Apogeum sporu Przyboś-Różewicz datuje się na rok 1967, gdy mistrz potępił i ostatecznie wyrzekł się swojego ucznia. Wówczas nie zgadzali się już ani w kwestii estetyki, ani światopoglądu. Różewicz ogłosił śmierć poezji rozumianej jako pewna konwencja, owoc wyobraźni. Nad piękno stawiał etykę. Wytknął poetom pogoń za oryginalnością, bezmyślną ufność w eksperyment oraz narcyzm. Zaatakował poezję lingwistyczną: "Ludzi, którzy bawią się słowem, uważam za głupie i nieszczęśliwe albo szczęśliwe i niedorozwinięte istoty". Już w "Opowiadaniu dydaktycznym" z 1962 roku twierdził, że "poeta śmietników jest bliżej prawdy niż poeta chmur". Później wymownie rozwinął tę kwestię w dramacie "Stara kobieta wysiaduje" (użyta metafora śmietnika cywilizacji) czy w happeningu sfotografowanym przez Adama Hawałeja, podczas którego poeta wyrzucał śmieci. Śmietnik był dla Różewicza symbolem rozkładu awangardowych koncepcji i wyznawanych wartości.
Przyboś był wściekły. Zarzucił Różewiczowi hipokryzję ("ten »umarły«, były poeta, grzebie nie siebie, lecz wszystkich innych poetów, grób ich uklepuje – i sam dalej wierszyki układa… Pycha bucha z tego nieboszczyka!”), jednym ruchem przekreślił jego lirykę (po pierwszym tomiku powstawały "już sztuczne i kokietliwe lamenty"), unieważnił miano moralisty ("do bani z banalistami – do pralni z moralistami"). Wobec tak ostrej retoryki nawet nieprzychylni Różewiczowi krytycy wzięli go w obronę. Nie pomogło. Nauczyciel i jego uczeń nie pojednali się. Przyboś zmarł w 1970 roku. Różewicz w późniejszych wywiadach próbował załagodzić konflikt, usprawiedliwiając go nieprzychylnością środowiska i okazując szacunek dla twórczości swojego nauczyciela.
***
Romans Różewicza z awangardą był burzliwy i niezwykle twórczy. Przejął od niej zasady… zanim stworzył własne. Miażdżył stary, Przybosiowski model wiersza, by stworzyć nowy. Był mistrzem recyklingu. Montował skamandryckie zwroty w taki sposób, aby "te cmentarze słów" – jak je nazywał – odzyskały wartość. Zastrzegał jednocześnie, że nie będzie zachowywał się jak w komisie i wybierał coś z absurdu, awangardy czy groteski. "Muszę czerpać z własnego garbu" – podkreślał. Mówił też, że "druga awangarda" nie istnieje – awangarda jest zawsze pierwsza. Pojęcie to oznacza "straż przednią", wiąże się z kroczeniem w pierwszym szeregu. W tym sensie Różewicz był twórcą awangardowym, gdyż utorował drogę innym, ukształtował "Różewiczowski styl". Co na to sam poeta?
Pisać jak Różewicz? To dla poety nie jest dobre. Po prostu łatwo popaść w epigoństwo. Istotne jest, że myśli się o moim stosunku do poezji, jeśli już pisze się tak, jak ja piszę, albo naśladuje się moją formę. To jest bardzo niebezpieczne, tak że lepiej jest, jeśli nie pisze się »tak jak Różewicz«.
Źródła: Browarny W., "Tadeusz Różewicz i nowoczesna tożsamość", Kraków 2013; Goczał E., "Wyjścia. Awangardyzacja jako asumpt do kanonizacji (kazus Różewicza-poety)", "Er(r)go. Teoria – Literatura – Kultura", nr 35 (2/2017); "Przekraczanie granic. O twórczości Tadeusza Różewicza", red. Browarny W., Orska J., Poprawa A., Kraków 2007; Różewicz T., "Poezje", oprac. Krassowski M., Warszawa 1991; Rychlewski M., "Różewicz i Przyboś albo walka Jakuba z aniołem" [w:] tegoż, "Walka na słowa. Polemiki literackie lat 50. i 60.", "Poznańskie Studia Polonistyczne", Poznań 2004; "Wbrew sobie. Rozmowy z Tadeuszem Różewiczem", oprac. Stolarczyk J., Wrocław 2011.