Tadeusz Dąbrowski jest niekiedy uważany za poetę religijnego. Rzeczywiście operuje on w swojej twórczości pojęciami takimi, jak grzech, niebo czy piekło. Nie zawsze jednak można jednoznacznie ustalić, czy odnoszą się one do sfery nadprzyrodzonej, czy też stanowią jedynie odwołania do przyswojonego w dzieciństwie języka refleksji o świecie i o swoim postępowaniu. Sytuacja, w której ten dziecięcy język przywoływany jest z perspektywy dwudziestokilkulatka i jego wypadków życiowych, i to przy całej świadomości nieadekwatności podobnej metody opisu, jest czymś, co zdecydowanie wyróżnia twórczość Dąbrowskiego na tle poezji rówieśników. U nich bowiem można znaleźć wątki religijne potraktowane albo zdecydowanie poważnie (Wojciech Wencel, Szymon Babuchowski), albo tylko i wyłącznie ironicznie (Adam Pluszka, Wojciech Brzoska).
Opisana niejednoznaczność pojęciowa nie sięga jednak tak daleko, by twórczość Dąbrowskiego sytuować w pobliżu postmodernizmu czy ponowoczesności, jak to w latach 2001-2003 usiłowali czynić krytycy związani z krakowskim czasopismem "Ha!art". Zdecydowanie sprzeczne z takimi próbami są deklaracje światopoglądowe samego autora, rozproszone po jego tekstach krytycznych. Dąbrowski jawi się w nich jako zwolennik prostej, bezpośredniej dykcji poetyckiej, a przeciwnik niejednoznaczności i relatywizmu. I rzeczywiście czytając jego wiersze można zauważyć, że wszelkie przejawy tego, co na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie nadmiernej komplikacji, z reguły dają się sprowadzić do żartów bądź ozdobników, albo też znajdują niemal natychmiastowe, konceptystyczne rozwiązanie. Jeśli wiersz nie mówi wprost o przekonaniach autora, to mimo wszystko dość wyraźnie do nich odsyła. O własnym credo twórczym poeta wypowiada się zresztą w sposób następujący:
Jak już wspomniałem, jest Coś poza językiem, o czym można jedynie milczeć. Masz oczy, a nie potrafisz wszystkiego zobaczyć, masz język, lecz nie potrafisz wszystkiego opisać. Ale milczeć trzeba sugestywnie, poetycko, "milczenie o" jest sztuką, którą opanowali nieliczni: Mickiewicz, Norwid, Różewicz. No i ja.
W 2016 roku, nakładem Biura Literackiego, ukazała się pierwsza prozatorska książka Dąbrowskiego, "Bezbronna kreska", wielkomiejski romans pełen nawiązań do popkultury i wielkich dzieł literackich. Dąbrowski łączy w niej wysokie z niskim, wykraczając poza klasyczną strukturę powieściową. W wywiadzie autor opisywał swoją powieść:
Bohater mojej powieści postanowił napisać książkę z dość niskich pobudek: chciał mieć ostatnie słowo w grze, w którą – jak sądzi – wkręciła go młoda architektka Megan. A więc w największym skrócie: zemsta! Pisze, aby zamienić swoje źle zainwestowane uczucie i urażoną ambicję w papier, w fikcję. Z drugiej strony ta fikcja miewa na niego większy wpływ niż rzeczywistość. Pisząc, nie tylko przepracowuje rozczarowanie i ból, ale także bierze udział w dość wyrafinowanej i cynicznej zabawie, eksperymencie na ludziach, rodzaju instalacji. Lub – jak kto woli – w telenoweli.
W 2016 roku oprócz "Bezbronnej kreski", ukazał się tomik poezji Dąbrowskiego, "Środek wyrazu", który uzupełnia jego powieść – wielkomiejskość miesza się z namiętnością i poezją. Piotr Lorkowski opisuje główny podmiot liryczny w książce:
Sztubaka, nawet mężczyznę w pewnym (między)wieku, mówiącego do czytelników z kart tomu Pomiędzy (2013) w nowym zbiorze Dąbrowskiego zastąpił mężczyzna po przejściach, z poważnymi zadatkami na losera. Tym, co jego wiek męski uczyniło wiekiem klęski, był rozpad małżeństwa. Tekstów traktujących wprost o małżeńskiej katastrofie znajdziemy tu mimo wszystko mało. Mniej nawet niż tych, zrodzonych z przeżywania kolejnej miłości. Są jednak wyjątkowe: zdziwione, że wydarzenie bądź co bądź dramatyczne nie wiąże się z żadnymi spektakularnymi fenomenami, że następuje prawie niepostrzeżenie.
Autor: Paweł Kozioł, wrzesień 2008. Tekst opracowany do projektu internetowej "Antologii polskiej poezji od Średniowiecza do wieku XXI" wg koncepcji Piotra Matywieckiego. Aktualizacja: AP, luty 2019.