Początkowo studiował grafikę na katowickim wydziale krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, w 1973 roku rozpoczął studia na wydziale reżyserii łódzkiej PWSFTviT, które ukończył w 1977. Jako reżyser filmowy debiutował w 1978 roku, realizując jedną z części ("Zwiastowanie") dwuczęściowego filmu fabularnego "Zapowiedź ciszy".
Pierwszym samodzielnym filmem Lecha Majewskiego był "Rycerz" z 1979 roku. W 1980 roku reżyser wyjechał do Anglii, gdzie w 1982 roku wystawił "Odyseję" Homera. Potem dzięki nawiązaniu kontaktu z amerykańskim producentem Michaelem Hausmanem znalazł się w Hollywood. Amerykańskim debiutem Lecha Majewskiego był film "Lot świerkowej gęsi" z 1985 roku. Po roku 1993 roku niektóre jego produkcje filmowe realizowane były w Polsce.
Od 1993 roku Lech Majewski reżyseruje również spektakle operowe. Jest także autorem takich działań artystycznych, jak spektakle uliczne czy performance. Od lat 70. XX wieku publikuje teksty literackie, wydał kilka tomików poezji ("Baśnie z tysiąca nocy i jednego miasta", "Poszukiwanie raju", "Mieszkanie", "Muzeum mojej nędzy", "Święty Sebastian") i kilka powieści ("Kasztanaja", "Basquiat: nowojorska opowieść filmowa", "Aszan Blues", "Autobus na Golgotę", "Szczury Manhattanu", "Metafizyka", "Pielgrzymka do grobu Brigitte Bardot Cudownej", "Hipnotyzer") oraz szkice o filmie "Asa Nisi Masa – Magia w «8 i 1/2» Felliniego" i eseje o Ameryce "Oficjalne centrum świata". Obecnie Lech J. Majewski mieszka w Wenecji, wracając często do Polski na rodzinny Śląsk. Jest wykładowcą w szkole filmowej Rutgera Hauera w Rotterdamie.
Nagrody
Twórczość filmowa Lecha Majewskiego została uhonorowana wieloma nagrodami. Reżyser jest laureatem "Wielkiego FeFe" za "robienie swojego w filmie" przyznanej na 9. Fefe Film Festival w Warszawie, zdobywcą głównych nagród na festiwalach filmowych, m.in. nagrody za reżyserię filmu "Wojaczek" na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni (1999) oraz nominacji do Polskiej Nagrody Filmowej "Orzeł" za filmy Wojaczek i Angelus.
Odnosi także znaczące sukcesy teatralne. M.in. jego inscenizację "Czarnego jeźdźca" w Helbronn w Niemczech uznano za "kultową", reżyser otrzymał za nią nagrodę "Kilianpreis" za najlepszą reżyserię w sezonie 1994/95.
Otrzymał Złotą Maskę za kształt plastyczny opery "Pokój saren" wystawionej w Operze Śląskiej w 1993 roku.
Charakterystyka twórczości
W wywiadzie udzielonym kilka lat temu Jerzemu Wójcikowi dla "Rzeczpospolitej" (10.03.2004), Majewski powiedział: "Traktuję życie jak podróż przez różne kraje, dziedziny sztuki, języki i sposoby wypowiedzi".
Różnorodność rzeczywiście jest charakterystycznym rysem drogi artystycznej Lecha Majewskiego, ale zarazem, jest nią także konsekwencja i wierność młodzieńczym fascynacjom. Pewne wizje powracają w twórczości Majewskiego parokrotnie, przyjmując różną formę artystyczną, zależnie od gatunku sztuki, po który w danym momencie sięga ten wszechstronny twórca.
Jeszcze w roku 1977, przed debiutem książkowym w poświęconym młodej literaturze miesięczniku "Nowy Wyraz" ukazał się arkusz poetycki Lecha Majewskiego, którym zwrócił uwagę krytyki. W wierszu zatytułowanym "Pokój saren" pisał:
W najdalszym pokoju
Naszego mieszkania
Pasą się sarny
Wilgotne oczy saren
Rosną
W zetknięciu z mrokiem
Rosną meble
Każdej nocy
Ogryzane smukłymi zębami
I wszyscy obrastamy
Liśćmi
Nasze korzenie rozsadzają ściany
Surrealistyczna wizja poetycka zawarta w tym wierszu i całym cyklu (pt. "Mieszkanie") powróciły po latach przełożone na język opery i jeszcze raz w filmie pod tym samym tytułem ("Pokój saren", 1997).
Niejednokrotnie w swoich wypowiedziach dla prasy Majewski wspominał wydarzenia i sytuacje z dzieciństwa lub wczesnej młodości, które pozostawiły po sobie niezatarte wrażenie, a po latach okazały się inspiracją dla jego artystycznych przedsięwzięć. Doświadczenia te były, jak na polskie warunki, nietypowe. Dzieciństwo upływało mu w ponurym górniczym, industrialnym krajobrazie Górnego Śląska, który jednak, jak z nierealną wizją, przeplatał się z niezwykłą scenerią Wenecji, dokąd przyszły reżyser "Ogrodu rozkoszy ziemskich" jeździł na wakacje, do wuja. Nietrudno zgadnąć skąd wzięły się sugestywne obrazy w wierszach, a później filmach Majewskiego, ukazujące człowieka jako składnik świata przyrody, integralny z nią, w żaden sposób nieuprzywilejowany. A także liczne odwołania kulturowe do dzieł, z którymi miał okazję zetknąć się w Wenecji.
Reżyser mówił po latach Jarosławowi Mikołajewskiemu w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" (6.03.2004):
W Wenecji woda jest wszędzie. Przynosi miastu śmierć, a równocześnie wszystko ożywia. Nawet ściany wyglądają jak żywy organizm. Woda jest tu takim samym żywiołem jak roślinność w Rio de Janeiro. Pamiętam w Rio opuszczony pałac, który liście dosłownie zżerały. Bo roślinność w Rio ma zęby. A w Wenecji zęby ma woda.
Bez wątpienia wrażenia wyniesione z dzieciństwa ukształtowały sposób widzenia świata, jaki Lech Majewski prezentuje jako człowiek dojrzały i twórca. Począwszy od debiutanckich wierszy, na "Ogrodzie rozkoszy ziemskich" – dla którego to filmu Majewski zapożyczył tytuł z tryptyku Hieronima Boscha – skończywszy. O dziele Boscha mówił we wspomnianym już wywiadzie dla "Rzeczpospolitej":
W "Ogrodzie rozkoszy ziemskich" człowiek pokazany jest w symbiozie z roślinami i zwierzętami. W części środkowej tryptyku wyraźnie widać przedziwne zespolenie nagich postaci ze światem, który je otacza.
W wywiadzie dla portalu stopklatka.pl reżyser powiedział Grzegorzowi Wojtowiczowi:
Zawsze kiedy coś tworzę, dotykam rzeczy, o które się otarłem. (...) Wszystko, co zrobiłem jest osobistą podróżą i fascynacją.
I rzeczywiście, w jego twórczości, na każdym niemal kroku, odnaleźć można potwierdzenie tych słów. Często iskra fascynacji tliła się w ukryciu przez całe lata, by niespodziewanie zaowocować filmem. Taką iskrą mógł być np. wiersz Rafała Wojaczka czy przeczytana w prasie notatka o napadzie stulecia i fotografia zbiegłego z więzienia Ronalda Biggsa wypoczywającego na plaży w Copacabana. Mogła być nią także rozmowa z kolegą ze szkoły podstawowej, który pracował ciężko jako górnik w kopalni i snuł nierealne marzenia o innym życiu. "Wojaczek", "Więzień z Rio" czy "Lot świerkowej gęsi" to filmy powstałe na kanwie takich impulsów.
W swojej twórczości sięga Majewski także po inspiracje bardziej dramatyczne. Takie jak śmierć bliskiej osoby, czego doświadczył i z czym musiał się uporać. Mówił w wywiadzie Katarzyny Bielas dla "Wyborczej" (12.07.2004):
Zdałem sobie sprawę, jak powierzchownie traktujemy śmierć, jak ją odpychamy w dzisiejszych czasach, w których jedyną wartością jest rozrywka.
Wkrótce po tej dotkliwej dla reżysera stracie powstała w Katowicach wystawa-performance "Wypadek" (1996). W ekspozycji tej Majewski użył osobistych rzeczy należących do zmarłej. We wspomnianym wywiadzie dla "Wyborczej" mówił:
Zmumifikowałem je [...]. To było złożenie hołdu. Jednocześnie była to wystawa części składowych ciała tej kobiety. Stały dwa pojemniki. Jeden obrazował ilość krwi przepompowywanej w ciągu 24 godzin, drugi – ilość przepompowywanego powietrza. Pokazałem ciało zamienione na pierwiastki chemiczne dokładnie w takich proporcjach, jakie tworzyły wagę jej ciała. Dokładnie, ile było węgla, wapnia, żelaza. Tak jak w "Metafizyce" i "Ogrodzie".
Podobny zabieg, co reżyser, zastosował bohater powieści "Metafizyka" i opartego na niej filmu "Ogród rozkoszy ziemskich". Zanim jednak powstały powieść i film fabularny, Lech Majewski utrwalił trwającą 18 dni wystawę katowicką na taśmie filmowej, tworząc w ten sposób film o sztuce ("Wypadek"). Dla wielu odbiorców, szczególnie dla nienawykłego do tak pozbawionego dystansu traktowania tematu śmierci odbiorcy polskiego, forma obrana przez twórcę była trudna do przyjęcia. Dla reżysera natomiast katowicka instalacja była ważną próbą zbliżenia się do tajemnicy.