Pojedynek na słowa: Gombrowicz argentyński
Przyjechał, namieszał, ale czy zwyciężył? Dla jednych mistrz, dla drugich ekscentryk. Ile czasu potrzebował Gombrowicz, by przekonać Argentyńczyków, że wielkim pisarzem był?
Czy Witolda Gombrowicza można nazwać twórcą argentyńskim? Kilkoro uznanych pisarzy i krytyków – z Ricardem Piglią na czele – z pewnością widziałoby jego nazwisko w kanonie literackim Argentyny. Chociaż jest on znany raczej w wąskim kręgu badaczy, sytuację tę mogą poprawić cyklicznie organizowane w Buenos Aires Kongresy Gombrowiczowskie. Za Atlantykiem zwraca się uwagę, że dzieła Polaka odzwierciedlają specyfikę kultury latynoamerykańskiej, a doświadczenie rozmytej tożsamości narodowej dzieli z rodzimymi autorami.
Przynależność Gombrowicza do tradycji argentyńskiej pieczętuje włączenie go do pracy "Historia crítica de la literatura argentina". W siódmym tomie poświęconym tendencjom literackim pierwszej połowy XX wieku występuje obok Rogera Cailloisa jako wygnaniec, z kolei w księdze jedenastej zarezerwowano mu cały rozdział. Tak naprawdę o odkrywaniu Gombrowicza dla literatury argentyńskiej możemy mówić dopiero po jego wyjeździe do Francji. Jak widzą go (i piszą o nim) w kraju, gdzie spędził ponad dwie dekady? Przyjrzyjmy się związkom autora "Kronosa" z pisarzami Argentyny.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Kadr z filmu "Ferdydurke", na zdjęciu: Artur Barciś i Iwona Pachońska (chłopi), reżyseria: Jerzy Skolimowski, 1991, fot. Polfim/East News
Jak na potencjalnego mistrza przystało, Gombrowicz solidnie przygotował się do tej walki. Nie od dziś wiadomo, że niezwykle skuteczną metodą treningu bokserskiego jest starcie z wyimaginowanym przeciwnikiem. Niektórzy wykorzystują w tym celu lustro, ci bardziej zaawansowani – własny cień. Nasz zawodnik postanowił posłużyć się literaturą. Na kartach "Trans-Atlantyku" dochodzi do pojedynku słownego między polskim pisarzem (Gombrowiczem) a najsławniejszym autorem argentyńskim (w domyśle Borgesem). Nie ma znaczenia, kto wygrał ani to, że powieść ukazała się w 1953 roku, gdy Gombrowicz miał już na swoim koncie kilka literackich starć. Znamienna za to będzie opinia Ricarda Piglii, dla którego "Trans-Atlantyk" to jedna z najlepszych powieści napisanych w Argentynie: "Podoba mi się ta scena – pojawiają się tutaj odcienie i chwyty obecne w argentyńskiej prozie. Obce języki, walka i namiętność cytowania".
A jak Gombrowicz poradził sobie z prawdziwymi rywalami?
Runda 1: Bliskie spotkania z Borgesem
Format wyświetlania obrazka
portretowy obrazek [360px]
Jorge Luis Borges, 1951, fot. Grete Stern / Wikimedia Commons
Spotkali się twarzą w twarz. Gombrowicz wspominał: "Jednakże na tej kolacji był także Borges, najbardziej chyba utalentowany argentyński pisarz, o inteligencji wyostrzonej na osobistym cierpieniu […]". Nie doszli do porozumienia. Przyznając się w "Dzienniku" do opornej hiszpańszczyzny, Polak wytknął Argentyńczykowi – skądinąd poliglocie – wady wymowy: "mówił prędko i niezrozumiale". Jednak najważniejszą konkluzję zawarł w słowach: "Mnie fascynował w tym kraju dół, a to była góra. Mnie urzekła ciemność Retiro, ich – światła Paryża". Gombrowicz czytał Borgesa namiętnie, ale dopiero w Europie. Jedno z jego opowiadań pt. "Śmierć i busola" nawet podziwiał.
Z kolei Borges całkowicie zignorował autora "Ferdydurke". W ogóle rzadko sięgał po współczesnych mu prozaików argentyńskich, choć był książkoholikiem. Zapamiętał jedynie, że Gombrowicz mieszkał skromnie i nie dbał o porządek, co uprzykrzało życie jego współlokatorom. Wmówił im, że "jest hrabią, a użył następującego argumentu: »My, hrabiowie, jesteśmy bardzo niechlujni«. Tym sposobem sprawił, że inni sprzątali za niego". Autor "Fikcji" również był posądzany o arystokratyczny snobizm, gdy mówił o swoich angielskich korzeniach.
Runda 2: Spokojnie, Mastronardi
Gombrowicza i Borgesa mógł pogodzić jedynie ich bliski znajomy Carlos Mastronardi. To on zorganizował kolację towarzysko-zawodową, która niestety tylko pogłębiła wzajemną niechęć pisarzy. Autor "Ferdydurke" zanotował w "Dzienniku": "Chyba w 42-im roku zaprzyjaźniłem się z poetą Karolem Mastronardi – była to moja pierwsza przyjaźń intelektualna w Argentynie". Pięć lat później wygłosił w Buenos Aires (po hiszpańsku!) pamflet "Przeciw poetom". Z kolei Mastronardi zapamiętał, jak Polak pouczał pisarzy południowoamerykańskich: "określcie swój świat i swoje najgłębsze uczucia; bez żadnej chęci rywalizowania, bez zamiaru usytuowania się obok Valéry’ego i Thomasa Manna, a wtedy będziecie w pełni sobą".
Introwertyczny liryk był typem samotnika, hotelowy pokój opuszczał zazwyczaj po zmroku, wtedy też spotykał się w barze El Querandí z Gombrowiczem, któremu fundował "ravioles albo spaghetti". Na ciche powitanie Carlosa: "Dobry wieczór, Gombrowicz", ten miał reagować dość nerwowo: "Proszę się uspokoić, Mastronardi". Podobno już sama forma grzecznościowa kojarzyła się polskiemu twórcy ze zbytnim sentymentalizmem. Elita intelektualna Argentyny szybko podchwyciła żart i słowa "Spokojnie, Mastronardi" powtarzała jako rodzaj hasła, antidotum na latynoamerykański temperament.
Runda 3: Językowa gra z Cortázarem
Format wyświetlania obrazka
portretowy obrazek [360px]
Julio Cortázar, 1967, fot. Sara Facio / Wikimedia Commons
Obaj dzielili los emigranta: Gombrowicz w Argentynie, Cortázar we Francji. Może na tym poprzestańmy, szukając punktów stycznych ich życiorysów. Zajrzyjmy do książek. "Te zatem są zasadnicze, kapitalne i filozoficzne racje, które mnie skłoniły do zbudowania dzieła na fundamencie poszczególnych części – ujmując dzieło jako cząstkę dzieła – i traktując człowieka jako związek części, podczas gdy ludzkość całą ujmuję jako związek części i kawałków" – czytamy w "Ferdydurke". Albo w "Grze w klasy", gdyż argentyński pisarz zamieścił fragment "Przedmowy do Filidora dzieckiem podszytego" w swojej kultowej powieści z 1963 roku.
Być może ten polski akcent gubi się w gąszczu połączonych w utworze różnych głosów, które podczas lektury tracą swój pierwotny kontekst wraz ze zmianą kolejności rozdziałów i stron. Niemniej warto pamiętać o tym bodajże pierwszym tak dosłownym w literaturze argentyńskiej ukłonie w stronę Gombrowicza. Czytelnik nad Wisłą, który zapoznał się z "Grą w klasy" w 1968 roku, mógł łatwo przeoczyć ten fakt. Zofia Chądzyńska, znająca osobiście obu pisarzy (odrzuciła oświadczyny Gombrowicza), przetłumaczyła ów fragment "Ferdydurke" z hiszpańskiego na polski. Błąd ten skorygowano w drugim wydaniu, sięgając już po oryginał.
Trudno scharakteryzować twórczość Julia Cortázara, nie używając słowa "eksperyment". Jednak to, w jaki sposób powstała argentyńska wersja "Ferdydurke" z 1947 roku, zasługuje na miano translatorskiej rewolucji. Poczujmy ten klimat: kawiarnia Rex, ekipa pisarzy kubańskich i argentyńskich – wspieranych przez pokerzystów i szachistów – pod przewodnictwem Virgilia Piñery, z którym Gombrowicz przechodził na francuski, gdy już nie zdołał wymyślić kolejnych neologizmów po hiszpańsku. Efekt? Piglia podsumował to tak: "Gombrowicz de facto napisał Ferdydurke na nowo. […] hiszpański brzmi tak, jakby miał za chwilę się rozpaść, jest spazmatyczny, sztuczny, sprawia wrażenie języka przyszłości. W rzeczywistości brzmi on jak kombinacja (krzyżówka) stylów Roberto Arlta i Macedonia Fernándeza".
Runda 4: Na marginesie z Fernándezem
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Witold Gombrowicz, fot. Archiwum Instytutu Literackiego w Paryżu
Na polu powieści byli godnymi siebie rywalami. Piglia uważał, że w Argentynie gatunek ten narodził się na przecięciu osobowości twórczych: Arlta, Macedonia i Gombrowicza. Podkreślał też, że przed przyjazdem polskiego pisarza Fernández nie miał "partnera do rozmowy o sztuce pisania powieści". Obaj żyli na literackim odosobnieniu, chociaż Macedonia doceniał sam Borges, określając go jako "złego pisarza i świetnego rozmówcę".
Ciosy wymierzają równie celnie: ironia i groteska uderzają w konwencje literackie. Autorskie komentarze umieszczone na początku ich powieści stanowią integralną część dzieła. Fernández prowadził intertekstualną grę z "Ferdydurke", a Gombrowicz był "jedynym czytelnikiem na poziomie wizji twórczej Macedonia" – jak przekonywał Piglia.
Runda 5: Borges po raz drugi
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Transatlantyk MS Chrobry, którym Witold Gombrowicz popłynął do Argentyny, 1939, fot. Archiwum Klementyny Suchanow/Forum
Ciekawiej robi się, jeśli spojrzymy na twórczość Borgesa i Gombrowicza okiem Silvany Mandolessi. Literaturoznawczyni porównuje teksty, w których alter ego pisarzy konfrontuje się z inną, młodszą wersją autorskiego "ja". O ile Gombrowicz wykorzystuje sprawdzony chwyt pojedynku – tym razem na spojrzenia, o tyle Borges bliższy jest pojednaniu sobowtórów. Pierwszy pielęgnuje narastający konflikt między starością a młodością, drugi dostrzega walory dojrzałego wieku. Już tutaj widać rozbieżność w postrzeganiu tradycji europejskiej.
Jeśli Borges jest skromnym stylistą, dbającym o elegancję języka, Gombrowicza należałoby nazwać ekscentrykiem i zakwalifikować do pisarzy przyszłości, którzy pławią się w nadmiarze. Argentyńczyk hołduje nieustannej reinterpretacji – jak podkreśla Ewa Kobyłecka-Piwońska – gdyż według niego "literatura jest procesem twórczego prze-pisywania wielkich symboli kultury Zachodu". Polak kategorycznie odrzuca europocentryzm, potencjał zaś widzi w jeszcze nieokreślonych i niedojrzałych kulturach marginalnych, jakie prezentuje m.in. Ameryka Łacińska.
Runda 6: Piglia, a jednak zachwyca
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Ricardo Piglia, fot. Alberto Esteves / EFE / Forum
Pozornie niewiele ich łączyło: ani język, ani forma nie były wobec siebie konkurencyjne. Mimo to Ricardo Piglia był najsłynniejszym interpretatorem twórczości Gombrowicza, którego wprowadził do kanonu literatury argentyńskiej. Podkreślał: "Należy odróżnić teksty, które się podziwia od tekstów, których się używa […]. Ja na przykład bardzo podziwiam dzieło Gombrowicza, lecz nie czuję, by było ono związane z moją własną twórczością".
Jednak w Tardewskim – postaci z powieści Piglii "Sztuczne oddychanie" – można dostrzec rysy autora "Ferdydurke": emigrant z Polski, pracownik banku, filozof o trudnym charakterze i niewyparzonym języku, piszący dziennik, miłośnik gry w szachy. Nazwisko Gombrowicza także pojawia się w tekście kilkakrotnie w dość szemranym towarzystwie. Piglia stworzył więc dwóch Gombrowiczów: fikcyjny jest żyjącym na prowincji nieudacznikiem; realny – koniec końców odnosi sukces jako pisarz.
Runda 7: García i tekstualność
Format wyświetlania obrazka
mały obrazek [560 px]
Rękopis "Kronosa" z 1952 roku, fot. dzięki uprzejmości archiwum Rity Gombrowicz
Groteskowa "Cancha Rayada" Germána Garcíi skrzy się aluzjami do "Ferdydurke" Gombrowicza. Znajdziemy w niej sceny gwałtu przez uszy oraz powrotu do szkoły ("I ja, w wieku 36 lat, obudziłem się w krótkich spodenkach, dokładnie takich, w jakich tamtego dnia wróciłem do szkoły"), a także motto (o przezwyciężaniu formy) towarzyszące fragmentowi o dojrzewaniu chłopca pod opieką wuja. Ten z kolei jest poetą dziwakiem, wygłaszającym tyrady na temat swojej profesji (żartobliwe nawiązanie do rozprawy "Przeciw poetom"), błąkającym się nocami po Retiro. Nietrudno odgadnąć, kto był pierwowzorem dla tej postaci.
Germán García to czołowa postać argentyńskiego czasopisma "Literal", założonego w latach 70. W gorącym wówczas politycznie okresie jego znaczenie było marginalne, dziś ma status pisma mitycznego. García i pozostali "literaliści" odrzucili legendę polskiego pisarza-emigranta na rzecz jego twórczości: "Dzięki temu, że Gombrowicz jest dla nas tekstualny, możemy się od niego uwolnić, pozwalając mu zaistnieć w pełni". Ponadto Ewa Kobyłecka-Piwońska zwraca uwagę, że Argentyńczycy jako pierwsi podjęli lekturę dzieł Gombrowicza w kontekście psychoanalizy lacanowskiej, eksplorując "tłumioną, wymagającą odkrycia seksualność".
Runda 8: Uformowany Lamborghini
Przed tym pojedynkiem obaj musieli "zbudować formę". Zdaniem Gombrowicza człowiek jest jednocześnie jej niewolnikiem i twórcą: "Mój człowiek jest stwarzany od zewnątrz, czyli z istoty swej nieautentyczny – będący zawsze nie sobą, gdyż określa go forma, która rodzi się między ludźmi". Osvaldo Lamborghini odpowiada mu w utworze "La causa justa" ("W sprawiedliwej sprawie"), że tylko postaci z książek mogą nadać "formę swojemu losowi" - pod warunkiem, że ją znajdą.
Bezpośrednie starcie literackich gigantów następuje w dalszej części opowiadania Argentyńczyka. Przedmiotem walki okazuje się słowo "pupa". Zwycięsko z niej wychodzi Gombrowicz, do którego Lamborghini nawiązuje kilka dekad później. Argentyńska wersja "Ferdydurke" obfituje w neologizmy utworzone od rdzenia słowa "culo" (np. cuculito, cuculucho, cuculí). Natomiast w tekście młodszego rywala czytamy: "Człowiek, który rodzi się pupiasty [culón], człowiek, który rodzi się dupiasty [nalgudo], całe życie taszczy ze sobą te dwa nazwiska: pupiasty, dupiasty". Mowa tu o bohaterze naznaczonym deformacją ciała – wielką pupą. To, co u Gombrowicza wyrażało jego poglądy, u Lamborghiniego zostało sprowadzone do defektu fizycznego.
Runda 9: Borges – ostateczne starcie
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Jorge Luis Borges, fot. Getty Images
Dwa opowiadania, dwie zbrodnie niemal doskonałe i nieklasyczna teoria prawdy. "Zbrodnia z premedytacją" Gombrowicza została rozegrana po mistrzowsku. Jest trup (zmarły na atak serca obywatel ziemski K.), zdenerwowana rodzina, lecz nie ma żadnych śladów morderstwa. Może poza olbrzymim, zdechłym karaluchem. To nic – przy odpowiedniej interpretacji faktów wszystko da się wyjaśnić. Ostatecznie można skłonić syna do uduszenia ojca, a właściwie jego zwłok. Autor wyjaśni potem: "Szło o pokazanie dwuznaczności uczucia i tego, jak sztuczna i fałszywa sytuacja dobywa z ludzi rzeczy okropne, o których im się nie śniło".
W "Emmie Zunz" Borgesa nie ma nawet detektywa, nie brakuje za to dwuznaczności. Córka postanawia pomścić ojca. W tym celu odbywa stosunek seksualny z przypadkowym marynarzem, po czym strzela do swojego pracodawcy (którego obwinia za śmierć ojca) z jego rewolweru, później zeznaje, że ten ją wykorzystał, więc ona go zabiła. Dziewczyna z kilku faktów utkała własną wersję wydarzeń. Narrator opowiadania tłumaczy: "Historia ta jest nieprawdopodobna, to prawda, ale przekonała wszystkich, gdyż w swojej istocie była prawdziwa". Krytyczka Silvia G. Dapía nazywa ten tok myślenia "koherentną narracją", tworzącą iluzoryczną relację przyczynowo-skutkową. W tym punkcie Gombrowicz i Borges zbliżają się do siebie, jednak pierwszy z nich nie pozwala na żadną rysę w konstrukcji świata przedstawionego, a w jego opowiadaniu Dapía dostrzega aż dwie koncepcje "ja": "»ja« jako twórcę wersji świata (sędzia) i »ja« jako wytwór tych wersji (syn ofiary)".
Pozostając w temacie zbrodni, przypomnijmy anegdotę, którą Rajmund Kalicki – znawca Gombrowicza i monografista Borgesa – przytacza za ferdydurkistami. Otóż opuszczający Buenos Aires polski pisarz miał pożegnać swoich uczniów słowami: "Chłopcy, zabijcie Borgesa!".
Nokaut
W lewym narożniku: Gombrowicz – pisarz outsider, pozostający w opozycji do konwencji, unieważniający tradycję, obdarzony bezkompromisowym głosem; jego bronią jest cynizm. W prawym narożniku: Gombrowicz – autor nieco ekscentryczny, peryferyjny, jednak w pewien sposób przynależący do obcej tradycji literackiej i jej kontynuator; jego siłą jest intelekt nieograniczony ramami czasowymi i geograficznymi. W każdej rozprawie powstałej za Atlantykiem a dotyczącej polskiego pisarza ma on inną twarz. Gombrowicza może pokonać tylko on sam.
Źródła:
Rita Gombrowicz, "Gombrowicz w Argentynie", Kraków 2004; Ewa Kobyłecka-Piwońska, "Spojrzenia z zewnątrz", Łódź-Kraków 2017; "Witold Gombrowicz – pisarz argentyński. Antologia", pod red. Ewy Kobyłeckiej-Piwońskiej, Łódź-Kraków 2018; Klementyna Czernicka-Suchanow, "Proces 'ferdydurkizacji' Argentyny" [w:] "Teksty Drugie", nr 3/2018; Sylwester Łazicki, "Borgesowskie wersje" [w:] "Twórczość" nr 1/2019.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]