Artystyczne pary na początku XX wieku. Irena Łuczyńska-Szymanowska i Marian Szymanowski
Różni jak ogień i woda – zarówno w małżeństwie, jak i w malarstwie. Studiowali na tej samej uczelni, uczyli się w tej samej pracowni: Irena Łuczyńska i Marian Szymanowski.
Desperacka miłość
Siedemnastoletnia Irena Łuczyńska rozpoczęła naukę w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych w 1907 roku. Po trzech latach, już z dyplomem w kieszeni, wyruszyła do Paryża. Z nawiązką wykorzystała zagraniczne możliwości: studiowała malarstwo, wybrała się na plener na południe Francji, wystawiła swoje prace w paryskiej galerii.
Gdy dwa lata później wróciła do Warszawy, od razu aktywnie włączyła się w tamtejsze życie artystyczne. Niedługo po powrocie, w 1913 roku, wyszła za mąż za malarza Mariana Szymanowskiego, syna znanego aktora teatralnego Władysława Szymanowskiego. Młoda para znała się jeszcze z czasów studiów – oboje uczyli się w pracowni profesora Stanisława Lentza.
Nie zachowały się żadne listy, które mogłyby naświetlić głębiej rodzaj uczuć młodej malarki. Według wspomnień rodziny, zgodziła się poślubić Szymanowskiego, ulegając jego błaganiom i posuniętej do szaleństwa, desperackiej miłości.
Alicja Okońska "Malarki polskie"
Wydaje się, że byli charakterologicznymi przeciwieństwami. Być może najlepiej widać to na przykładzie ich artystycznych wyborów. Podobno początkowo zdarzało się, że gdy wystawiali wspólnie, mylono ich obrazy. Jej stereotypowo przypisywano te jasne i delikatne, jemu – wyraziste i malowane zamaszyście.
Ona: silne i żywiołowe
W recenzji paryskiej wystawy Łuczyńskiej, zamieszczonej w piśmie "Złoty Róg", podkreślano przede wszystkim… "niekobiecość" jej twórczości. Autor dowodził, że artystka maluje obrazy "bez panieńskiego lęku i »babskiej« drobiazgowości".
Choć tak szablonowe określenia budzą wątpliwości, ta wczesna recenzja zapowiadała ów charakterystyczny rys malarstwa Łuczyńskiej-Szymanowskiej. Piętnaście lat później Nela Samotyhowa przekonywała czytelniczki magazynu "Kobieta Współczesna", że jest to "artystka żywiołowa", której sztuka odzwierciedla w pewien sposób jej temperament:
– Pani jest zaprzeczeniem opinii o filigranowych robótkach i słabości kobiet?
– Kobietom wmówiono ich słabość – replikuje p. Szymanowska. – Lecz naprawdę, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, nie ustępują pod względem siły mężczyznom. Długo nie mogłam się pogodzić z płótnami małych rozmiarów: za ciasno mi było – wreszcie powiedziałam: czego mam sobie żałować! I maluję duże obrazy.
W technice malarskiej artystki dopatrywano się bezpośredniego związku z jej osobowością – kobiety pełnej życia i uroku, radosnej, lubianej i towarzyskiej. Przykładowo, mocne i zamaszyste ruchy pędzla miały więc wynikać z jej silnego charakteru czy spontaniczności.
On: blade i delikatne
Z kolei Szymanowski tworzył głównie jasne akwarelowe pejzaże i delikatne martwe natury. Pewne pojęcie o recepcji jego malarstwa daje fragment artykuł z "Robotnika":
W swych pejzażach p. Szymanowski opiera się o malarzy-ilustratorów angielskich […], w swych kwiatach (róże, peonie, fuksje, groszek pachnący) i owocach – o drzeworyt japoński. […] P. Marian Szymanowski bierze od japońskich malarzy kwiatów ich subtelne odczucie kruchości i wiotkości kwiatu, ich blade delikatne kolory, ich troskę o przejrzystość i kaligraficzne piękno konturu.
Także w tym przypadku nierzadko doszukiwano się podobieństwa między prezencją szczupłego, eleganckiego mężczyzny o dystyngowanej urodzie a jego subtelną twórczością – o cechach łączonych zwyczajowo z malarstwem "kobiecym".
Dwie drogi
Trudno powiedzieć, jak w pierwszych latach małżeństwa układały się relacje między Szymanowskimi. Nie wydaje się, aby rywalizowali jako malarze – każde znalazło po prostu swoją drogę.
Łuczyńska-Szymanowska bezsprzecznie odniosła większy sukces: zarówno artystyczny, jak i komercyjny. W dwudziestoleciu międzywojennym należała do najpopularniejszych portrecistek śmietanki towarzyskiej Warszawy.
Szymanowski skupił się natomiast przede wszystkim na pracy pedagogicznej, choć nie porzucił malarstwa i regularnie wystawiał swoje prace. Początkowo pracował w Muzeum Rzemiosł i Sztuki Stosowanej, potem uczył rysunku i malarstwa w warszawskiej Szkole Architektury. W latach 20. pełnił funkcję kierownika artystycznego Zakładów Graficznych Straszewiczów.
Jak ogień i woda
W latach 30. w ich związku nastąpił zwrot. Na początku 1933 roku Łuczyńska-Szymanowska zdecydowała się na ponowny wyjazd do Paryża. Podobno duży wpływ na jej decyzję miał kryzys małżeński. Kluczowym problemem miały być różnice w charakterach, a także nerwowe usposobienie Szymanowskiego, jego chorobliwa zazdrość i życiowa nieporadność.
Siostrzenica artystki tak opisywała ówczesne relacje Szymanowskich:
W życiu domowym, małżeńskim ona była głową domu, ona troszczyła się o byt codziennym gdyż wuj Marian […] miał uosobienie […] nierówne, kapryśne, zbyt może wrażliwe, przesubtelnione, tak zresztą jak jego malarstwo, wytworne i blade. Zajęty swoją sztuką, mało troszczył się o potrzeby dnia codziennego, pozostawiając je cioci Irenie, która świetnie sobie z tym radziła, tym bardziej, że na brak zamówień nie mogła się uskarżać.
Paryska wolność
Przeprowadzka do Paryża musiała jawić się malarce jako najprostsze rozwiązanie problemów. Szymanowscy nie mieli dzieci, więc pozostawienie Warszawy nie było szczególnie skomplikowane. Dawało natomiast możliwość tymczasowego odseparowania się od męża oraz psychicznego odpoczynku. Jej siostrzenica wspominała:
[Łuczyńska-Szymanowska] bardzo lubiła się bawić. Do późnego wieku otoczona adoratorami, potrzebowała do tworzenia atmosfery wesołości, wtedy dopiero malowała z werwą i temperamentem. Gdy była zgnębiona, nic jej nie wychodziło. Może dlatego lubiła koło siebie ruch, życie, starała się otaczać miłymi, interesującymi ludźmi.
Malarka szybko odnalazła się w nowym życiu, które okazało się zbawienne zarówno dla jej twórczości, jak i pod względem towarzyskim. Podobno otaczali ją liczni wielbiciele, a o jej względy starał się jeden z francuskich arystokratów.
Do końca razem
Trwającą niemal dwa lata paryską beztroskę przerwała wiadomość z Warszawy, która nadeszła pod koniec 1934 roku: Szymanowski był poważnie chory. Artystka przez jakiś czas biła się z myślami, ale ostatecznie zdecydowała się wrócić do męża.
Od tego czasu Łuczyńska-Szymanowska opiekowała się mężem, równocześnie malując, wystawiając, zdobywając kolejne nagrody. Szymanowski chorował coraz ciężej – paraliż prawej ręki uniemożliwił mu pracę, ale nauczył się rysować lewą ręką i wrócił do malowania.
Gdy wybuchła wojna, to na malarce spoczywał ciężar utrzymania rodziny. Zarabiała tak jak w czasach pokoju – sprzedając portrety. Zaangażowała się też konspiracyjne nauczanie, dając lekcje malarstwa.
Szymanowski umarł w czerwcu 1940 roku, do śmierci pielęgnowany przez żonę. Artystka przetrwała okupację, choć jej mieszkanie – wraz z obrazami – spłonęło podczas powstania warszawskiego. Przeżyła męża o 26 lat.
Autorka: Karolina Dzimira-Zarzycka, listopad 2017
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]