Jednak zagraniczni architekci na polskich ziemiach pracowali dużo wcześniej. W średniowieczu sprowadzano ich do ważnych obiektów, bo polscy budowniczowie nie mieli doświadczenia; później królowie i książęta na swoje dwory ściągali architektów z krajów, uważanych za bardziej kulturalnie rozwinięte.
Tak na Zamek Królewski na Wawelu trafił w latach 50. XVI wieku z Florencji Santi Gucci, autor kilku wybitnych realizacji epoki manieryzmu. Z dość miękkiego, łatwego w formowaniu wapienia Włoch rzeźbił zdobne, ekspresyjne, pełne ekstrawaganckich detali nagrobki: na Wawelu powstały w latach 1574-75 nagrobki Zygmunta Augusta i Anny Jagiellonki, a w 1595 Stefana Batorego; w kościele w Janowcu w 1586 - Barbary i Andrzeja Firlejów. Santi Gucci jest też autorem wielu budowli. Zamki w Książu Wielkim i Baranowie Sandomierskim – to perły manieryzmu, igrające z percepcją widza, pełne architektonicznych niespodzianek, a jednocześnie eleganckie i stylowe.
W II połowie XVII wieku dla polskich magnatów pracował Holender, Tylman z Gameren. Choć był przedstawicielem baroku, jego budowle odznaczają się powściągliwością i elegancją. Zdobne, lecz stonowane formy mają zarówno warszawskie pałace Krasińskich i Gnińskich-Ostrogskich (obecnie Muzeum Fryderyka Chopina), rezydencje w Nieborowie i w Białymstoku, jak kościoły: św. Anny w Krakowie czy warszawskie: sakramentek i bernardynów.
Ze względu geograficzne położenie pomiędzy dwoma mocarstwami, granice Polski kilkakrotnie były przesuwane. W ten sposób dziś w należących do Polski miastach można oglądać wybitne dzieła europejskich architektów. Pamiątką czasów, gdy Gdańsk był znaczącym w Europie miastem handlowym i portowym są prace Willema van den Blocke i jego syna, Abrahama van den Blocke. Niderlandzcy architekci i rzeźbiarze w XVII wieku pracowali w Gdańsku przy powstawaniu m.in. Bram Wyżynnej i Złotej, Dworu Artusa, Fontanny Neptuna, Wielkiej Zbrojowni oraz licznych nagrobków i epitafiów.
W Kamieńcu Ząbkowickim na Dolnym Śląsku, Kórniku, Antoninie czy Buku (wszystkie w okolicach Poznania) zachowały się realizacje znaczącego w Europie XIX-wiecznego klasycysty, Karla Friedricha Schinkla; we Wrocławiu stoi wpisana na Listę UNESCO Hala Stulecia, zaprojektowana w pierwszych latach XX wieku przez Maxa Berga, czy eksperymentalne osiedle WUWA, dzieło niemieckich modernistów, których poszukiwania odcisnęły piętno na europejskim budownictwie kolejnych dekad.
Budynki a polityka – polska architektura w XX wieku dwa razy odzyskuje niepodległość
W XX wieku Polska dwa razy odzyskiwała niepodległość. Pierwszy raz w 1918 roku, po 124 latach zaborów; drugi raz w 1989, kiedy to w bezkrwawy sposób udało się obalić reżim komunistyczny. Oba te zdarzenia były niezwykle istotne dla rozwoju architektury.
Okres dwudziestolecia międzywojennego, czyli lata 1918-1939 – to bezprecedensowy w Polsce czas eksplozji życia artystycznego. Odzyskana wolność oddziałała także na architektów, z których jedni zaczęli projektować eleganckie i stylowe gmachy użyteczności publicznej, symbolizujące potęgę odrodzonego państwa (byli to m.in. Adolf Szyszko-Bohusz, , Marian Lalewicz czy Bohdan Pniewski ). Inni zachłysnęli się awangardą, utrzymywali kontakty z Le Corbusierem, niemieckimi i holenderskimi modernistami, projektowali minimalistyczne domy dla "nowego" - nowoczesnego społeczeństwa.
Wśród awangardowych architektów ważna rolę odgrywało małżeństwo Heleny i Szymona Syrkusów czy duet Bohdan Lachert i Józef Szanajca. W czasie tych 20 lat polska architektura przeżyła ogromny rozkwit, "nadgoniła" stracone pod zaborami lata, rozwinęły się uczelnie architektoniczne, ukształtowało wiele stylów budowania, od mającego nawiązywać do lokalnych tradycji stylu zakopiańskiego po super-nowoczesny funkcjonalizm.
Po politycznym przełomie 1989 roku wielu projektantom i inwestorom przyświecało marzenie o doścignięciu Zachodu. Zaowocowało to naśladownictwami kapitalistycznego stylu życia. Zaczęły powstawać nowe biurowce, np. Curtis Plaza w Warszawie (1992, proj. Romuald Welder, Mirosław Karpowicz), hotele (np. Hotel Sobieski, 1992, proj. Wolfgang Triessing, Maciej Nowicki), osiedla mieszkaniowe, których nowe formy miały być odskocznią od prefabrykowanych blokowisk z poprzednich dekad (np. wybudowane w 1989 roku postmodernistyczne Osiedle Centrum E w Nowej Hucie, proj. Romald Loegler).
W wielu obiektach z tamtych lat można doszukać się form postmodernistycznych. Styl ten pojawił się w polskiej architekturze jako odskocznia od socjalistycznych rygorów budowania. Jego wybitnym przedstawicielem jest Wojciech Jarząbek, autor kontrowersyjnej, jednak odważnej i spełniającej wymogi gatunku "plomby" - kamienicy uzupełniającej pierzeję Wybrzeża Wyspiańskiego we Wrocławiu oraz – w tym samym mieście – niezwykle oryginalnej bryły domu towarowego Solopol. Likwidacja państwowych normatywów i krępujących kreatywność przepisów zaowocowały budynkami cenionymi do dziś. W 1994 roku otwarto Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej "Manggha" w Krakowie. Autorami tego ekspresyjnego gmachu są Japończyk Arata Isozaki i Polacy, Krzysztof Ingarden i Jacek Ewý. W drugiej połowie lat 90. powstały też w Warszawie dwie realizacje Marka Budzyńskiego – nowe siedziby Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego oraz Sądu Najwyższego. Oba obiekty, znajdujące się na pograniczu architektury postmodernistycznej i ekologicznej, były kamieniami milowymi w rozwoju nowej polskiej architektury, rozwijającej się w nowych, kapitalistycznych warunkach wolnego rynku.
Sześcian mazowiecki, szlachecki dworek, modernistyczna kostka – jak mieszkają Polacy?
Współczesne budownictwo mieszkaniowe w Polsce nie cieszy się dobrą opinią: mówi się, że Polacy mają marny gust. Wszechobecna jest zasada "wolnoć Tomku w swoim domku", a więc niechęć do oglądania się na sąsiadów, na dopasowywanie swojego domu do już istniejących w okolicy. Dominuje zabudowa "z katalogów", czyli masowo tworzone, gotowe projekty, bardzo często stylizowane na formy historyczne.
Szczególnie popularna jest forma dworku szlacheckiego, czyli tynkowany na biało dom o dwuspadowym dachu i ganku, podtrzymywanym przez dwie kolumny. Taki kształt domu kojarzy się z czasami, gdy Polska była mocarstwem (XVII i pierwsza połowa XVIII wieku). Drugą często spotykaną formą domu jednorodzinnego jest potocznie nazywany "sześcianem mazowieckim" (bo szczególnie popularny na Mazowszu) prosty dom z pustaków, pozbawiony detalu, często nawet nie otynkowany. I ta forma spotyka się z krytyką jako oszpecająca krajobraz.
Na szczęście coraz więcej Polaków dostrzega zalety zamówienia sobie domu "na miarę" u architekta i coraz częściej powstają budynki oryginalne, funkcjonalne i pasujące do otoczenia. Znanym także poza Polską projektantem wyjątkowych domów jednorodzinnych jest Robert Konieczny. Ma on na koncie m.in. Dom Bezpieczny (panele, nasuwane na okna tworzą z budynku prawdziwą twierdzę), prefabrykowany Dom TypOwy o kształcie ściętego walca czy kontrowersyjny Dom Autorodzinny, w którym garaż dla samochodu jest równie ważnym pomieszczeniem, jak salon czy sypialnia.
Ponad przeciętną produkcję domów wyrastają realizacje wrocławskiego architekta Romana Rutkowskiego, katowickiego biura jojko+nawrocki czy poznańskiego Ultra Architects, którzy nie boją się używać nietypowych materiałów (np. korka, jak Roman Rutkowski) lub mieszkać je ze sobą (drewno, beton, cegła, zielone dachy).
W 2013 roku fundacja Centrum Architektury przygotowała wystawę, prezentującą najciekawsze polskie domy jednorodzinne – już tych kilkanaście przykładów pokazuje, jakie bogactwo form znaleźć można w architekturze jednorodzinnej. Od obiektów super-ekologicznych, przez minimalistyczne, po te, których formy są emanacją potrzeb i stylu życia mieszkańców.
Najbardziej znanym polskim domem jednorodzinnym pozostaje od 2003 roku Bolko Loft, powstały w zaadaptowanej lampiarni kopalni Orzeł Biały w Bytomiu. Dla swojej rodziny ów dom stworzył Przemo Łukasik, współtwórca pracowni Medusa Group.
Warszawa – to stolica administracyjna, Kraków – stolica turystyczna. Polska ma też swoją stolicę architektoniczną
Jeśli prześledzić dzieje polskiej architektury XX i XXI wieku, łatwo zauważyć, że region, w którym rozwijała się ona w najbardziej interesujący sposób, nie znajduje się ani w okolicach Warszawy, ani Krakowa. Architektoniczne serce Polski bije na Śląsku, z którego pochodzi wielu znanych i cenionych architektów i gdzie wybudowano wiele ważnych obiektów.
Wydział Architektury utworzono na Politechnice Śląskiej w 1945 roku (ma on siedzibę w Gliwicach). Od wielu lat uważa się, że to właśnie z gliwickiej uczelni pochodzą najlepsi polscy architekci, że uczy się tam w nowoczesny, nadążający za nowymi trendami sposób. Ale dobra uczelnia nie wystarczy. Na kształtowanie się wrażliwości przyszłych projektantów ma wpływ też otoczenie – a architektura na Śląsku jest wyjątkowo zróżnicowana i bogata.
Z jednej strony składa się na nią wielkie dziedzictwo poprzemysłowe, zabytkowe kopalnie, huty, fabryki oraz osiedla – w tym słynny Nikiszowiec, najciekawsze górnicze osiedle robotnicze w Polsce, wybudowane w latach 1908-18 według projektu Georga i Emila Zillmannów. Niektóre śląskie miasta, jak Gliwice, Zabrze czy Bytom zachowały wiele mieszczańskiej zabudowy z XIX i początku XX wieku, którą wiele innych miast straciło w wyniku wojny. Gdy po I wojnie światowej Śląsk został podzielony na część niemiecką i polską, miasta po obu stronach granicy zaczęły ze sobą rywalizować, także w dziedzinie architektury. Był to bardzo twórczy czas – pochodzi z niego m.in. wyjątkowa w skali Europy zabudowa południowego śródmieścia Katowic, składająca się z wielkomiejskich, eleganckich, a zarazem supernowoczesnych modernistycznych kamienic.
Po II wojnie światowej władze PRL sporo inwestowały na Śląsku – region miał być gospodarczą wizytówką kraju. Dzięki temu w latach 50., 60. i 70. w Katowicach stało się możliwe budowanie obiektów nietypowych czy eksperymentalnych. Tak powstały: hala "Spodek", inspirowany dorobkiem Le Corbusiera ogromny blok mieszkalny Superjednostka (proj. Mieczysław Król), Osiedle Tysiąclecia – niezwykłe blokowisko, zaplanowane jak park krajobrazowy (proj. Aleksander Franta i Henryk Buszko). Nowe technologie wdrażał Stanisław Kwaśniewicz, projektując wieżowce: biurowy "Ślizgowiec" i mieszkalny "Separator".
Niedaleko Katowic od 1951 roku rosło socmodernistyczne miasto Tychy, w którym do dziś mieszka i pracuje jeden z najbardziej oryginalnych polskich architektów, Stanisław Niemczyk. Znany przede wszystkim z projektów kościołów, ma swój indywidualny styl, w którym filozoficzne i teologiczne symbole łączą się z formami swojskimi, przyjaznymi użytkownikom. Kościół św. Ducha w Tychach ma kształt namiotu, pod którym każdy może się bezpiecznie skryć, kameralny, ceglany kościół Chrystusa – Odkupiciela w Czechowicach Dziedzicach wyposażono w trzy różne wieże, a na terenie kościoła Miłosierdzia Bożego w dzielnicy Grzegórzki w Krakowie architekt przewidział miejsce na... pasaż handlowy (by świątynia stała się centrum życia lokalnej społeczności).
Architekci pracujący na Śląsku doskonale rozumieją wartość dziedzictwa tego regionu. Tomasz Konior historyczne ceglane konstrukcje parafrazuje w nowych obiektach, m.in. rozbudowując katowicką Akademię Muzyczną, projektując nową siedzibę Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia czy rozbudowując zabytkowy browar w Tychach na potrzeby Muzeum Piwowarstwa. Znana pracownia Medusa Group poprzemysłowe obiekty zamienia na mieszania, lofty i biura, nadaje drugie życie reliktom rewolucji przemysłowej, zachowując ich pierwotny klimat i charakter. Ze Śląska pochodzi i tu pracuje także znany autor domów jednorodzinnych, Robert Konieczny. Jego pierwsze realizacje powstawały właśnie w tym regionie, jak Dom z Ziemi Śląskiej, którego kształt jest wynikiem dostosowania się do zdeformowanej przez szkody górnicze działki.
Nie trzeba się wychowywać na Śląsku, by docenić jego architektoniczne dziedzictwo – pochodzący w Pomorza Zachodniego architekci z pracowni HS99 w 2003 roku zaprojektowali dla Katowic (gmach Centrum Informacji Naukowej i Biblioteki Akademickiej – jeden z najczęściej nagradzanych i szeroko opisywanych budynków ostatnich lat w Polsce swoją rytmiczną elewacją o ceglanym odcieniu „rozmawia” z najbardziej tradycyjną zabudową Ślaska. Austriaccy projektanci z biura Riegler Riewe Architekten z szacunku dla przestrzennego układu dawnej Kopalni Katowice gmach Muzeum Śląskiego ukryli po prostu pod ziemią.