Mówisz po mandaryńsku. W jaki sposób chińska muzyka i kultura wpłynęła na twoją postawę twórczą?
Dorastałem pod wpływem wielu kultur, każda na mnie wpłynęła. Chińska kultura odpowiada za część tradycyjną. Nie chciałbym zbyt głęboko wchodzić w aspekty psychologiczne albo filozoficzne, jednak czuję, że historia chińskiej kultury – konfucjanizm, taoizm – płyną w mojej krwi. Dorastałem w Kanadzie; Ameryka Północna napromieniowała mnie swoją otwartością i dynamicznością. Dzięki pianistyce jestem związany z Europą; fascynuje mnie, że dziedzictwo historyczne jest tutaj żywe. W Europie z łatwością znajdziesz kamień, który ma 600 lat, w Kanadzie przedmiot, który ma sto lat jest traktowany jak prawdziwy zabytek…
Jak często wykonywałeś w ciągu ostatnich miesięcy I Koncert fortepianowy e-moll op. 11 – utwór, który wykonałeś podczas finału Konkursu Chopinowskiego?
Nawet nie liczyłem, ale na pewno ponad 15 razy…
Opowiedz o swoim związku z tym utworem. To przyjaźń, a może coś więcej?
Czasami to przyjaźń, innym razem naprawdę go nienawidzę. Ale nigdy się nim nie znudzę. Nasza relacja jest bardzo płynna. Nie zmuszałbym się do grania utworu, którego nie chcę grać, to oczywiste.
A co z II Koncertem fortepianowym f-moll, op. 21?
To jeden z moich ulubionych utworów Chopina. Napisał go wcześniej niż I, ale został później opublikowany. Ma w sobie dużo niewinności, bardzo bezpośrednich uczuć, namiętności. Larghetto to najpiękniejsza rzecz, którą skomponował. Nie zagrałem go w czasie finału z kilku różnych powodów. Myślę, że czułem się pewniej w I Koncercie. II wymaga od pianisty więcej dojrzałości, musisz oddać mu więcej czasu, żeby zrozumieć jego wnętrze.
Cieszysz się z nadchodzącego tournée z Filharmonią Narodową pod batutą Andrzeja Boreyki? Będziesz występować w salach koncertowych zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych.
Jasne! Nie mogę się doczekać aż pójdę na plażę. (śmiech) Zagramy Koncert e-moll siedem razy, jestem pewien, że przed nami wiele rozmów i nowych pomysłów dotyczących wykonania.
Współpracowałeś już z wieloma kompozytorami. Jak wygląda współpraca z maestro Boreyką?
Ciągle jestem pod wielkim wrażeniem, jak wiele uwagi poświęcił nam podczas przesłuchań finałowych. Naprawdę wsłuchiwał się w pianistów. Było nas ośmioro, ale każdy był zupełnie innym instrumentalistą. Dopasowywał orkiestrę do naszego sposobu grania bardzo szybko. Boreyko jest dyrygentem, który potrafi zapewnić poczucie bezpieczeństwa i komfortu. Prawdopodobnie nie ma lepszego uczucia w życiu pianisty, niż bycie uważnie obserwowanym i słuchanym. Każdy koncert z maestro jest inny, lubię ten element spontaniczności.
Masz jakąś wymarzoną salę koncertową, w której jeszcze nie grałeś? Albo może chciałbyś wyjść z przestrzeni filharmonii?
To dobre pytanie, muszę się nad tym zastanowić! Występ na szczycie góry byłby czymś przyjemnym.
Brzmi świetnie. Ostatnie pytanie: czy jesteś zainteresowany chińskim zodiakiem? Twoim znakiem zodiaku jest drewniany bawół.
Jestem bawołem w obydwu systemach zodiakalnych, według zachodniej astrologii jestem bykiem – to te same zwierzęta. Całkiem nieźle się składa. Dlatego mój chiński przydomek to "Niuniu"; dosłownie: "wół, wół" (w języku chińskim podwojenie wyrazów może oznaczać zdrobnienie, coś w rodzaju "mały wół"; Liu odnosi się również do podwójnego znaku zodiaku – przyp. red.).