W latach 1999-2002 studiował w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi. Współpracował jako fotoedytor i fotograf (m.in. specjalista od portretów) z pismami "Fluid" i "City Magazine". Przygotowywał także wraz z Bogną Świątkowską pierwsze numery "Notesu na 6 Tygodni".
Jest autorem książek fotograficznych: "Pogoda ładna, aż żal wyjeżdżać" (wyd. Korporacja Ha!Art, Kraków 2006), "Real Foto" (wyd. Korporacja Ha!Art, Kraków 2008), "1994" (wyd. Fundacja Bęc Zmiana, Warszawa 2011), "Proszę wejść" - stworzoną we współpracy z Sylwią Chutnik (Nowy Teatr, Warszawa 2012) oraz "Latem w mieście" (Tv Working Studio, Fundacja Bęc Zmiana, Warszawa 2016).
W 2005 roku otrzymał nagrodę Chimery za zdjęcie na okładkę magazynu "Life Style" w trzeciej edycji Międzynarodowego Konkursu Projektowania Prasowego. Jego zdjęcia były publikowane m.in. we włoskim "L'Uomo Vogue" i brytyjskim "Tank Magazine".
Mikołaj Długosz uwagę krytyków i specjalistów od fotografii zwrócił na siebie pracami, w których zaczął wykorzystywać "znaleziony" materiał fotograficzny i komponować z niego autorskie projekty.
Artysta pracuje głównie cyklami. Interesują go narracje zbudowane z dokumentalnych materiałów, które same w sobie wydają się nieciekawe i banalne. W 2004 roku został zaproszony wraz z Martą Pruską i Radkiem Polakiem do wzięcia udziału w wystawie "Nova Polska 70-80" odbywającej się w Maison Folie Moulins w Lille. Tamże i w paryskim Centrum Pompidou trójka artystów zorganizowała godzinne pokazy slajdów "Polska Diary", składające się z dwóch tysięcy zdjęć ilustrowanych na żywo muzyką zespołu Laktop. Był to rodzaj fotograficznej panoramy ukazującej Polskę okresu transformacji. Jak pisali organizatorzy wystawy:
"Młodzi artyści nie zajmują jednoznacznego stanowiska, daleka jest im postawa społecznego zaangażowania, rejestrują jednak zmiany w świadomości oraz stylu życia trzydziestoletnich rówieśników. Akcja rozgrywa się między luźnymi balangami stołecznej bohemy a biedą i tandetą odległej prowincji. Przez niedorobioną polską nowoczesność przebijają intymistyczne portrety i autoportrety."
Rok później Długosz pokazał na indywidualnej wystawie "Orzeszki" w warszawskiej Galerii ZOO kilkaset zdjęć znalezionych na aukcjach intenetowych. Artysta podkreślał, że dokonując wyboru działał jak fotoedytor, który ma szerszą perspektywę oceny fotografii niż osoba, która jest ich autorem.
Długosz gromadzi znalezione zdjęcia w swoim archiwum, a następnie wprowadza je w określone konteksty. Działa na podobieństwo twórczego kronikarza obrazującego swoją epokę materiałami zarejestrowanymi przez wielu autorów, którzy w wielu przypadkach wcale ich nie przygotowywali z intencją zapisu obrazu współczesności.
Artysta podkreśla, że trudno w dzisiejszych czasach zaproponować coś nowego w fotografii. Jego zdaniem pewna pula możliwości wyczerpała się - można tkwić w zamkniętym kole i wciąż się powtarzać, albo podjąć radykalną próbę wyjścia. Jak mówi:
"Rolą artysty jest porządkowanie i wybieranie z chaosu, z ogromu obrazów znaczących całości, które nie przytłoczą lecz sprawią, że wyobraźnia widza zacznie pracować w inny sposób, że nasz sposób patrzenia na to, co najbardziej ulotne, zmieni się."
W swoim kolejnym projekcie Długosz kontynuował przeszukiwanie zbiorów archiwalnych. W 2006 roku przygotował wystawę "Pogoda ładna, aż żal wyjeżdżać", pokazaną w warszawskiej Yours Gallery. Składały się na nią zdjęcia z archiwum Krajowej Agencji Wydawniczej, znane z pocztówek wydawanych w latach 70. i 80. XX wieku. Pocztówki przedstawiały głównie miejsca wypoczynku, letniska i kurorty, a także sceny z codziennego życia w Polsce tamtego czasu. Autorami niektórych byli znani fotografowie, m.in. Witold Krassowski, Mariusz Wideryński, Leszek Surowiec, Jerzy Malinowski i Andrzej Świetlik.
Długosz dokonując selekcji zdjęć, starał się unikać wizerunków znanych z PRL-owskiej propagandy. Była to dla niego raczej podróż sentymentalna do czasów dzieciństwa i zaproszenie do szukania reliktów dawnej rzeczywistości w czasach współczesnych. Długosz wcielił się w rolę archeologa i antroploga PRL-u, tworząc interesujący dokument epoki.
Serią "Pogoda ładna, aż żal wyjeżdżać" artysta nawiązał do znanego projektu angielskiego fotografa Martina Parra z agencji Magnum zrealizowanego w latach 1999–2001. W albumie zatytułowanym "Boring Postcards" ("Nudne pocztówki") Parr zamieścił wybór pocztówek z lat 70. i 80., które przedstawiały prowincjonalne miejsca w Europie Zachodniej, zapełniające się nowoczesnymi osiedlami mieszkaniowymi, ośrodkami wypoczynkowymi i centrami handlowymi. Gdy Długosz skontaktował się z nim,
Martin napisał, żebym nie pytał się go o zgodę, bo to tak, jakbym pytał, czy mogę robić czarno-białe zdjęcia. Miał na myśli, że to jest found footage – powiedział artysta w rozmowie z Culture.pl.
W 2006 roku wystawa "Pogoda ładna, aż żal wyjeżdżać" przybrała postać książki, zawierającej reprodukcje 130. pocztówek. Więcej oryginalnych diapozytywów wykonanych dla KAW artysta prezentuje na swoim blogu nudnepocztowki.blog.pl i na pokazach typu slide-show.
Kolejną propozycją wynikającą z fotoedytorskich i kompilacyjnych zainteresowań Długosza był projekt "Real Foto" (2007-2008), pokazany po raz pierwszy na Biennale Fotografii w Poznaniu, a później m.in. na wystawie "Efekt czerwonych oczu" w CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie oraz na wspólnej ekspozycji z Jerzym Lewczyńskim "Archeologia fotografii" w bytomskiej galerii Kronika.
Do serii "Real Foto" artysta wybrał autentyczne zdjęcia zamieszczone na portalu internetowym Allegro.pl. Fotografie z Allegro są amatorskie i mają na celu przede wszystkim zaprezentowanie wystawionego na sprzedaż towaru. Długosz wydobył z tego surowego materiału zupełnie inne walory: autentyzm, brak upozowania, szczególną prawdę estetyczną, która z nich przebija.
Sformowana przez Długosza kolekcja tych zdjeć jest w istocie […] swoistą tęsknotą za prawdą w rzeczywistości, w której wszystko wydaje się sfalsyfikowane lub możliwe do podrobienia. Długosz dzieli się ze swoimi widzami wciąż powszechnym przekonaniem, że "prawda" – ów idealny, nieskażony obszar autentyczności – jest lepiej widoczna z ukrycia, dopiero nieświadoma wycelowanych w nią badawczych spojrzeń ujawnia się w pełni. Allegro umożliwia taką wielowątkową, wojerystyczną grę" – pisze Łukasz Gorczyca we wstępie do albumu "Real Foto".
Długosz gromadził zdjęcia z Allegro przez cztery lata. Interesowały go te, które przemycały w tle fragmenty rzeczywistości, miały niezwykłą kompozycję lub były ciekawie sfotografowane. Zwracał też uwagę na ikony kultury, np. magnetofon Grundig, jedyny tego typu sprzęt szeroko dostępny w Polsce w latach 80. Długosz traktuje Allegro jako gigantyczne archiwum, prawdziwy reportaż z Polski.
Na wystawę "Efekt czerwonych oczu" (2008) artysta przygotował także broszurkę zatytułowaną "We are Different", prezentującą zdjęcia z polskich magazynów mody, które okazały się kalkami różnych sesji z zagranicznych pism ("Vogue", "Wallpaper" i innych). Zestawienia Długosza pokazywały, że nawet najlepsi polscy fotografowie sesyjni kopiowali pomysły, ujęcia i styl z zachodnich wzorów. Artysta wyjaśniał, że nie chciał nikogo oskażać o plagiat, tylko pokazać, że żyjemy na prowincji.
Długosz sam bywa nazywany "kreatywnym kłusownikiem", który nie dba o oryginalność dzieła sztuki i częściej kopiuje cudze zdjęcia niż robi własne. Jego projekty mają jednak na celu ujawnienie ukrytych wartości i potencjału fotografii innych autorów, często anonimowych. Długosz nie robi tzw. artystycznych zdjęć, bo jak twierdzi, nie chce się powtarzać. Uważa, że fotografia jako sztuka już się skończyła i nie da się z niej wydobyć nic nowego.
Na wystawę "Schizma. Sztuka polska lat 90." (CSW Zamek Ujazdowski, Warszawa 2009) przygotował projekt zatytułowany "1994", zrealizowany na podstawie znalezionych w nieczynnym studio fotograficznym slajdów, na których widać towary konsumpcyjne z lat 90., fotografowane na potrzeby gazetek reklamowych (tzw. zdjęcia "pakszotowe"). Dlugoszowi wpadło w ręce dwa tysiące zdjęć banalnych dóbr komercyjnych, takich jak sprzęt elektroniczny, napoje, batoniki czy proszki do prania. Wykorzystał je do stworzenia nostalgicznej opowieści o początkach polskiego kapitalizmu, marzeniach dających się zrealizować w hipermarkecie.