Filmy na podstawie prozy Jarosława Iwaszkiewicza stanowią w dorobku Andrzeja Wajdy odrębną grupę. W "Brzezinie", "Pannach z Wilka" i "Tataraku" objawia się Wajda mniej znany: impresyjny, wyciszony, zapatrzony w przyrodę, pełen melancholijnej zadumy nad przemijaniem. Długa i owocna przygoda z twórczością znakomitego pisarza rozpoczęła się "Brzeziną" (1970), filmem, który okazał się zaskakujący nawet dla samego reżysera. Wajda wspominał po latach, że praca nad adaptacją opowiadania Iwaszkiewicza, rozgrywającego się w położonej na odludziu leśniczówce, była odświeżająca, pozwalała odpocząć od politycznych tematów i zająć się tym, na co zazwyczaj nie starczało czasu: kontemplacją natury. Mimo swojej niezwykłości, "Brzezina" pozostaje jednak dziełem na wskroś "Wajdowskim" – sugestywnym wizualnie, pełnym symboliki, odwołującym się do kategorii mitu.
"Brzezina" oparta jest na szeregu kontrastów i antynomii. Leśniczy Bolesław (Daniel Olbrychski) to człowiek zdrowy i silny, ale po śmierci żony całkiem pozbawiony chęci do życia. Pogrążony w żałobie bohater jest już "umarły dla świata", nieczuły na piękno i zamknięty w sobie. Odbija się to na jego córeczce Oli (Elżbieta Żołek). Koszmarna lalka ze zmasakrowaną twarzą, zapewne jedyna zabawka dziewczynki, to dość przerażający symbol jej dzieciństwa. Stanisław (Olgierd Łukaszewicz) jest przeciwieństwem Bolesława – entuzjastyczny i wesoły, pragnie chłonąć życie w każdej postaci. Przyczynę euforii poznajemy nie od razu: mężczyzna ma gruźlicę i znajduje się w ostatnim stadium choroby, charakteryzującym się chwilową poprawą samopoczucia. Przyjechał ze szwajcarskiego sanatorium do leśniczówki brata tylko po to, by umrzeć.
Paradoksalnie, pojawienie się brata ożywia posępny dom Bolesława. Stanisław sprowadza do leśniczówki fortepian, zabawia samotną Olę i zaczyna romansować z namiętną chłopką Maliną (Emilia Krakowska), narzeczoną miejscowego osiłka Michała (Marek Perepeczko). Zachłanne pragnienie życia jest jednak od początku silnie naznaczone cieniem śmierci. Trupio blada twarz gruźlika zdradza ciężką chorobę, szeroki uśmiech przypomina grymas z upiornej maski, a wychudzone ciało wygląda żałośnie w porównaniu z imponującą tężyzną drwala Michała (patrz: scena śmigusa-dyngusa). Przedstawiając powolny proces umierania, Wajda nie tworzy jednak filmu skrajnie pesymistycznego, przesyconego wyłącznie bólem i smutkiem. Śmierć Stanisława zostaje bowiem wpisana w mit cyklicznej odnowy, mający swoje źródło w przyrodzie. "Brzezina" rozpoczyna się od panoramy ponurego, śnieżnego krajobrazu, jednak w miarę rozwoju akcji zima ustępuje pięknej, rozkwitającej wiośnie. Przyroda obumarła, ale wraz z nową porą roku ożywa na nowo. Analogiczny proces zachodzi również w bohaterze "Brzeziny": po śmierci Stanisława Bolesław przezwycięża kryzys i powraca do życia. Nie przypadkiem akcja filmu rozgrywa się w okolicach świąt wielkanocnych.