Chronologia pobytów artysty w Italii wygląda następująco. Po raz pierwszy Norwid, urodzony w 1821 roku, zwiedził Włochy w 1843. Była to część większej podróży po Europie, typowej wówczas dla szlachty czy bogatszych mieszczan, zaś nieodzownej dla artystów i pisarzy. Zbigniew Sudolski w książce „Norwid. Opowieść biograficzna” podsumowywał ją tak: Charakterystyczną cechą rozpoczętej latem 1842 roku europejskiej podróży Norwida było jej głębokie przeżywanie, zakorzenianie się w dorobku kulturowym zachodniej cywilizacji, wnikanie do jej pokładów od początków, od czasów średniowiecznych aż po współczesność. Rozpoczynał się wielki proces, który stanie się "samym miąższem wyobraźni poety". Zetknięcie się i przeżywanie arcydzieł sztuki zachodnioeuropejskiej. Nowe lektury dokonują z biegiem lat coraz bardziej widocznego "przesunięcia tektonicznego" od rzeźbienia ku słowu.
Pomiędzy majem a październikiem 1843 artysta znajduje się Wenecji – poświęca ten czas na zwiedzanie oraz rysowanie zabytków i malowniczych motywów. Po pobycie tym pozostał ślad, zarówno rysunkowy, jak i literacki. Jak zauważa Aleksandra Melbechowska-Luty, autorka książki "Sztukmistrz. Twórczość artystyczna i myśl o sztuce Cypriana Norwida", dzieła plastyczne przedstawiały "postaci gondolierów, wiosłujących w kanałach, i sylwetki gondoli na tle architektury. Te wszystkie ilustracje były świadectwem podziwu dla piękna Wenecji, który poeta ujawnił w noweli »Menego« (1850), nazywanej »Wyjątkiem z pamiętnika«, a będącej zapisem ostatniego spaceru z Tytusem Byczkowskim przed jego samobójstwem".
Właściwie ten opis, choć dotyczy tylko krótkiego pobytu, zdradza sposób, w jaki Norwid inspirował się Italią. Poeta wykonywał rysunki i szkice na bieżąco, natomiast w dziełach literackich do wrażeń i przemyśleń z danego pobytu wracał później, gdy fizycznie nie znajdował się już Włoszech. Można wręcz powiedzieć, że włoskie odczucia i refleksje trafiały do jego nowel i dzieł po pewnym czasie, będąc świadectwem tego, że wrażenia z Italii tworzyły coś w rodzaju "intelektualnego skarbczyka", z którego poeta korzystał, gdy zaszła taka potrzeba.
Po pobycie w Wenecji Norwid wyjeżdża przez Bolonię i Ferrarę do Florencji, gdzie przebywa od listopada 1843 do stycznia 1845. Podejmuje tam studia z zakresu rzeźby i rysunku, początkowo nieformalnie. Uczy się najpierw aktu u Giuseppe Bezzuolego, a następnie rzeźbiarstwa u Luigiego Pampaloniego oraz uczęszcza do pracowni technik graficznych Vinzenza della Bruny.
Norwid przed wyjazdem uczył się w Warszawie w szkole malarskiej i poważnie łączył ze sztuką swoje dalsze losy, a więc pobyt w stolicy Toskanii miał również wymiar jak najbardziej praktyczny – dzięki niemu miał nabyć konkretne umiejętności. Jak bowiem wiadomo, od początku XIX wieku coraz większe znaczenie miała uniwersytecka profesjonalizacja zawodu malarza czy rzeźbiarza. Bez zdobycia porządnego wykształcenia na akademii sztuk pięknych niezwykle trudno było zostać artystą.
Stolica Toskanii odegrała jeszcze inną rolę. Jak się później okaże, tak naprawdę to Florencja oraz Rzym staną się najważniejszymi miastami-symbolami, poprzez pryzmat których Norwid będzie postrzegał Italię wraz z jej historią i kulturą. Florencja w takim układzie jest symbolem miasta, gdzie twórczość artystyczna (czy to w renesansie, czy później, za czasów Norwida – choć oczywiście w nieco mniejszej skali) jest szczególnie ceniona. Ponadto, stanowi naturalne miejsce, gdzie malarz czy rzeźbiarz może rozwijać swój talent oraz gdzie muzea i galerie stanowią nieustające źródło inspiracji.
Rzym będzie dla Norwida dosłownie Wiecznym Miastem – a więc miejscem, gdzie przenikają się nieprzemijające warstwy historii, obecne na wyciągnięcie ręki w postaci zabytków i ruin. Niemalże jednocześnie można w nich odczytywać pogańską starożytność, ale i triumf chrześcijaństwa.
Do takiego miasta Norwid przybywa w maju 1844 roku, choć być może był już w nim wcześniej – w czasie podróży w 1842. Ważny okazuje się już sam moment wjazdu, gdy przybywając od północy artysta widzi kopułę Bazyliki Św. Piotra. Widok ten, wprawdzie już przy kolejnym pobycie w Wiecznym Mieście, wspominał tak w liście z 1845 roku do Antoniego Zaleskiego:
wjazd ten dziwnie uderza: pierwszą bowiem budową, jaką się napotyka, jest sam Piotr Święty, jakoby na ustroniu, więc jakoby do Niego, a nie do Rzymu, się jechało.
Co ciekawe, choć postać papieża będzie ważna dla Norwida, to sama Bazylika Św. Piotra nie odegra później aż takiego znaczenia w twórczości poety. Poeta zwiedza Rzym, a także jedzie latem 1844 do Neapolu oraz Herkulanum i Pompejów. Na tym etap rzymski poety się nie kończy, bo w styczniu 1845 przeprowadza się z Florencji do Wiecznego Miasta i zostaje w nim na dłużej. Poza zwiedzaniem i twórczością artystyczną, Norwid bierze udział w ówczesnym życiu intelektualnym Rzymu, w tym także pośród mieszkających tam wówczas Polaków. Jest to czas szczególny w całym życiu poety. Jak zauważa Wiesław Rzońca w artykule "Norwida mit Italii":
Tu bowiem spędził najlepsze lata swego życia − jako młody, świetnie zapowiadający się poeta, bywał w salonach emigracyjnej arystokracji polskiej, tu odbył pierwsze literackie polemiki z Adamem Mickiewiczem i Zygmuntem Krasińskim, tu wreszcie przeżył największą miłość swego życia − do Marii Kalergis (pozostającej w separacji żony greckiego milionera).
Co ponadto Norwid robił we Włoszech? Bodaj najlepiej opisał to Bronisław Biliński w tekście "Norwid w Rzymie":
poeta nie żyje tylko zabytkami, sztuką, i towarzystwem artystycznej braci. Jest w Rzymie wtedy pani Kalergis i Maria Trębicka i znowu Norwid w pogoni za nimi powędruje do Pompei, odwiedzi wybrzeże Amalfitańskie, będzie się wspinać na Wezuwiusz i zajdzie aż do Paestum, którego przecudowny opis […] przekaże potem w jednym z listów w Szczesnej, które, jak wiadomo, odtwarzają wędrówkę poety.
W sumie Norwidowi udało się zobaczyć we Włoszech niemalże wszystko, co było ważne – Wenecję, Rzym, Florencję, Neapol, Pompeje i Herkulanum. Jak wspomniano – studiował sztukę, pisał, przeżywał włoską przestrzeń, udał się także na wycieczkę po Morzu Śródziemnym. Wykonywane przez niego rysunki oraz zbierane materiały trafiały do specjalnych albumów nazwanych Orbis I oraz Orbis II, gdzie znajdziemy m.in. szkice Koloseum, portrety rzymskich cesarzy czy wycinki z książek o zabytkach.
Warto także odnotować, że w Rzymie, 27 marca 1845, przystąpił do bierzmowania i przyjął imię "Kamil", którym również przez pewien czas będzie podpisywał swoje prace. Pośród tych wszystkich włoskich pobytów to w Wiecznym Mieście okazało się najważniejsze. Tak pisał o nim już z Nowego Jorku w 1845 do Marii Trębickiej:
Sieroce życie moje podpierałem przynajmniej fundamentami historii i gruzy Rzymu często mi familijne zastępowały uczucia.
Jak pisał Niewczas o Norwidzie:
jego włoska biografia obejmuje okres niespełna czterech i pół roku (dwa pobyty – od marca 1843 do sierpnia/września 1845, a następnie od 6 lutego 1847 do stycznia 1849). […] Niespełna pięć młodzieńczych lat we Włoszech, niewiele, powtórzmy, wobec trzech paryskich dekad, a przecież to właśnie Italia, a przede wszystkim Rzym, stanowią centrum mentalnej i literackiej topografii Norwidowskiej. W 1849 r. opuszczał poeta w pośpiechu Rzym ogarnięty zawieruchą Wiosny Ludów, ale Rzymu – centrum chrześcijaństwa, Rzymu – źródła kultury europejskiej – nigdy właściwie nie opuścił. Świadczą o tym wszystkie w zasadzie działy jego twórczości: »włoskie« wiersze, nowele, plastyka, liczne motywy w obrębie epistolografii i prozy dyskursywnej, a w końcu "rzymski poemat" "Quidam".
Dante jako przewodnik po pruskim więzieniu