Jak się wydaje – małe wydawnictwa o wielkim potencjale
Mimo relatywnie niskiego poziomu czytelnictwa w Polsce i okołopandemicznych zawirowań, wciąż pojawiają się nowe oficyny, które śmiało podbijają rynek książki. O tym, jak zagospodarować niszę i, nie zważając na przeciwności losu, realizować marzenia, rozmawiamy z założycielami wydawnictw Cyranka, Drzazgi oraz Na przykład.
Rozdział I: Początki
Pasja, ciekawość, ambicja – one motywują do działania. Jeśli towarzyszą im determinacja i ciężka praca, to sukces stoi tuż za rogiem. Oni postanowili wyjść mu naprzeciw. Dlaczego?
– Pracowałem w Czarnym przez kilka lat i w pewnym momencie zabrakło mi przestrzeni, żeby robić rzeczy, na które miałem ochotę – mówi Konrad Nowacki z Wydawnictwa Cyranka. – W tamtym okresie Czarne nie wydawało polskiej prozy w takim zakresie, w jakim mogło to robić. Chciałem wydawać inne książki, na które tam nie było miejsca, a na które jest miejsce w Cyrance – dodaje. Wydawnictwo prowadzą we dwoje: Aleksandra Turewicz, założycielka i dyrektorka sprzedaży, zajmuje się kwestiami finansowymi, Konrad Nowacki wybiera teksty do publikacji. Działają tak dopiero od 2019 roku, a już mają na koncie kilka głośnych tytułów.
Swoje doświadczenie redaktorskie postanowił też spożytkować Filip Fierek, więc wraz z Agatą Chmielecką założyli w 2021 roku Wydawnictwo Drzazgi. – Pewnego dnia pomyśleliśmy, że skoro mamy ciągły, intensywny kontakt z literaturą, i jako czytelnicy, i w wymiarze zawodowym, warto by było jakoś ten kapitał zagospodarować. Spośród ról, które można przyjąć w polu literackim, pozycja wydawcy wydała nam się najciekawsza, być może dlatego, że niejako przecinają się w niej wszystkie pozostałe – wyjaśniają. – Wciąż mamy do czynienia z materią tekstu, ale też bierzemy udział w pracach nad okładkami, projektami typograficznymi, składem, wybieramy nowe tytuły i zajmujemy się ich promocją. Łączymy pracę z pasją. W tym sensie działalność wydawnicza jest dla nas formą życia.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Nikodem Pręgowski, Wydawnictwo Na przykład, fot. z archiwum prywatnego
Działalność wydawnicza stała się codziennością także dla Nikodema Pręgowskiego, absolwenta Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. – Zawsze chciałem wydawać książki, przede wszystkim ilustrować. Robiłem projekty do szuflady, próbowałem pokazywać je różnym wydawnictwom. Niewiele z tego wychodziło, więc uznałem, że trzeba samemu założyć wydawnictwo – przyznaje grafik, który w 2020 roku stał się nie tylko właścicielem, lecz także logistykiem, księgowym i magazynierem wydawnictwa Na przykład. Przy tworzeniu poszczególnych książek dobiera odpowiedni zespół redaktorów i konsultantów, zawsze może liczyć na pomoc żony i synów. – Jak się urodził starszy syn Teodor, zaczęliśmy sobie rysować świat od nowa. Nauczył mnie tej jeszcze nieskażonej, dziecięcej wyobraźni. To też mocno zmotywowało mnie do tego, żeby zacząć tworzyć książki.
Rozdział II: Debiuty
Nikodem Pręgowski przekonuje, że sam jest odbiorcą książek dla dzieci i chętnie je czyta. Dlatego też publikacje jego wydawnictwa nie mają przypisanej kategorii wiekowej. – Nie uważam, że książka dla dzieci powinna być sztywno kategoryzowana od do. Te książki, które my proponujemy, to są książki rodzinne w tym sensie, że wymagają też zaangażowania rodziców – uzasadnia i dodaje, że Na przykład postawiło sobie za cel wydawanie literatury przede wszystkim o sztuce (czy szerzej: kulturze) oraz historii lokalnej. W ten sposób pragnie zagospodarować lukę w miejscowościach takich jak Toruń, gdzie dotychczas brakowało pozycji opowiadających o historii miasta w sposób atrakcyjny dla młodszych odbiorców. W ofercie wydawnictwa znajduje się między innymi "Legendarny Toruń" czy będący połączeniem książki i gry planszowej "Średniowieczny Toruń", nominowany do nagrody Mądra Książka dla dzieci roku 2020.
Inną niszę próbują wypełnić Drzazgi. – Zależy nam na przypominaniu głosów pisarek i pisarzy zapoznanych, niesłusznie pominiętych w czytelniczym i krytycznoliterackim dyskursie, czasem pamiętanych już tylko przez literaturoznawców – mówią wydawcy. Premierową książką Drzazg była powieść Zyty Oryszyn. – "Najada" wydawała się nam oczywistym wyborem. Czytana po pięćdziesięciu latach, okazuje się równie ożywcza literacko jak w roku debiutu. Podobne motywacje mieliśmy, przygotowując do druku teksty Uniki Zürn, która, z zupełnie niezrozumiałych dla nas powodów, w Polsce była kojarzona najwyżej jako partnerka Hansa Bellmera. To zresztą w jakiś sposób symptomatyczne: na Oryszyn cień rzucał Stachura, na Zürn właśnie Bellmer. Pomyśleliśmy, że warto obie autorki z tego cienia wydobyć.
Cyranka z kolei założyła sobie, że w pierwszej kolejności będzie dawała szansę debiutantom. – Patrzymy na rzeczy, które mogły nie mieć szans u innych wydawców z różnych przyczyn, najczęściej handlowych, a w których my widzimy jakiś potencjał. On może być literacki, ale też komercyjny – tłumaczy Konrad Nowacki. Tak było z "Kośćmi, które nosisz w kieszeni" Łukasza Barysa, za które autor otrzymał Paszport Polityki. W innych oficynach książka nie została przyjęta bynajmniej nie ze względów literackich. Nowacki przypuszcza, że mogły zaważyć wątpliwości co do sposobu pokazania tego dzieła i jego późniejszej sprzedaży, gdyż nie jest to historia, którą da się ująć w dwóch chwytliwych słowach. – My takich wątpliwości nie mieliśmy. To może wynika z tego, że jest mniej szczebli, które są potrzebne do tego, żeby książka ukazała się w dużym wydawnictwie. Jest to pewnie kilka rozmów, kolegium, potem głosowanie. U nas tego nie ma, jest krótka rozmowa i decyzja. To ma wady i zalety. W przypadku akurat takich debiutów, które są wymagające i które może nie przystają do jakiegoś konkretnego miejsca na rynku, w mniejszych wydawnictwach, jak nasze, jest łatwiej – twierdzi.
Rozdział III: Nagrody
Wydawcy debiutu Barysa mieli intuicję, choć nie zakładali wielkiego sukcesu. – Jest to jednak niszowa rzecz, proza oparta na języku, z mocnym poetyckim zacięciem – tłumaczy Nowacki. Najwyraźniej polscy czytelnicy właśnie tego potrzebowali, bo pierwszy nakład "Kości" sprzedał się, zanim autor otrzymał nominację do Paszportów. Dodatkowo nagroda zmieniła pozycję tej książki na rynku sprzedaży, Cyranka musiała zamówić dodruki. – W Polsce są dwie nagrody, które powodują wzrost sprzedaży: Paszporty Polityki i NIKE. Pozostałe mają nieznaczny wpływ na sprzedaż, nominacje prawie w ogóle pod tym względem się nie liczą, choć to może pomóc w promocji książki – przekonuje wydawca.
O tym, że warto inwestować w ambitną i oryginalną literaturę, właściciele Cyranki przekonali się już wcześniej. Na swoją premierową publikację wybrali debiut prozatorski Katarzyny Michalczak, docenionej już poetki. Jej "Klub snów" to opowiadania, a w Polsce niechętnie się wydaje ten gatunek. Niesłusznie, co pokazuje nominacja dla autorki do Nagrody Literackiej Gdynia.
– Inwestowanie w debiuty, choć ryzyko takich przedsięwzięć bywa spore, mimo wszystko się opłaca – zgadzają się Agata Chmielecka i Filip Fierek. To właśnie nakładem Drzazg ukazała się w 2021 roku książka "Niejedno", za którą Barbara Woźniak otrzymała niedawno Nagrodę Gombrowicza.
Rozdział IV: Przeszkody
Życie wydawnicze spowolniło w czasie pandemii, jednak na pewno nie zamarło. Okres ten zweryfikował wiele planów, jedne marzenia przekreślił, innym pozwolił dojrzeć. – Wydawcy, z którymi rozmawialiśmy, a którzy w przeciwieństwie do nas pamiętają czasy przedpandemiczne, wspominali, że okres lockdownu bardzo sprzyjał czytelnictwu. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, w jakim punkcie byśmy dziś byli, gdyby nie pandemia. Drzazgi to dziecko tych czasów – zauważają Chmielecka i Fierek.
Nikodem Pręgowski wspomina, że start wydawnictwa Na przykład był zaplanowany na początek 2020 roku, czyli w najgorszym momencie epidemii, gdy świat dopiero rozpoczynał tę nierówną walkę. – To był czas, który zweryfikował moje myślenie o wydawnictwie i pomógł mi doprecyzować i zdefiniować zupełnie inną ścieżkę jego prowadzenia. Na przykład stało się na poły wirtualnym bytem – mówi założyciel wydawnictwa, którego głównym sposobem dotarcia do odbiorców jest sklep internetowy. – Pandemia pozwoliła sformułować nowy model bezpośredniego docierania, omijania trochę dystrybucji, tworzenia książek lokalnych i zagospodarowywania luk, które jako czytelnicy i kupujący dostrzegliśmy. Nie jest to nasza jedyna praca, a raczej hobby realizowane po godzinach – dodaje.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Ilustracja z książki "Do 12 razy sztuka. Czyli co artystom chodzi po głowie?", tekst: Filip Pręgowski, ilustracje: Nikodem Pręgowski, fot. wydawnictwo Na przykład
Konrad Nowacki tłumaczy, że jako mały wydawca Cyranka nie od razu odczuła skutki pandemii. Miała dobry rok startowy, kilka udanych sprzedażowo tytułów. Dopiero teraz tak naprawdę widać wpływ lockdownu na proces wydawniczy. – Pandemia wraz z innymi czynnikami spowodowała, że całkowicie zmieniły się koszty prowadzenia takiej działalności, bo koszt druku wzrósł w horrendalny sposób. Już sam pomysł prowadzenia Cyranki był ryzykowny, ale kiedy zmienia się w sposób zasadniczy cena papieru, wysyłki, dystrybucja… to jest bardzo trudne. Myślę, że tak naprawdę kryzys przyszedł teraz i wszyscy mają nadzieję, że skończy się jesienią, kiedy będzie wysyp potężnych tytułów i fajnych książek. Czy spadek, który w tej chwili rynek odczuwa, jest trwały, czy to powróci do dawnych poziomów sprzedaży, będzie można stwierdzić później – mówi.
O trudnościach organizacyjnych, takich jak wydłużony proces produkcji oraz wzrost cen materiałów, wspomina też toruński wydawca. Czy w związku z tym ceny książki wzrosną? Nikodem Pręgowski odpowiada, że ta kwestia pozostaje otwarta. – Pytanie, czy przerzucać te koszty na klienta, czy inwestować trochę więcej i tworzyć swoją markę? Na razie staram się cen książek nie podnosić, zobaczymy, co będzie jesienią. Mimo wszystko z optymizmem spoglądam w przyszłość. Nasze książki są bardzo niszowe, maksymalny nakład to 2500 egzemplarzy. Ktoś, kto poszukuje książki na wysokim poziomie, może pozwolić sobie na zakup kilku książek w roku, mimo pewnych trudności. Nasz profil jest bardzo specyficzny i skierowany do naprawdę wymagającego i świadomego swoich potrzeb czytelnika.
Co do wzrostu cen książek nie ma wątpliwości Konrad Nowacki. Zastanawia się raczej, jak na ten wzrost zareagują odbiorcy. – Czy ta grupa, która czyta, zaakceptuje to, że książka jest trochę droższa, czy też nie? Jeżeli nie zaakceptuje, to będzie duży problem dla całego rynku, bo w tej chwili nie da się produkować książek za taką cenę jak wcześniej. Może w małych wydawnictwach jak Cyranka, to nie będzie taka zasadnicza zmiana, ale jeżeli duże firmy kalkulują na innych poziomach, to tam będzie to bardziej wyraźne – przewiduje warszawski wydawca.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Filip Fierek i Agata Chmielecka, Wydawnictwo Drzazgi, fot. z archiwum prywatnego
Podobne wątpliwości towarzyszą założycielom Drzazg. – Rynek jest bardzo nieprzewidywalny. Obawiamy się, że w przyszłym roku, w związku z galopującą inflacją i kryzysem energetycznym, jeszcze bardziej wzrosną ceny druku, co wpłynie negatywnie na rentowność naszych projektów. Z drugiej strony obserwujemy, co bardzo dla nas krzepiące, wzrost znaczenia małych oficyn, które wydając niewiele książek, każdej z nich poświęcają tyle uwagi, ile należy, i skutecznie je promują. Wydaje nam się, że jesteśmy świadkami przełomu – zauważają wydawcy z Okonin.
Rozdział V: Plany
Pytany o wyzwania współtwórca Cyranki przekonuje, że te tak naprawdę się nie zmieniły. – To, co mały wydawca musi zrobić, to dotrzeć do czytelnika z produktem o innej jakości, lepiej przetłumaczonym, lepiej zredagowanym, troskliwiej potraktowanym przez korektorów, wybranym w innym trybie niż tym podyktowanym myślą tylko i wyłącznie o przyszłych zyskach – tłumaczy Konrad Nowacki.
Cyranka nie chce być wydawnictwem autorskim, lecz pragnie dotrzeć do czytelników o różnych upodobaniach. Jej nakładem 26 września ukazała się powieść Mohameda Mbougara Sarra "Najskrytsza pamięć ludzi" w przekładzie Jacka Giszczaka. Młody, utalentowany pisarz senegalski otrzymał za nią francuską Nagrodę Goncourtów, więc prawa do tłumaczenia książki w pierwszej kolejności powinny kupić duże wydawnictwa. Dlaczego tego nie zrobiły? – Kilka poprzednich laureatek i laureatów tej nagrody po prostu przepadło. Nie udało się ich pokazać, wydawcy nie byli w stanie poświęcić im wystarczającej uwagi ani dotrzeć do tych czytelników, do których powinni, więc zostawili to innym. Filtry wydały książkę, która wygrała poprzednią nagrodę Goncourtów i to był wielki sukces – wyjaśnia Nowacki. Mimo stosunkowo krótkiej działalności Cyranka może pochwalić się listą nazwisk, takich jak Joan Didion czy David Diop, które rozwiewają ewentualne wątpliwości zagranicznych agentów. Wydawca liczy także na październikową premierę drugiej powieści Łukasza Barysa "Jeśli przecięto cię na pół". – To jest trochę inna książka niż "Kości", bardziej złożona i bardziej osadzona w fabule. Mam nadzieję, że to nasz tegoroczny hit.
Krótszą, ale nie mniej ciekawą listą dysponują Drzazgi. – Jak dotąd wydaliśmy sześć tytułów (siódmy – powieść "Gość" Ariane Koch – jest w drodze), ale ich tematyczna, a przede wszystkim genologiczna rozpiętość chyba dobrze pokazuje, że profilujemy się dość szeroko. Interesuje nas ambitna polska proza, proza zagraniczna i eseistyka. Konstruujemy plan wydawniczy na 2023 i 2024 rok, ale niezbyt wiele chcielibyśmy dziś zdradzać. Ujawnimy jedynie, że w 2024 roku wydamy powieść niezwykle interesującej kanadyjskiej pisarki Helen Weinzweig, którą przetłumaczy dla nas Magda Heydel – zapowiadają Agata Chmielecka i Filip Fierek.
Na moment, gdy wydawnictwo Na przykład będzie mogło zaprezentować więcej swoich dzieł, chociażby na targach książki, z niecierpliwością czeka Nikodem Pręgowski. Jego najmłodszym wydawniczym dzieckiem jest "Do 12 razy sztuka", książka skierowana raczej do dorosłych i młodzieży. – To historia, w której chcieliśmy pokazać motywacje artystów do tworzenia dzieł, które w pierwszym odbiorze mogą być niezrozumiałe. Impulsem do pracy nad książką wraz z zespołem specjalistów było dla mnie stwierdzenie, które często się słyszy podczas wizyty w galerii sztuki współczesnej: "Ja też bym tak umiał". Chcieliśmy wytłumaczyć, że dzieło abstrakcyjne to taki artefakt, który wynika z wewnętrznych potrzeb i jest w dużym stopniu nowatorskie – uzasadnia wydawca.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Okładka i ilustracja z książki "Do 12 razy sztuka. Czyli co artystom chodzi po głowie?", tekst: Filip Pręgowski, ilustracje: Nikodem Pręgowski, fot. wydawnictwo Na przykład
Pręgowskiemu zależało również na tym, aby tą publikacją obalić fałszywą dysproporcję, jaka pojawia się w fachowej literaturze dotyczącej chociażby malarstwa ostatnich 100-150 lat: przewagi męskiej sztuki nad kobiecą. – A to nieprawda! Było wiele wspaniałych artystek już w XIX wieku, które mimo trudności, mimo że nie mogły studiować na akademiach sztuk pięknych, dokonywały przełomowych rzeczy – zapewnia. W zanadrzu ma jeszcze projekt związany z typografią, planuje książkę powiązaną z zagadnieniami ekologii.
Rozdział VI: Oczekiwania
Nikodem Pręgowski wychodzi z założenia, że albo wydaje się książki zrobione najlepiej jak to możliwe, albo trzeba dać sobie z tym spokój. Przykłada wagę nie tylko do strony graficznej i samych ilustracji, lecz także do materiałów, z jakich dzieło jest wykonane. – Zawsze traktowałem książkę jako jedno z najdonioślejszych odkryć ludzkości. Dzięki sekwencji spiętych kartek można stworzyć narrację i synergię między obrazem i treścią, w której obraz dopowiada treść – mówi toruński wydawca.
Dla Agaty Chmieleckiej i Filipa Fierka głównym narzędziem pracy jest komputer, więc zapewniają, że lokalizacja wydawnictwa nie ma właściwie znaczenia. Pracują w samym środku Borów Tucholskich, z których czerpią inspiracje. – Nam najlepiej myśli się w lesie. Nazwę oficyny wymyśliliśmy właśnie na spacerze po okolicy. To świetnie, że w końcu kultura się decentralizuje i już nie wszystkie wydawnictwa mają siedzibę w Krakowie czy Warszawie – podkreślają.
Jakie dostrzegają wady i zalety prowadzenia kameralnego wydawnictwa? – Dzięki całkowitej niezależności, finansowej i instytucjonalnej, wszystkie decyzje podejmujemy samodzielnie, kierujemy się własnymi gustami i zainteresowaniami i nie idziemy na żadne kompromisy. W tym sensie niezależność to ogromny kapitał, którego nie mamy zamiaru zaprzepaścić. Jeśli mowa o jej negatywnych stronach, do głowy przychodzi nam tylko myśl, że finansowo jesteśmy zdani wyłącznie na siebie.
Warszawska Cyranka pragnie pozostać małym wydawcą. Konradowi Nowackiemu odpowiada taki tryb pracy, w którym większość czasu spędza się z książkami, a mniej na zarządzaniu. Choć to wcale nie wyklucza wydawania bardziej komercyjnych tytułów. Nowacki zauważa, że nieprzypadkowo w ostatnim czasie w Polsce pojawia się coraz więcej małych oficyn. – To kwestia zaniedbań dużych wydawców. Nie byli w stanie sprzedawać książek o literackim profilu w takim zakresie, jaki był możliwy wobec założeń, które stawiali sobie w firmach działających jak korporacje. Stąd jest tyle tych wydawnictw, które mogą zrobić to lepiej, więcej uwagi poświęcić na przekład. Wydaje mi się, że jest to uporządkowanie rynku i cieszę się, że dzięki temu jest miejsce właśnie dla nas – wyjaśnia.
Dodaje również, że coraz częściej duże wydawnictwa decydują się na założenie literackich imprintów, które funkcjonują nieco z boku. Tak działają chociażby Echa, imprint Czarnej Owcy. – Wielkie oficyny nadal będą miały wielkie tytuły, wielkie nazwiska, świetną literaturę i to się nie zmieni. Ale założą imprint i będą próbowali zrobić to samo, co my, w obrębie swojej firmy. Trochę mnie to martwi, ale z drugiej strony może damy radę – podsumowuje wydawca.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]