Archipelag polskiej sztuki, czyli regionalne polityki instytucjonalne
Choć rynek sztuki w Polsce zamyka się dziś praktycznie na kilkudziesięciu kilometrach wokół warszawskiego Śródmieścia, a galerie komercyjne w pozostałych miastach można policzyć na palcach obu rąk, mapa instytucji publicznych rysuje się już zupełnie inaczej. Archipelag lokalnych centrów sztuki, muzeów i galerii nosi dziś ślady kilku fal mniej lub bardziej programowej decentralizacji.
Sojusz robotniczo-artystyczny
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Włodzimierz Borowski podczas przygotowań do IV Pokazu Synkretycznego, Puławy 1966, fot. © Anka Ptaszkowska, Paulina Krasińska. Negatywy są własnością Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie
Zakłady Azotowe w Puławach, sierpniowy wieczór, rok 1966. Na platformę pomiędzy oświetlanymi pulsującym światłem reflektorów huczącymi piecami wytwarzającymi mocznik, wchodzący w skład sztucznych nawozów, wchodzi ubrany w wieczorowy smoking Włodzimierz Borowski. Przemawia uroczyście do zgromadzonych, sławiąc piękno przemysłowego krajobrazu, intonuje pieśń, w której powtarza słowo "mocznik", wyśpiewywane na koniec do melodii "Mazurka Dąbrowskiego". Trwa I Sympozjum Artystów i Naukowców w Puławach, a akcja Borowskiego – IV Pokaz Synkretyczny "Ofiarowanie pieca" – polega na potraktowaniu zakładowej maszynerii jako gotowego dzieła sztuki i uroczystym oddaniu go dyrekcji.
Choć część pozostałych "Pokazów synkretycznych" jednego czołowych polskich artystów neoawangardowych odbywała się także w bardziej konwencjonalnej z dzisiejszej perspektywy scenerii, m.in. w białym sześcianie Galerii Foksal, to egzotyczne z pozoru tło przemysłowych zakładów w latach 60. stanowiło dla eksperymentalnej sztuki ramę najbardziej naturalną.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Henryk Stażewski, "Kompozycja pionowa nieograniczona", 9 maja 1970, Sympozjum Wrocław '70, fot. Wikimedia Commons
Pierwsze projekty muzeum sztuki nowoczesnej w powojennej Polsce pojawiły się błyskawicznie. Koncepcję takiej placówki artysta, scenograf i animator kultury Marian Bogusz zaczął opracowywać zaraz po uwolnieniu z obozu koncentracyjnego w Mauthausen w 1945 roku. Zarys muzeum gotowy był w roku 1957. Niecałą dekadę później koncepcję opartego na żywej i zmiennej kolekcji Muzeum Sztuki Aktualnej przedstawił Jerzy Ludwiński. Choć Boguszowi udało się stworzyć w Koszalinie lokalną kolekcję, opartą na darze galerii Krzywe Koło i uzupełnianą o prace z plenerów w Osiekach, ta przy instytucjonalnych przekształceniach uległa rozproszeniu między Koszalin a Słupsk i nigdy nie stała się podstawą muzeum sztuki nowoczesnej z prawdziwego zdarzenia. Taka instytucja powstała dopiero w Warszawie – w roku 2005. Jednak ze względu na wspomniane plenery Koszalin stał się, jak mówił w połowie lat 60. Ludwiński, "letnią stolicą Polski plastycznej".
Puławy stanowiły daleko wysunięty na wschód przyczółek plenerowej mapy lat 60. i 70., jednak większość owych imprez, w kilku przypadkach działających jeszcze do lat 80., organizowana była wzdłuż zachodniej i północnej granicy kraju, od Dolnego Śląska, przez Lubuskie, po Pomorze. Nie bez powodu. Partia szczególne znaczenie w polityce kulturalnej przywiązywała do aktywizacji "Ziem Odzyskanych", akcentując znaczenie "powrotu dawnych ziem polskich do Macierzy". Choć niechętne do fundowania pełnoprawnych muzeów sztuki współczesnej, władze chętnie gwarantowały artystom pracownie i atrakcyjne mieszkania w miastach takich jak Zielona Góra, zachęcając do przeprowadzek i budowania lokalnych środowisk artystycznych, a także inwestowały w plenery, ściągające regularnie artystów z całego kraju. W takich warunkach wykuwała się polska sztuka konceptualna, efemeryczna i zaangażowana środowiskowo. Jak mówił Janusz Bogucki:
Text
"Powstała nowa forma spotkania artystów, twórców sztuki nowoczesnej z różnych środowisk kraju, okazja do wspólnego doświadczenia pracy artystycznej, wspólnego dyskutowania, wspólnego dochodzenia do nowych problemów, do nowych horyzontów sztuki i myśli artystycznej."
Jednocześnie te nieformalne letnie stolice artystyczne zbudowane zostały w symbiozie z przemysłem. Charakterystyczne metalowe formy przestrzenne, którymi do dziś usiany jest Elbląg powstawały w przemysłowych halach przy użyciu resztek materiałów i dzięki pomocy technicznej robotników. Punktem zwrotnym stał się dopiero niewielki plener Ziemia Zgorzelecka, zorganizowany na terenie kopalni węgla brunatnego w Turowie w 1971 roku, plener o ekologicznym rysie programowym, krytycznym wobec przemysłowej eksploatacji środowiska.
Cały naród buduje swoje galerie
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Plenery tworzyły nieoficjalne (letnie) centra sztuki współczesnej, równolegle władze PRL rozwijały jednak unikatowy i imponujący w swojej skali program budowy lokalnych galerii połączonych w jedną sieć – Biur Wystaw Artystycznych. Idea sieci BWA, której sercem i mózgiem było Centralne Biuro Wystaw Artystycznych w Zachęcie – dziś Narodowej Galerii Sztuki – wypracowana została w Krakowie w 1947 roku na II Walnym Zjeździe Delegatów Związku Polskich Artystów Plastyków. Już dwa lata później działać zaczęło zarówno CBWA jak i oddziały w Krakowie, Poznaniu, Bydgoszczy, Nowym Sączu i Katowicach.
Z czasem sieć zaczęła się rozrastać na kolejne miasta wojewódzkie i pączkować na kolejne mniejsze, podległe im delegatury – lubelskiemu BWA podlegały np. galerie w Zamościu i Chełmie. Po nowym podziale administracyjnym kraju dokonanym w roku 1975, w ciągu kolejnej dekady galerie BWA zostały utworzone na terenie wszystkich 49 nowych województw. Nawet średnie i małe miasta zyskiwały swoje oddziały – BWA wyrastały w latach 70. jak grzyby po deszczu m.in. w Lesznie, Krośnie, Koninie, Sieradzu czy Legnicy.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Stach Szumski, "Tajsa", mural przy ul. Narutowicza w Tarnowie, 2014, fot. Jolanta Więcław
Trzęsienie ziemi przyszło po roku 1989, kiedy wraz z centralnie planowaną gospodarką do lamusa odesłano też centralnie koordynowaną sieć galerii sztuki współczesnej. Lokalne oddziały BWA uniezależniały się, przechodząc spod centralnej jurysdykcji pod zarząd samorządowy lub miejski. Część zachowała swoją nazwę, inne dokonywały rebrandingu. Krakowskie BWA stało się np. Bunkrem Sztuki, sopockie, nieco zwodniczo, Państwową Galerią Sztuki, wiele innych zostało Galeriami Miejskimi.
Często dramatycznie niedofinansowane, dawne i obecne BWA zyskiwały lub błyskawicznie traciły miejsce na ogólnopolskiej mapie liczących się placówek w zależności od ambicji, determinacji i umiejętności negocjowania z lokalnymi władzami poszczególnych dyrektorek i dyrektorów. Niektóre, jak galerie w Zielonej Górze, Gorzowie Wielkopolskim Lublinie, Bielsku Białej i Białymstoku przeszły przez burzliwy czas suchą stopą, inne, jak BWA w Tarnowie, nawet dźwignęły się z pozycji marginalnych do roli wiodących ośrodków, wiele, jak galerie w Sandomierzu czy Zakopanem, uległo zupełnej prowincjonalizacji. Dynamikę tych zmian pod koniec lat 90. rejestrował "Raster", dokonując podziału BWA, nazywanych w "Słowniczku Artystycznym «Rastra»" "bułami", na dwa rodzaje:
Text
"Buły dzielą się na czerstwe i chrupiące, a raczej trzeszczące w szwach od konfliktów pomiędzy urzędnikami miejskimi, którzy utrzymują bułę, a jej dyrektorem. Konflikty takie pojawiają się, kiedy dyrektor decyduje się na organizowanie w salach buły wystaw dobrej sztuki [...]. To właśnie dyrektor decyduje, czy buła ma być czerstwa, czy chrupiąca."
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Katarzyna Józefowicz, „Habitat”, 1993–1996, praca z Kolekcji II Galerii Arsenał w Białymstoku
Po latach pozostawienia lokalnych galerii na pastwę mniej lub bardziej kompetentnych dyrektorów oraz wystawienia na łaskę i niełaskę samorządów, narodził się nowy pomysł centralnie koordynowanej decentralizacji życia artystycznego. Wraz z kolejnym przełomem w najnowszej historii politycznej, czyli wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej, ówczesny minister kultury Waldemar Dąbrowski powołał w roku 2004 do życia program, który stał się jego oczkiem w głowie – "Znaki Czasu".
W nowej epoce zmieniło się też wyobrażenie o potencjale regionalnych ośrodków – zaczynał się boom muzealny, komisarzy wystaw zastąpili kuratorzy, a wyobraźnię lokalnych włodarzy zaprzątał sen o "efekcie Bilbao", dzięki któremu nowe instytucje, najlepiej w efektownych nowych budynkach, stawałyby się katalizatorami turystycznego boomu. W odróżnieniu od sieci BWA, lokalne podmioty powołane do życia w ramach programu stawiały nie na bieżące prezentacje lokalnych środowisk, ale budowanie regionalnych tożsamości poprzez kolekcje i instytucje o charakterze centrów sztuki współczesnej. Nawiązywano przy tym symbolicznie do XIX-wiecznej tradycji Towarzystw Zachęty Sztuk Pięknych, do nazw których odwoływała się większość lokalnych kolekcji, a praktycznie do francuskiego systemu regionalnych funduszy na kolekcje sztuki współczesnej działającego od lat 80.
Do połowy 2005 roku Regionalne Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych powstały w niemal wszystkich miastach wojewódzkich. Górny Śląsk wyrobił 200% normy dzięki osobnym kolekcjom w Katowicach i Częstochowie, białą plamą pozostało jedynie Podkarpacie, które, pozbawione również istotnej galerii sieci BWA, jako ośrodek artystyczny od lat pozostawało właściwie kompletną pustynią. Po latach minister Dąbrowski w rozmowie z Agnieszką Pinderą stwierdził, że mimo poszukiwań w Rzeszowie "generalnie nie było aury i ludzi, którzy chcieliby to prowadzić."
Sam program, choć planowany pierwotnie na 9 lat, został zakończony już pod koniec 2008 roku, zastąpiony przez fundusze na regionalne zbiory, o które starać się mogły wszystkie instytucje, także te zupełnie niezwiązane ze "Znakami Czasu". Wyraźny ślad programu pozostał widoczny w Toruniu, gdzie w jego ramach zbudowano od podstaw jedyną zupełnie nową instytucję – Centrum Sztuki Współczesnej Znaki Czasu.
Rewolucja zjada własne dzieci
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Jakub Danilewicz, "Precious", 2018, festiwal Narracje #10, Gdańsk, fot. Bogna Kociumbas
Sukcesy innych regionalnych Zachęt pozostają na tle Torunia mniej oczywiste i choć po latach "Znaki Czasu" można uznać za program jedynie połowicznie udany, bez niego mapa rodzimych instytucji byłaby wyraźni uboższa. W Szczecinie lokalna Zachęta doprowadziła do powstania Trafostacji Sztuki, która jednak nie jest miejscem eksponowania kolekcji, a galerią prezentującą najciekawsze zjawiska w obrębie sztuki najnowszej – z perspektywy samego stowarzyszenia utworzenie żywego centrum sztuki, zwłaszcza po powstaniu w mieście uczelni artystycznej, okazało się ważniejsze niż udostępnianie stałej wystawy.
Na Dolnym Śląsku przy współudziale lokalnego towarzystwa powstało Muzeum Współczesne Wrocław, nawiązujące do koncepcji Muzeum Sztuki Aktualnej Jerzego Ludwińskiego. Otwarto je w 2011 roku (koncepcję programową w 2007 przygotowali Dorota Monkiewicz, jego pierwsza dyrektorka, oraz Piotr Krajewski) w tymczasowej siedzibie. W odróżnieniu od warszawskiego MSN konkurs na siedzibę docelową rozstrzygnięto szybko i bez kontrowersji, choć budowa nigdy nie ruszyła.
Jedno z pierwszych muzeów sztuki współczesnej z prawdziwego zdarzenia, czyli MOCAK, powstało też w Krakowie, choć paradoksalnie nie stało się domem dla tamtejszej kolekcji powstałej w ramach "Znaków Czasu", zbioru o bardzo charakterystycznym rysie, zorientowanym na sztukę powstałą po roku 1989, zwłaszcza tę krakowską. Małopolska Fundacja Muzeum Sztuki Współczesnej pozostała więc z kolekcją migrującą, pokazywaną co kilka lat we fragmentach w galeriach od Tarnowa po Bielsko-Białą. MOCAK zapełnił natomiast lukę w lokalnym środowisku, choć jego wystawa stała opiera się na kolekcji o wiele bardziej od tej powstałej w ramach "Znaków Czasu" chaotycznej, a przy tym opartej w większości na... prywatnych zbiorach dyrektorki, czyli kolekcji Galerii Potocka.
Zamknięcie programu nie oznaczało likwidacji lokalnych towarzystw, które jednak znalazły się w sytuacji nie tak odległej od tej, z jaką mierzyły się po transformacji galerie BWA, borykając się przede wszystkim z kłopotami finansowymi. Aplikować mogą o granty na zakupy, ale problem stanowią zwykłe wydatki na utrzymanie – od konserwacji prac po tak prozaiczne rzeczy jak księgowość. Niektóre, działające niezależnie od ważnych regionalnych galerii, zniknęły z pola widzenia, jak na Pomorzu, gdzie życie artystyczne animuje przede wszystkim Gdańska Galeria Miejska. Od początku powiązana z białostocką Galerią Arsenał Zachęta podlaska została właściwie zmuszona do rozwiązania – traktowana przez grantodawców jako zbędna administracyjna nadbudowa, musiała zostać skanibalizowana przez galerię. Centralnie planowana regionalizacja po raz kolejny zamieniła się w instytucjonalny darwinizm, w którym przetrwać mogą tylko najlepiej najsilniejsi.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]