W świecie pani bohaterów człowiek w ogóle nie jest obecny.
Celowo unikam nawiązań do ludzkiego świata. Czasami się pojawiają, jak szalik w pierwszym tomie serii, ale wtedy miałam jeszcze trochę inną koncepcję. Myślałam, że drugi tom będzie o tym, że zwierzęta trafią do miasta. Albo że dojdą do autostrady, którą będą musiały w jakiś sposób przejść. Że będą mimo woli pakowały się do naszej rzeczywistości. Potem z tego zrezygnowałem. Teraz nie chcę, żeby świat człowieka przecinał się ze światem Liska i Dzika, choć czasami zdarza się jakiś drobiazg, jak w piątym tomie, gdzie sroka zbiera szkiełka. Ale chronię moich bohaterów przed cywilizacją. Te ograniczenia mają swoje wady, bo czasem muszę rezygnować z niezłych pomysłów.
Mówiła pani o emocjach, o starych filmach Disneya, dostrzegam też w pani komiksach pewne duchowe powinowactwo z Muminkami: jest w nich podobna melancholia, wieczne poszukiwanie, chęć opowiadania w baśniowej formie o poważnych tematach. Co panią inspiruje przy pracy nad "Liskiem"?
Uwielbiam Muminki i nie będę ukrywać, że one są gdzieś we mnie zakodowane: słowa, sytuacje, relacje między bohaterami. Na pewno takim nawiązaniem jest słowo "dolinka" pojawiające się w moich komiksach. Ale najbardziej inspiruje mnie natura. Dużo jeździłam podczas pracy nad kolejnymi tomami. Zabierałam ze sobą psa i znikałam na dwa tygodnie lub miesiąc. Czułam, że mogę być sama ze swoimi pomysłami i swoją twórczością. Człowiek doświadcza wtedy zupełnie innych emocji, myśli o innych sprawach, potem potrafi opowiedzieć to, co widział. Robię zdjęcia, dokumentację, zbieram obrazy, a potem można je odnaleźć na kartach komiksu.
W pierwszych tomach serii pojawiała się informacja, że albumy powstawały w Domach Pracy Twórczej. To miejsca, w których szukała pani ucieczki od miasta?
Tak. Bardzo trudno mi się skoncentrować na pisaniu w domu w Warszawie. Więc wyjeżdżałam w różne miejsca, które pozwalały na skupienie. Byłam w Rokietnicy, w Międzyzdrojach, w Białowieży w rezerwacie żubrów, pod górą Żar niedaleko Żywca. Teraz niestety nie jeżdżę z powodu pandemii i bardzo nad tym ubolewam.
Inspiracją dla postaci Liska był pani piesek Foks. Czy z tego wynika, że pani jest Dzikiem?
Tak, już kiedyś powiedziałam, że jestem Wielkim Dzikiem. Potrzebowałam bohatera, który dobrze rezonowałby z Liskiem. To musiało być większe zwierzę. Pierwszym pomysłem był wilk, ale nie pasował mi pod względem osobowości, bo jest włóczęgą i samotnikiem, co zresztą później wykorzystałam w jednej historii. Więc szukałam dalej, myślałam o kopytnych zwierzątkach: łosie, sarny, jelenie. Okazało się, że to zły kierunek, że to nie zagra. Wreszcie najlepszym pomysłem okazał się dzik, który jest taką kulką, bulwą. Wielki i gruby przy małym i chudym lisku. Dobrze się razem prezentują i charakterologicznie do siebie super pasują.