Piękny lot. Strategie Michała Borczucha
Jakiś czas temu w internecie furorę zrobiło opowiadanie 10-letniego Natana, w którym występował m.in. "latający numerek 10", "zamiast taty przyszła panda, a zamiast mamy kot", w kuchni bóbr smażył naleśniki, a chleb sam wchodził do buzi głównej bohaterki. Co wspólnego ma z tym teatr Michała Borczucha?
Metoda w szaleństwie
Nauczycielka Natana skreśliła opowiadanie i kazała chłopcu poprawić je tak, żeby stało się "sensowne". Internauci wzięli chłopca w obronę, a zachowanie pedagożki określili jako przykład zabijania kreatywności przez system edukacji. Luźne skojarzenie z historią Natana pokazuje coś istotnego: opowiadanie 10-latka było sensowne, ale nie był to sens, do jakiego przyzwyczajone są mózgi większości ludzi (rodzice zmieniający się w zwierzęta, ożywający chleb, należą raczej do porządku realizmu magicznego). Mam wrażenie, że podobnie jest ze spektaklami Borczucha, który wyraźnie lubuje się w wytrącaniu z bezpiecznej i znanej pozycji poznawczej.
Dwie ostatnie premiery Borczucha, czyli "Żaby" w STUDIO teatrgalerii na podstawie komedii Arystofanesa i "Czarne papugi" w Małopolskim Ogrodzie Sztuki/Teatrze im. Słowackiego w Krakowie – adaptacja dramatu chilijskiego autora, Alejandro Moreno Jashésa – rymują się w sposób niespodziewany, bo na pierwszy rzut oka nie mają ze sobą wiele wspólnego. To dobry materiał, by przyjrzeć się mechanizmowi pracy Borczucha, bo ich wspólne elementy świadczą o tym, że jest w szaleństwie Borczucha metoda.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Scena z przedstawienia "Żaby" w reżyserii Michała Borczucha, 2018, fot. Krzysztof Bieliński /Teatr Studio w Warszawie
Jego dwa ostatnie spektakle mają odmienne punkty wyjścia: "Żaby" są przykładem dramaturgicznego patchworku, z kolei "Czarne papugi", choć także nie są są literalną inscenizacją dramatu, za podstawę i główny punkt odniesienia obierają jeden tekst: surrealistyczny monolog autorstwa chilijskiego przyjaciela Borczucha. Dwie dramaturgiczne drogi spotykają się i rozwijają w podobnych strategiach.
Prywatność
Borczuch wierzy w historię pisaną małą literą. W to, co prywatne, bardziej niż w to, co zewnętrznie narzucone jako oficjalna wersja rzeczywistości. Mimo że pracuje w różnych teatrach, stara się zbierać wokół siebie swoich stałych współpracowników. "Aktorami Borczucha" są m.in. Dominika Biernat, Marta Ojrzyńska czy Krzysztof Zarzecki. To dla niego ważne, bo osobiste porozumienie staje się w jego spektaklach podstawą do wspólnego stawiania światów. W "Żabach" antyczne komedie Arystofanesa dzieliły przestrzeń z prywatnymi opowieściami aktorów, balansujących na granicy między kreacją i realnością. Starogreckie teksty, które można by przyłożyć do bieżącej rzeczywistości politycznej, zderzały się z wyciszonymi sekwencjami zwierzeń, jak między Dominiką Biernat i Robertem Wasiewiczem, którzy, wyrabiając garnki, dzielili się wspomnieniami: on, gej – z seksu z kobietą; ona, nazwana w spektaklu "pedałką", czyli przyjaciółką gejów – z intymnej sytuacji z homoseksualnym przyjacielem. Ta scena trwa długo, rozwija się niemal naturalistycznie (a więc, w realiach teatralnych: "nudno"), przypomina też dialog Dominiki Biernat z Jackiem Poniedziałkiem z wcześniejszego spektaklu Borczucha, "Zewu Cthulhu" – przydługie wspomnienie seksu analnego. Można by zadać pytanie po co wprowadzać takie rozmywające, niewytwarzające napięcia sceny. Jest to jednak najpewniej gest włączenia do spektaklu właśnie tego, co małe, ściśle prywatne, cielesne i niedramatyczne.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Scena z przedstawienia "Żaby" w reżyserii Michała Borczucha, 2018, fot. Krzysztof Bieliński /Teatr Studio w Warszawie
W "Czarnych papugach", rzeczy o doświadczeniu choroby psychicznej, Borczuch zdecydował się powołać stworzoną z krakowskich artystów grupę badawczą, która opowiedziałaby o swojej relacji ze schizofrenią. Częścią spektaklu jest film nakręcony w wyłączonym już z użytkowania budynku należącym do szpitala psychiatrycznego w Kobierzynie. Wyznania członków tej grupy stanowią niewielki procent przedstawienia, ale Borczuch pokazał w spektaklu m.in. wspomnienie performerki Mai Sądel: kiedyś jej przyjaciele robili ognisko nad Wisłą, na które nie mogła pójść, jako że przebywała na zamkniętym oddziale. Zadzwonili do niej, była zdenerwowana, że nie może do nich dołączyć. W filmie Maja pokazuje okno, przy którym stała, rozmawiając przez telefon. Borczuch robi w swoim teatrze miejsce na takie drobne gesty, mikrohistorie zawieszone bez puenty.
Improwizacja
Czerpanie z prywatnych doświadczeń aktorów łączy się z improwizacją, która jest stale obecna w jego teatrze. Nie stanowi jednak suplementu, ale równoprawną część struktury. Borczuch odsłania konfesyjny wymiar teatru jako miejsca emocjonalnego obnażenia. Dlatego tak często w jego spektaklach widzimy aktorów w kondycji zawieszonej między udaniem a prywatnością, co prowadzi do rozmycia roli. W "Czarnych papugach" w zasadzie nie ma postaci, jest grupa osób na ekranie i grupa osób na żywo, w teatralnej sali, które wspólnie coś opowiadają. W jednej z filmowych scen obserwujemy sytuację zza kulis, w której Monika Niemczyk twierdzi, że "wcale nie wyszła z roli", w lustrze widać reżysera i operatora, a Niemczyk jest trochę jak Hamlet w garderobie w słynnym spektaklu Wajdy ze Starego Teatru – negocjuje własną teatralną tożsamość. Nie pamiętam, o czym dokładnie wtedy opowiadała i to także jest znamienne, bo stanowi kolejny przykład inwestowania w zwiewność, ulotność opowieści. Bardziej niż historia liczy się tu bliska, zaufana obecność. W opisie "Żab" podkreślono, że unikatowy scenariusz oparty jest o teksty Arystofanesa oraz improwizacje aktorów. Spektakl staje się więc autorski: jako efekt spotkania znajomych energii przestaje być adaptacją literatury. Jan Sobolewski ze swoją opowieścią o pięciuset kochankach plasuje się gdzieś pomiędzy "Rozmowami w toku" a zwierzeniami na domówce. Jest przy tym wszystkim charyzmatyczny i pewny swojej historii. Borczuch nadaje wyjątkową rangę intymnej narracji. Chwilami przywodzi na myśl mistrzostwo Jima Jarmuscha w operowaniu nudą – z tymże u niego materią jest właśnie "małość" opowieści.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Fotografia promująca przedstawienia "Czarne papugi" w reżyserii Michała Borczucha, 2018, fot. Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie
Otwartość
Teatralne światy Borczucha są otwarte na wielość – reżyser nie mówi, jak jest, ale pokazuje możliwości. Teatr zdaje się być dla niego narzędziem poznawczym: Borczuch nie ilustruje, ale zaczyna interesować się jakimś zjawiskiem lub sposobem postrzegania świata i do badania go potrzebuje wspólnoty spojrzeń. W "Czarnych papugach" nie przywłaszcza sobie doświadczenia choroby psychicznej, ale słucha i obserwuje, oddając pole. Ten spektakl (który twórcy nazwali "doświadczeniem") jest jak praktyka wspólnego przyglądania się czemuś w ujednoliconej przestrzeni bez podziału na widownię i przestrzeń działań. Borczuch nie tyle interesuje się chorobą jako jednostką kliniczną, ile związaną z nią odmienną sensualnością i zmienioną percepcją.
Zmysłowość
Jest kolejnym ważnym punktem na twórczej mapie Borczucha: w "Czarnych papugach" zostaje oddana poprzez metaforyczny, plastyczny tekst: "jesteśmy czarni w środku, w naszych ciałach nie ma światła", aktorzy powtarzają ten fragment w różnych wariacjach jak refren. Rozproszone liryczne kwestie, z których trudno skleić sens, budują nastrój wolnopłynącego lęku i niezrozumiałego niepokoju. Wspólnie konstruują doświadczenie dezintegracji, choć całość pozostaje obrazem raczej łagodnym, nie dokonującym sensorycznej opresji na widzu. Ta dosłowna introspekcja – spojrzenie we własną psychikę "przetłumaczone" na spojrzenie w głąb ciała – nie jest próbą przekazania wiedzy na temat choroby, ale odtworzenia jej przeżywania. Zaproponowane doświadczenie pozostaje otwarte. Zmysłowe jest też uchwycone filmowo odczuwanie architektury – taki charakter ma spacer po opuszczonym budynku szpitala.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Scena z przedstawienia "Czarne papugi" w reżyserii Michała Borczucha, 2018, fot. Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie
Zdziwienie
W "Czarnych papugach" spojrzenie do ciemnego wnętrza ciała pociąga za sobą zdziwienie samym/samą sobą. To także istotna cecha światów Borczucha, które ustanawia się i odkrywa w procesie nieustannego zdumienia. Dziwność i nieoczywistość tkwi nie tylko w prezentowanych obrazach, ale i w łączących je zabiegach dramaturgicznych, idących na przekór arystotelesowskim zasadom czy charakterystycznym cechom dramatu ustanowionym przez – nota bene nielubianego przez Borczucha – Szekspira. Powtarzane jak mantra słowo "atak" jest w krakowskim spektaklu zwiastunem niezrozumiałej apokalipsy. Większości sensów możemy się jedynie domyślać. Całość jest mglistym, dziwnym kolażem.
Montaż
Mózg niemal obsesyjnie poszukuje związków przyczynowo-skutkowych i napięć, wyczekuje puent. Michał Borczuch igra z tą podstawową cechą naszego rozumienia: stara się rozładować każde zarzewie "regularnej" dramatycznej sytuacji. Widać to w decyzjach montażowych dramaturga Tomasza Śpiewaka, stałego współpracownika reżysera. Borczuch lubi nieoczywiste, niekiedy ostre cięcia – gra w ten sposób z narracyjnymi schematami i przyzwyczajeniami widza.
Decyzje te skutkują nierzadko charakterystycznym (pozornym) bałaganem na scenie: dramaturgicznym asamblażem, łączeniem wysokich i niskich tonów, kontrastowaniem melodramatycznej atmosfery i ironii, emocjonalności i fizjologii. W ten sposób Borczuch często zbliża się do kampu. W "Żabach" mamy i ubranego w strój łabędzia Jana Sobolewskiego z charakterystyczną, superpoważną miną, jak gdyby na granicy wybuchnięcia płaczem; i Krzysztofa Zarzeckiego przebranego za Conchitę Wurst. Obserwujemy przyjacielskie, intymne zwierzenia i komiczną, quasioperową sekwencję między Sobolewskim i Wasiewiczem opowiadającym o jednej z randek. Momentami przedstawienie przypomina pełen atrakcji wieczór kabaretowy. Status antyku staje się w "Żabach" niejasny, bo nie jest ani pretekstem, ani wyraźną podstawą ostatecznego scenariusza – Śpiewak zdaje się prywatnie dialogować z Arystofanesem. Stawką w spektaklu może być "ratowanie Aten", czyli próba naprawy kulejącego świata, ale ta intencja się rozmywa, zanika w dramaturgicznym splocie. Brak tu wielkich gestów, od których Borczuch i Śpiewak ewidentnie stronią.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Scena z przedstawienia "Żaby" w reżyserii Michała Borczucha, 2018, fot. Krzysztof Bieliński /Teatr Studio w Warszawie
Obcy teren
Zapowiedź "Żab", w której czytamy, że twórcy zajmą się wielkimi kategoriami piękna i dobra, jest przewrotna i brzmi jak żart. To chyba ostatnie, co powiedziałabym o teatrze Borczucha: że porusza duże tematy i odnosi się do pojęć. Nawet gdy pojawiają się u niego tematy "globalne" i polityczne jak wizja nowego państwa w "Żabach" czy refleksja o świecie we wcześniejszej "Apokalipsie" – zawsze zostają przełamane pierwiastkiem prywatnym lub gestem z kategorii odczucia "niesamowitości". Dramaturgia jego teatru jest precyzyjna i nielogiczna zarazem – to spore osiągnięcie duetu ze Śpiewakiem. Ich spektakle nie są serią przypadkowych improwizacji, ale misternie utkanymi, wielobarwnymi i pojemnymi konstrukcjami.
Być może dlatego, że Borczuch jest wyczulony na przemoc, stosuje tak otwartą dramaturgię. Nie projektuje żadnego odbioru, nie deklaruje nawet, że "zaprasza" w swoją przestrzeń, bo zaproszenie zawsze pociąga za sobą pewną konwencjonalną relację – ktoś jest gospodarzem, a ktoś gościem. W zaproszeniu zawsze istnieją jakieś reguły zachowania. Jego teatr jest tych reguł pozbawiony, aż do granic rozmycia się w niezrozumiałym kolażu. Jak mówił w wywiadzie z Jackiem Cieślakiem w miesięczniku "Teatr":
nie zdarza mi się projektować sytuacji nakierowanych na widza, bo właśnie nie lubię przemocy.
Wcześniej porównuje oglądanie teatru, który tworzy do wkroczenia na obcy teren, co może przybrać formę konfrontowania się z nieznanym. Widz w coś zagląda i jest to niewiadoma, która niekoniecznie przynieść musi wiedzę. Spotkanie z teatrem Borczucha wykracza poza rozumienie:
Tak naprawdę nie zajmujemy się tłumaczeniem widzom jakichkolwiek kwestii. Widz musi wejść w naszą przestrzeń jak na obcy teren. Są zasady teatru, które mogą być dla niego zasadami obcymi i nie dostanie żadnego przewodnika ani żadnej mapy.
Styl wyświetlania galerii
wyświetl slajdy
Pozór narracji
Borczuch jest niesamowicie konsekwentny w przeprowadzaniu tego samego zabiegu: dramaturgii "do it yourself". Włączanie i otwieranie wielu wątków jest igraniem z umysłem, który musi polepić je sobie sam. Ale to gra, w której nie da się wygrać, bo teatr Borczucha mocno koncentruje się wokół chaosu, rozpadania się, braku puenty. Reżyser rozsadza każdą możliwość zawiązania się ciągłości. Linkiem między jego dwoma ostatnimi spektaklami jest powtórzony motyw źle opowiedzianej anegdoty. W "Żabach" Jan Dravnel opowiada wulgarną historyjkę o hrabinie, w "Czarnych Papugach" aktorzy próbują opowiedzieć kawał. Spektakl chyli się ku końcowi, niejako oczekuje się już finału, ale kawał rwie się, aktorzy przerywają, opowiadają od początku, komentują, dopowiadają. W "Żabach" rozemocjowanemu Dravnelowi zaangażowanemu w pełni w przyciągnięcie uwagi widowni przerywa przechodząca przez scenę Halina Rasiakówna. Długo opowiadana anegdota zostaje porzucona bez puenty. W "Czarnych Papugach" kawał o mężczyźnie po przeszczepie serca rozciąga się w męczącą, utopioną w słowach historię. To znamienne momenty – oba przemyślnie i precyzyjnie przeprowadzone.
Przestrzeń
Borczuch deklarował, że "Czarne papugi" to bardziej "doświadczenie" i kompozycja niż spektakl. Nieklasyczne usytuowanie widowni zapewniające możliwość poruszania się, chodzenia, przesiadania, szukania własnej perspektywy nie stanowi dziś novum, ale jest spójne z wizją teatru jako wspólnotowego poszukiwania i błądzenia. Co ciekawe, taka architektura przedstawienia obnaża nasze percepcyjne przyzwyczajenia – zwykle mało kto rzeczywiście ją wykorzystuje: niewielu widzów chodzi, mało kto zmienia miejsca, mało kto chce rzeczywiście "uczestniczyć", a nie tylko patrzeć. Może do teatru przychodzimy jednak często właśnie popatrzeć na to, co proponuje ktoś inny? "Czarne papugi" były pierwszym spektaklem Borczucha, jaki widziałam, proponującym zniesienie zwyczajowego podziału przestrzeni. Choć nie mam wrażenia, by ta decyzja realnie zmieniała status widza, jest na pewno rodzajem manifestu.
Poza opozycje
Borczuch projektuje światy, które wykraczają poza opozycje. Prywatność i kreacja, realność i gra, dzieciństwo i dorosłość – jasne podziały zanikają i tracą zastosowanie. Mam wrażenie, że reżyser odkrywa bardzo szczególny rodzaj innej wrażliwości: funkcjonujący poza ostrymi liniami demarkacyjnymi. Jak deklaruje, nie znosi konfliktu – także konfliktu postaci. Teatr Borczucha to przestrzeń scalania sprzeczności rządząca się poetyką rodem z dzieciństwa pełnego współistniejących kontrastów. Tak jakby zamroził świat w stanie sprzed ustalenia dorosłych binarności, cofał nas do procesu pierwotnego, gdzie wszystko się łączy. Jest tu miejsce na wszystko, jak w opowiadaniu Natana.
Styl wyświetlania galerii
wyświetl slajdy
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]