdują nieoczekiwanie w przepastnych szufladach. Żyją swoim życiem, kurzą się i niszczeją. Wiszą w szafach i leżą na półkach, podając w wątpliwość trud kustoszy. Czasem w sąsiedztwie skatalogowanych kolegów dostrzegają je bardziej spostrzegawczy zwiedzający. Czasem stają w szranki z elegancką kolekcją eksponowaną w specjalnych gablotach. Wśród nich są nadjedzone przez mole marynarki Starego i szczotka z włosia dzika, naczynie do gotowania strzykawek Anny oraz kilka szczoteczek do zębów.
Płaszcz zimowy
Jarosław zareagował na komendę i powoli zwrócił głowę w kierunku aparatu, lekko przechylając się na prawo. Rolke popatrzył na niego przez obiektyw i pomyślał, że wydaje się taki niezgrabny i trochę nieporadny. W tym grubym płaszczu z futrzanym kołnierzem, równie potężnej zimowej czapie, jakby przymałej, wciśniętej na za dużą głowę, i w zaśnieżonych buciorach. Poruszanie się w głębokim śniegu musiało być sporym wysiłkiem. Stał teraz ciężko, podparty na lewej nodze. Prawa była lekko ugięta w kolanie. Ręce zwisały wzdłuż ciała. Twarz miał spokojną, ale bez wyrazu. Przez masywne szkła okularów patrzył gdzieś ponad głową Rolkego. Tylko Tropek stał nadal bez ruchu przy nodze. Nie odwrócił się do obiektywu, niewzruszony prośbą fotografa. Patrzył tęsknie w stronę domu, skupiony na swoich psich sprawach.
Stary człowiek i pies, pomyślał Tadeusz Rolke.
Piękny pejzaż. I przycisnął spust migawki.
Fragment hallu
"Lilpopowskie" są główny hol i schody na piętro. Ściany jeszcze za życia ojca Anny szczelnie pokryto zdobyczami myśliwskimi, wiele mówiącymi o zamiłowaniach Lilpopa. Całą wolną przestrzeń między nimi zajmują pocztówki z podróży i fotografie z początku wieku – ich zbieranie było drugim hobby właściciela Stawiska.
Kiedy myślę o myśliwskiej scenografii tej części domu, zawsze przypomina mi się anegdota opowiadana przez samego Iwaszkiewicza. Mnie opowiedział ją podczas jednej z wizyt Robert Papieski. W końcu lat siedemdziesiątych w nocy spadło ze ściany jedno z poroży dziadka Lilpopa, narobiło hałasu, obudziło domowników. Jarosław wyjrzał ze swojej sypialni i zobaczył rogi leżące u jego stóp, na podłodze. Na pytanie żony: "Co się stało?", odpowiedział po prostu: "Nic takiego, tym razem tylko zaczepiła kosą".
Kuferek lekarski
Z Jurkiem połączyła go namiętność, potem czułość i wreszcie żałoba. Chronili swoją prywatność i dbali o siebie. W 1958 roku Jarosław pisał do Jerzego:
"Jesteś moim wielkim szczęściem, słońcem zachodzącego mojego życia. Moja żona zbudziła mnie dziś w nocy, bo powtarzałem przez sen: Jurek, Jurek, Jurek. Dziecko moje, nie bądź aż tak smutny, aż tak samotny. Pamiętaj, że wszyscy jesteśmy samotni, beznadziejnie samotni – ale że jesteśmy ludźmi – i że większego przeznaczenia w świecie nie ma. Całuję Twoje najdroższe oczy i ręce."
W gabinecie
W gabinecie, który jako jedyny w całym domu mówi coś więcej o guście właściciela, zgromadzono wszystko, co pisarzowi było naprawdę bliskie i czego za nic w świecie nie chciałby wyrzucić, nawet jeśli nie przedstawiało sobą zbyt wielkiej wartości. Takim sposobem na dziewiętnastowiecznych regałach, obok historycznego wydania "Słownika języka polskiego" Samuela Bogumiła Lindego, egzemplarza "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza z 1834 roku czy pierwodruków Słowackiego, można zobaczyć kurpiowskiego kogutka i stare pożółkłe gazety. Na biurku kurzą się teczki z dyplomami i elegancko oprawionymi gratulacjami, w szufladach zalegają pojedyncze zaśniedziałe monety pamiętające czasy PRL i ZSRR, a także rachunki z pralni, guziki i temperówka.
Biurko pisarza
Od wielu dni nie mógł pisać i unikał nawet myślenia o biurku, ukochanym meblu w ukochanym pokoju. Nawet sypiać zaczął na dole, na dawnej kanapie teścia, żeby już dodatkowo się nie dręczyć. Doktor Gallus, który opiekuje się Anną, a czasem także jemu przygląda się z uwagą, powiedział mu niedawno, żeby się nie nadwerężał. To trudny czas i niemoc pisarska może być dla niego męcząca […]. Za każdym razem, gdy próbował przekroczyć próg pokoju na piętrze, czuł, że robi mu się duszno, że nie może oddychać. Mógł co najwyżej obejść solidny mebel dookoła, omieść wzrokiem fotografie ustawione na blacie. I musiał uciekać. Bał się przyglądać zdjęciom przyjaciół zbyt długo, bał się w tamtym kierunku patrzeć, bał się stawać z nimi twarzą w twarz i bał się samotności.
Fragment biblioteki
Jednym z ciekawszych pomieszczeń na parterze jest biblioteka – narożny pokój w zachodniej części domu, wyposażony w charakterystyczne meble, przerobione z regałów aptecznych ze składu państwa Włodków, teściów Marii Iwaszkiewicz. Matka pierwszego męża Marii do 1948 roku prowadziła aptekę w Grodzisku Mazowieckim. Dziś na ciężkich zielonych regałach stoi ponad dwadzieścia tysięcy tomów z księgozbioru rodziny.
Fotografia Anny Iwaszkiewicz
Na blacie przed nim stała fotografia Hani zrobiona prawie pięćdziesiąt lat temu właśnie w Paryżu. Spoglądał raz na śpiącą żonę, raz na młodą dziewczynę o tajemniczym spojrzeniu, jaką była na tamtym zdjęciu z lat dwudziestych. Wszystko mu się mieszało. Tamten wyjazd do Paryża, ekscytacja Hani, te dzisiejsze korekty i żarty z zakopiańskiej wizyty madame Gierek w butiku Diora. Który Paryż jest prawdziwszy? Która Hania jest "tą" Hanią? Jak to się stało, że jedzie do ukochanego Paryża z grupą polityków, z których właściwie żaden nie zna słowa w języku Moliera, bo francuszczyzny Edwarda Gierka nie zrozumiałby żaden paryżanin. Zamknął oczy i próbował zatrzymać wirujące myśli. Kręciło mu się w głowie. Skupił się na własnym oddechu, z początku świszczącym i nierównym, potem jednak coraz spokojniejszym. Zgasił lampkę nad biurkiem i położył się obok żony. Przez chwilę, zanim oczy przyzwyczaiły się do ciemności, jedynym jasnymi punktami w pokoju były twarz i siwe włosy Hani.
Ostatnie łóżko
Maria patrzyła jeszcze przez chwilę na przechodzących przez pokój ludzi i szepczących przy trumnie urzędników. Potem przeniosła wzrok na okno, za którym nic przecież od wczoraj się nie zmieniło – to samo podwórko, ta sama weranda o niewyraźnych rozmytych w nadchodzącym zmroku konturach. A jednak wszystko było już inaczej.
– Wszystko się skończyło – powiedziała bardzo cicho, do siebie. – Wszystko się dla nas skończyło – powtórzyła i po raz ostatni omiotła wzrokiem bibliotekę.
Trumnę można było odwiedzać do osiemnastej. Potem, kiedy się ściemniło, najbliżsi zostali z nią sami.
Zofia Dzięcioł
Dziś opiekuje się eksponatami w muzeum. Do dziś mieszka w Stawisku, w dawnym domu pisarza.
– Oni, proszę pani, wszystko zbierali – śmieje się Zosia Dzięcioł. – "Wszystko się przyda" to było motto tego domu, jedyna odpowiedź na wszystko. To obłęd był. "Przyda się". Niech pani zobaczy: atrament do pióra to też jego. I jeszcze ta resztka wody kolońskiej. A tam niżej francuska puderniczka i pędzel do golenia. Tych pierdołów, za przeproszeniem, to zawsze było pełno. Bo teraz to się wyrzuca wszystko, co niepotrzebne. A tutaj się wszystko zbierało. "Bo się przyda". Taka mania. [...] – Wie pani, Stary też był bałaganiarz, ale on to nawet kiedy rozrzucał wszędzie te rzeczy, to jakoś zawsze pamiętał, gdzie co położył. A tu, widzi pani, tak mam zagracone. Muszę trochę posprzątać, powyrzucać. Po co to trzymać wszystko?
Dom w Stawisku
– To o czym chciała pani porozmawiać? – Maria ściąga mnie z powrotem do swojego mieszkania na warszawskim Ursynowie. Zastanawiam się, jak mam jej wytłumaczyć, co mnie sprowadza. W końcu decyduję, że nie da się tego powiedzieć inaczej.
– O duchach. Chciałabym z panią porozmawiać o duchach Iwaszkiewicza. Albo o duchu Iwaszkiewicza. Wierzę, że ubrania, zapachy, stare fotografie zachowują cząstkę ich właścicieli. I że możemy się o nich czegoś dowiedzieć, jeśli odpowiednio dokładnie przyglądamy się tym przedmiotom. – Pani Maria słucha mnie uważnie, jakby o niczym innym z nią nie rozmawiano. […] brnę dalej, ale tracę przekonanie, że może to brzmieć wiarygodnie.
Starsza pani patrzy na mnie wyczekująco. A potem zaczyna mówić.
Anna Król (ur. w 1979 roku). Pomysłodawczyni i dyrektor Big Book Festival – międzynarodowego festiwalu literackiego odbywającego się w Warszawie. Promotorka kultury, wydawca, redaktor, autorka scenariuszy. Kuratorka projektów poświęconych Jarosławowi Iwaszkiewiczowi, Sławomirowi Mrożkowi i Jerzemu Pilchowi. Z wykształcenia jest krytykiem sztuki, absolwentką Akademii Teatralnej w Warszawie. Redaktorka książki "Spotkać Iwaszkiewicza. Nie-biografia". "Rzeczy. Iwaszkiewicz intymnie" to jej debiut literacki.