Akcja filmu jest nad wyraz prosta. Oto pojawia się w Gdańsku śliczna, młodziutka córka francuskiego konsula, Margueritte, urodą, stylem bycia, ale i blichtrem wynikającym z właściwego dla latorośli konsulów zachodnich krajów poziomu życia, przyćmiewa polskie dziewczyny i przyciąga uwagę chłopców.
Zjawia się w luksusowym samochodzie, mieszka w uroczym pałacyku ogrodzonym wysoką kratą, jej polszczyzna jest jak szczebiot papużki - ironizował Aleksander Jackiewicz. - Tubylcza młodzież czuje, że teraz zjawił się ideał, nareszcie najdoskonalsze wcielenie jej tęsknot. Ich skutery są zaledwie marniutką próbką wozu cudzoziemki, sukienki ich dziewcząt tylko ciuszkami, ich zabaw nie można porównać z jej bankietami, ich francuszczyzny i angielszczyzny z jej językami. Przychodzi ona z wielkiego świata, z dalekich krajów pełnych samolotów i podróży, aby po niedługim czasie tam odlecieć, nieziemska i niepochwytna, rajski ptak zabłąkany w świat młodych Polaków.
"Moja filmoteka. Kino polskie" Warszawa 1983, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe
Najbardziej wytrwały w adorowaniu pięknej cudzoziemki jest Jacek, kreowany przez Zbigniewa Cybulskiego reżyser teatrzyku. Wytrwałość zostaje nagrodzona, urodziwa panna zaczyna bowiem gustować w jego towarzystwie, doceniać subtelne zaloty i artystyczne wzloty duszy chłopaka. Nadejdzie jednak chwila, gdy Margueritte świadomie okłamie Jacka. Mówi: "do widzenia, do jutra", choć zna już godzinę swego wyjazdu. Dziewczynę i jej polskiego adoratora rozdzieli krata bramy, symbolizująca nieprzekraczalność żelaznej kurtyny. Jackowi zaś, który, rzecz jasna, za swą wybranką podążyć nie może, pozostanie przełożenie swojej tęsknoty na język sztuki wystawianej na scence teatrzyku.
Błaha opowieść o rodzącym się uczuciu, które nie ma żadnych szans, by rozwinąć się i dojrzeć, została opowiedziana językiem sztucznym, świadomie nawiązującym do sztuczności teatralnej. Pomimo tej, wynikającej z formy umowności, reżyser i scenarzyści zdołali w filmie powiedzieć coś prawdziwego o polskiej rzeczywistości. Zarówno o przepaści dzielącej rzeczywistość Polski lat 60. od świata Zachodu, jak i, paradoksalnie, o tym, co Tadeusz Sobolewski nazwał "trudnym do przekazania urokiem peerelowskiego życia", w sens którego wpisana była tęsknota za wolnością.