Grać muzykę od tak dawna obecną w popkulturze, czerpiącą ze stylu Misfits czy Kiss, można tylko z przymrużeniem oka. Jednak teksty nie są już tak wesołe, opowiadają często o poczuciu porażki, beznadziei i o śmierci. Szkiela tłumaczy:
"Mówię o tym, że konserwatywne społeczeństwo mnie nie rozumie i że korporacje są zjebane. Po prostu wydalam to z siebie. Wydalam w sensie dosłownym, bo większość piosenek, z braku czasu, piszę na kiblu. Serio". ("Nienawidzimy wszystkiego, a najbardziej siebie. Jesteśmy The Stubs. Wywiad", http://www.vice.com/pl/read/nienawidzimy-wszystkiego-a-najbardziej-siebie-jestsemy-the-stubs)
Bohaterzy piosenek Szkieli wprost rozmyślają nad samobójstwem (There’s No Mother), umieją szczerze docenić wychowanie w patologicznej rodzinie, bo "When you’ve got nothing it’s alright/ at least you’re straight and white" (Straight And White), jeden jest gotów ukatrupić dziewczynę, która zabrała mu czy schowała narkotyki (My Weed). Codzienne, całkiem bluesowe tematy, których szczytem jest wyznanie z przeboju Salvation Twist o tym, że fajnie byłoby podpisać taką umowę, jak Robert Johnson. Słynny przedwojenny bluesman według legendy zaprzedał duszę diabłu w zamian za nadludzkie umiejętności. "I wound give up my own soul but I have none", śpiewa Szkiela.
Zespół występował m.in. w Hiszpanii, Niemczech, Belgii, krajach Skandynawii i w Izraelu, a z największych polskich festiwali – na Open’erze w Gdyni i Offie w Katowicach. Na YouTube można znaleźć ich pięknie sfilmowany występ na dachu warszawskiego Domu Towarowego Braci Jabłkowskich.
Wśród sukcesów anegdotycznych jest nominacja The Stubs do nagrody MTV EMA 2012 w kategorii najlepszy polski wykonawca (laur ostatecznie przypadł Brodce). Serwis Eska.pl pisał wtedy: "The Stubs to jeden z nielicznych zespołów rock’n’rollowych w Polsce". Na szczęście to nieprawda. Takich zespołów jest mnóstwo, a The Stubs to po prostu ścisła czołówka.