Jego obrazy, a także rzeźby, rysunki i grafiki znajdują się m.in. w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie, Warszawie, Poznaniu, Gdańsku i Wrocławiu, a także w licznych kolekcjach prywatnych w kraju i zagranicą.
Brał udział w ponad stu wystawach na terenie kraju oraz w kilkudziesięciu zagranicznych. Wystaw indywidualnych miał ok. 40.
W latach 1957-63 studiował malarstwo w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, dyplom uzyskał w 1963 roku w pracowni Emila Krchy, od 1972 roku był pedagogiem macierzystej uczelni, a w 1991 roku otrzymał tytuł profesora. W czasie stanu wojennego był internowany, a później współpracował z ruchem kultury niezależnej. W 1983 roku uhonorowany został przez podziemny Komitet Kultury Niezależnej "Solidarność" za cykl obrazów cykl "Rekolekcje wiśnickie" z 1982 roku.
W 1966 roku wraz z Leszkiem Sobockim, Maciejem Bieniaszem i Jackiem Waltosiem założył w Krakowie Grupę Wprost, która przetrwała niemal 20 lat. W 1967 roku wszyscy członkowie tej grupy otrzymali Nagrodę Krytyki Artystycznej im. C. K. Norwida, a w 1984 roku Nagrodę Muzeum Archidiecezji Warszawskiej.
Wybitny kolekcjoner minerałów i skamieniałości, popularyzator nauk i wystaw przyrodniczych, świetny erudyta i eseista, autor wielu publikacji, twórca Galerii Osobliwości Este. Jako kolekcjoner zgromadził jedną z najlepszych w kraju prywatną kolekcję skamieniałości. Brał udział w kilkudziesięciu kolekcjonerskich giełdach krajowych i zagranicznych. W 1997 roku zdobył I nagrodę i Puchar Wojewody Wałbrzyskiego za kolekcję w grupie minerałów świata ("Kolorowe węglany") na 20. Jubileuszowym Sejmiku Zbieraczy Minerałów w Zamku Książ w Wałbrzychu. Zbierał też stare ryciny i mapy oraz książki o tematyce geologicznej. Przy Oddziale Krakowskim Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk o Ziemi założył Sekcję Miłośników Minerałów i Skamieniałości. Był redaktorem i wydawcą dwumiesięcznika "Kamienie" (25 numerów). Swoje zbiory, liczące ok. 3000 okazów, ofiarował Muzeum Przyrodniczemu ISEZ PAN w Krakowie. Wystawę tych zbiorów, którą nazwał "Rozmowa z kamieniem", dedykował poezji Wisławy Szymborskiej.
W 1992 roku na ul. Sławkowskiej 16 w Krakowie otworzył (na wzór renesansowych Gabinetów Osobliwości) Galerię Osobliwości "Este", w której można było obejrzeć i kupić "dzieła" natury lub dzieła sztuki. W Galerii tej odbywały się, transmitowane przez krakowską telewizję, "Śniadania u Zbyluta Grzywacza" z udziałem znanych ludzi nauki i sztuki.
W sztuce Zbyluta Grzywacza, który wątki tematyczne rozwijał zwykle w cyklach prac eksploatując ich możliwości wyrazowe, wyraźnie zaznaczają się różne okresy: początkowy w duchu surrealizmu (np. cykl "Wizerunki"); później twórczość związana z Nową Figuracją (programowy antyestetyzm, ekspresja - m.in. cykl "Orantki"); w latach 70. - sztuka publicystyczna z motywami społeczno-politycznymi (m.in. cykle "Człowiek bez jakości", "Lalki", "Wołowy"); po 1981 okres surowego realizmu (np. cykl "Rekolekcje wiśnickie"), a w ostatnich latach wyraźnie estetyzujące akty i pejzaże (m.in. cykl "Oddalona").
Artystycznie ukształtowali Grzywacza przede wszystkim dwaj twórcy: Adam Hoffmann, początkowo nauczyciel, później również bliski przyjaciel artysty oraz Andrzej Wróblewski. W jednym z wywiadów malarz powiedział:
"Dzięki Hoffmannowi zapragnąłem być artystą. To on, mój duchowy patron, nauczył mnie, że sztuka jest przede wszystkim wynikiem postawy humanistycznej, a nie rozgrywki plastycznej. Zapatrzeniem artystycznym był Wróblewski. Bez tych dwóch postaci na pewno by nie było malarza Grzywacza."
O początkach swojej drogi twórczej artysta mówił tak:
"Na Akademii w Krakowie staraliśmy się wszyscy być bardzo nowocześni, to były takie lata, po realizmie socjalistycznym. Geometryzowałem uparcie a kiedy mnie to znużyło stałem się realistą i trochę surrealistą".
Najważniejszy etap twórczości Zbyluta Grzywacza pokrywa się z działalnością grupy Wprost. Jako formacja artystyczna grupa ta zaliczana jest do nurtu Nowej Figuracji, który zapoczątkowany na Zachodzie, pojawił się w sztuce polskiej w latach 1963-65. Polska odmiana Nowej Figuracji w malarstwie charakteryzowała się wyraźnym nawiązaniem do realizmu, programowego antyestetyzmu i ekspresjonizmu. Zerwano wówczas w sztuce polskiej, podobnie jak w europejskiej, z informelem i zwrócono się w stronę figuracji, wyrażającej niepokoje współczesnego człowieka i będącej zarazem świadectwem swoich czasów. W połowie lat 60., gdy w Polsce królował "akademizm nowoczesności", Wprostowcy przeciwstawiali się awangardzie i koloryzmowi podejmując w swych dziełach aktualne treści o wymowie społecznej, politycznej oraz bardziej uniwersalne tematy dotyczące rozważań o ludzkiej egzystencji.
"Rzeczą sztuki jest stawać wobec życia, zdawać z niego rachunek" - pisał w tamtych czasach Zbylut Grzywacz. Dodawał też: "Wieloznaczność obrazu musi mieć swój początek, swe odniesienie do wspólnej wszystkim rzeczywistości przeżyć".
Wprostowcy zorganizowali 20 wspólnych wystaw. Rozwiązali się w połowie lat 80., gdy mówienie wprost stało się oczywistością.
Grzywacz był jednym z najbardziej radykalnych malarzy grupy Wprost. We wczesnej twórczości Grzywacza z okresu współpracy z grupą można odnaleźć wpływy malarstwa Francisa Bacona, które widoczne są w charakterystycznym sposobie deformacji i uproszczeniu postaci ludzkiej (cykl obrazów "Orantki" i gipsowe reliefy z serii "Utrwalone"). Artysta podejmował głównie wątki dotyczące kondycji człowieka jako bytu indywidualnego i jako istoty społecznej. Sugestywność problematyki społecznej jego prac z tamtego okresu wyraźnie nawiązywała do zaangażowanej etycznie sztuki Andrzeja Wróblewskiego.
W ówczesnych obrazach Grzywacza odnajdujemy drastyczne sceny z życia w zdegradowanym kraju totalitarnym, jakim była PRL, oddane w brutalnie ekspresjonistyczny sposób - ostrymi i zgrzytliwie zestawionymi barwami. Rzeczywistość tamtych czasów kształtowały kolejki, poniżająca walka o przetrwanie i ludzie pozbawieni prawa do indywidualności ("Kolejka jeszcze trwa", 1972-73). Zdegenerowane i wynaturzone ciała kobiet i mężczyzn artysta ukazywał bez retuszu, a nawet w wulgarnej formie. I nigdy nie wyzbył się przekonania, że "sztuki nie wolno odrywać od życia". Prowadził osobistą polemikę z rzeczywistością okresu PRL. Swoisty język, charakterystyczne środki wypowiedzi, rzadka umiejętność wiązania publicystycznej dosadności z wartościami uniwersalnymi stanowią o zaletach tej sztuki.
Jednym z wiodących tematów twórczości Zbyluta Grzywacza była kobieta, przedstawienie której traktował jako alegorię pesymistycznej wizji ludzkiego losu. Tej tematyce poświęcił liczne cykle m.in. "Orantki", "Lalki", "Utrwalone" "Opuszczone", "Oddalone", "Rozebrane". Obrazy, na których nagie kobiety o zdeformowanych i brzydkich ciałach malowane są z fotograficzną ostrością, wywołują u widza współczucie, ale także irytację, bowiem przypominają o kruchości i skończoności ludzkiej egzystencji.
Z czasem egzystencjalne malarstwo Grzywacza coraz wyraźniej zaczęło obrastać polityczną symboliką (słynny "Cykl wołowy" z lat 70.) i nabierać romantyczno-patetycznego charakteru. Artysta sięgał do tradycji polskiego malarstwa dziewiętnastowiecznego, szczególnie jego nurtu symbolicznego. Przez metaforę ożywiał wątki mitologiczne sytuując je we współczesnej scenerii.
Charakterystyczna dla całej grupy Wprost ironiczna gra z kanonami klasycznego piękna i mitami heroicznej polskiej świadomości u Zbyluta Grzywacza przybierała czasami postać szczególnie agresywną. Powodem tego była pogarszająca się sytuacja społeczna w Polsce. Sam artysta tak opisywał drugą połowę lat 70.:
"Okres zwany w historii PRL-u późnym Gierkiem były to czasy, w których szczególnie wyraziście widoczny był na każdym kroku rozziew pomiędzy dwoma światami: pierwszy to rzeczywistość doświadczana na co dzień, drugi - świat kreowany przez panującą ideologię i nie mający z tamtym punktów stycznych."
Ukazać to rozdwojenie, postawić tamę oficjalnej propagandzie - to było celem twórczości Grzywacza w tamtych czasach. Udało się to zwłaszcza w pracach z cyklu "Wołowy", na który składają się obrazy o klasycznych tytułach, jak "Porwanie Europy", "Szał", "Pegaz", "Corrida". W "Porwaniu Europy" naga, tłusta postać kobieca mocno obejmuje wołową tuszę z odciętą głową. W tle widoczna jest niema, szara kolejka postaci. Barwy zachowały tylko "Europa" i "jej rumak", reszta ludzi stapia się z tłem, zgodnie z socjalistyczną zasadą - po pierwsze nie wyróżniać się. Grzywacz dokonał groteskowej przemiany śródziemnomorskiej alegorii erotycznej (byka, konia) w mięsną, krwawą tuszę wołu. Cykl "Wołowy" ma publicystyczno-pamfletowy charakter, osobisty stosunek malarza do tematu jest mniej uchwytny. Inaczej w "Opuszczonych" powstających od początku lat 70. To chyba najbardziej osobista wypowiedź Grzywacza, chociaż i tu pojawiają się odniesienia do historii sztuki, do twórczości Caravaggia i Grunewalda. Artysta mówi w nim o ludzkim cierpieniu i potrzebie godności.
W latach 1975 -79 powstały m.in. cykle "Fasada" i "Niebo", a na płótnach pojawiła się milcząca zbiorowość o zamazanych, nieczytelnych twarzach. Podobnie jak we wcześniejszych pracach, w "Orantkach", "Lalkach", "Świadkach", "Mówcach", "Padających" deformacja jednostkowej ludzkiej postaci jest pochwycona przez artystę jako rozkład samej malarskiej materii obrazu, ślad totalitarnej ideologii, która wymazuje piętno indywidualizmu.
Bardzo mocny w wyrazie, dojmujący cykl Grzywacza pt. "Człowiek bez jakości" przedstawia okaleczone postacie ludzkie, bez głów i kręgosłupów, zamiast których artysta namalował drzewce sztandarów. To polityka, a raczej znowu owa ideologia totalitarna, jest tą okaleczającą, deformującą człowieka siłą.
Na początku lat 80. (1981-1982) internowany Grzywacz namalował dwa cykle: "Rekolekcje wiślickie" i "Wiosna". Obrazy te, w większości martwe natury o symbolicznej wymowie, były osobistym komentarzem artysty do dramatu stanu wojennego. Na jednym z płócien pt. "Ogniwa" przedstawił kromki chleba nanizane na łańcuch jak ziarna różańca. Po powrocie z internowania artysta zaangażował się w działalność kultury niezależnej i brał udział w wielu wystawach przykościelnych. Jeden z jego obrazów ("Porzucona"), ukazujący leżącą na chodniku, nagą kobietę z doczepionym bonem na cukier, został ocenzurowany i usunięty z wystawy "W stronę osoby" u krakowskich dominikanów.
Wkrótce potem artysta powrócił do malowania kobiecych aktów. Ich ciała przedstawiał bez idealizacji i upiększeń, bardzo naturalistycznie, ze śladami po chorobach, operacjach, z wyraźnymi objawami starzenia.
Ukoronowaniem tego okresu twórczego jest monumentalna, trzyczęściowa kompozycja "Kolejka" ("Siedem etapów w życiu kobiety") z lat 1984-85, którą można interpretować jako współczesną wersję średniowiecznego dance macarbre. Jej bezpośrednim tematem są zmiany zachodzące w ciele kobiety: od narodzin, poprzez dojrzewanie, macierzyństwo, aż po starość i zniedołężnienie. Ukończenie dzieła stało się w Krakowie wydarzeniem artystycznym, obecnie obraz znajduje się w Muzeum Narodowym we Wrocławiu.
Pod koniec lat 80. Grzywacz dokonał ważnych przewartościowań w swoim malarstwie. Jak sam twierdził, zaczął wówczas malować rzeczy, a nie idee, obrazy pozbawione społeczno-posłanniczej dialektyki. Malował akty stojących kobiet, przedstawione w klasycznych pozach, miękko modelowane na tle białej draperii. Malował je z większą czułością i łagodnością. Nie chciał być już głosem sprzeciwu i udręki w imieniu poniżanych i zniewolonych.
W latach 90. zmęczone i stare kobiety Grzywacza wyraźnie odmłodniały i wypiękniały. Ich ciał artysta nie malował już ostrą kreską, ale modelował rozlaną, postimpresjonistyczną plamą - wrócił w tych pracach do swoich młodzieńczych fascynacji m.in. twórczością Bonnarda i kolorystów. Obok aktów pojawiły się też pejzaże i figury świętych, do których artysta czerpał inspirację ze sztuki ludowej. Po zmianie systemu politycznego Grzywacz przestał uprawiać "sztukę znaczeń". Zwrócił się w stronę piękna. Odkrył urodę świata. Jego obrazy stały się dekoracyjne, wytworne i perfekcyjne technicznie.
Charakterystyczne dla późnego okresu twórczości Grzywacza są pejzaże amerykańskie z lat dziewięćdziesiątych przedstawiające malownicze motywy: splot konarów, odbicia nieba w oknach modernistycznych kamienic, motywy z Manhattanu.
O swojej późnej twórczości artysta mówił:
"Na płótna mnie nie stać, więc na niewielkich tekturkach maluję panienki, czasem muszle albo pejzaż jakiś... Kiedyś szukałem zmarszczek poporodowych i żylaków, teraz urody niedotykalnej. Chociaż jeszcze parę lat temu, gdy rozpętała się burza wokół aborcji, diabli mnie wzięli, że znowu ktoś czepia się kobiet, i namalowałem dwa cykle, które na prywatny użytek nazywam 'Gołe pupy i biskupy'. To były ostatnie moje obrazy, które angażowały się w jakąś sprawę".
W 1989 roku odbyła się w Muzeum w Wałbrzychu wystawa Zbyluta Grzywacza zatytułowana "Obrazy i kamienie", która była nie tylko prezentacją twórczości artysty z lat 1988-1998 (pokazał 21 obrazów) oraz kolekcjonerskich pasji, ale także wyznaniem jego życiowego credo, prezentacją postawy filozoficznej człowieka - artysty i kolekcjonera wobec życia i wobec natury. Przy tej okazji wydano wspólnie z krakowską Galerią Osobliwości "Este" katalog poświęcony twórczości oraz pasji kolekcjonerskiej Zbyluta Grzywacza.
W ostatnich latach życia artysta zajmował się również fotografią uwieczniając na zdjęciach swoją pracownię i przede wszystkim ukochany krakowski Kazimierz.
W 2009 roku odbyła się wystawa retrospektywna Grzywacza w Muzeum Narodowym w Krakowie, gdzie wystawiono ponad 500 obiektów. Ekspozycja zorganizowana w siedemdziesiątą rocznicę urodzin i piątą rocznicę śmierci artysty przybliżała jego wszechstronną aktywność, obejmującą sztuki plastyczne, piśmiennictwo, wiedzę o Ziemi, teorię i praktykę dydaktyczną oraz działalność społeczną, w tym propagowaną przez artystę ideę sztuki jako formy uczestnictwa i porozumiewania się.
Autorka: Ewa Gorządek, Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, luty 2006, aktualizacja KM, sierpień 2014
Ważniejsze cykle malarskie:
- 1965-69 - Orantki, Świadkowie, Mówcy, Padający
- 1966-67 - Utrwalone (reliefy gipsowe)
- 1971-75 - Człowiek bez jakości (obrazy i montaże)
- 1970-75 - Lalki
- 1971-79 - Opuszczona
- 1974-79 - Domy
- 1976-81 - Cykl wołowy
- 1982-88 - Dwoje
- 1982-86 - Kolejka
- 1987-93 - Oddalona
- 1994 - 9 obrazów