Józef Michał Poniatowski z pewnością nie był muzycznym wizjonerem, był jednak wyśmienitym rzemieślnikiem, który potrafił wczuć się w oczekiwania publiczności i nieraz spełnić je z nawiązką. Jego twórczość powoli wraca do łask współczesnych melomanów, przyczyniając się do zrozumienia ciągłości europejskiej tradycji operowej i uzupełnienia naszej wiedzy o kulturze muzycznej XIX wieku.
-
Ochrzczony pięciorgiem imion Józef Michał Ksawery Franciszek Jan był nieślubnym synem podskarbiego litewskiego Stanisława herbu Ciołek, postaci dość malowniczej: stryjecznego brata księcia Józefa Poniatowskiego, ulubieńca króla Stanisława Augusta, zausznika jego kochanki cesarzowej Katarzyny II, członka konfederacji targowickiej, uznanej z czasem za symbol zdrady narodowej. W listopadzie 1791 roku Stanisław Poniatowski wyjechał z kraju na dobre. Osiadł wpierw w Austrii, a potem w Rzymie, gdzie kupił rezydencję przy Via Flaminia. Naprzeciwko willi mieszkała skromna Cassandra Luci, nieszczęśliwa w małżeństwie z szewcem-brutalem. Książę zaopiekował się poniewieraną kobietą. Z ich związku przyszło na świat pięcioro nieślubnych dzieci, wśród nich także Józef Michał, urodzony 21 lutego 1816 roku. Trzy lata później Stanisław ściągnął swą nieformalną rodzinę do nowo nabytych dóbr Monterotondo w Toskanii. W roku 1830 ożenił się z owdowiałą Cassandrą; zmarł w 1833, jako ostatni arystokrata uprawniony do polskiego tytułu książęcego.
Nadpisz opis powiązanego wpisu
Ostatni król Polski przez trzydzieści lat swojego panowania zgromadził setki obrazów i tysiące grafik, sprowadził na dwór wielu zagranicznych artystów i marzył o utworzeniu w Warszawie akademii sztuk pięknych. Choć Stanisław August Poniatowski nie zapisał się w historii jako wybitny polityk, to bez wątpienia był zasłużonym mecenasem sztuki i nauki.
Józef Michał Poniatowski został uznany przez ojca już jako sześciolatek, ale na usankcjonowanie pochodzenia musiał poczekać do roku 1847, kiedy wstawił się za nim wielki książę Toskanii Leopold II – po to, by mianować go pierwszym Conte di Monterotondo. Poniatowski był później członkiem toskańskiej Izby Deputowanych we Florencji oraz jej sekretarzem i kwestorem, a także wysłannikiem państwa toskańskiego – w randze ministra pełnomocnego – do Brukseli, Londynu i Paryża. W 1854 roku zrezygnował z misji dyplomatycznej na rzecz księstwa Toskanii, osiadł w Paryżu na stałe, został obywatelem Francji i otrzymał godność senatora z rąk Napoleona III. Po oficjalnej detronizacji cesarza w marcu 1871 roku udał się z nim na wygnanie do Chislehurst w angielskim hrabstwie Kent. Ostatni władca Francji zmarł w styczniu 1873 roku, co wpłynęło na decyzję Poniatowskiego o emigracji do Stanów Zjednoczonych. W czerwcu poprzedniego roku pisano na łamach "The New York Times", że pożałowania godna sytuacja Józefa Michała jest "zdumiewającym przykładem zmienności ludzkich losów". Niestety, Poniatowski przeżył Napoleona zaledwie o sześć miesięcy i zmarł 4 lipca 1873 roku, w wieku zaledwie 57 lat. Spoczął nieopodal grobu cesarza, na cmentarzu przy katolickim kościele Najświętszej Marii Panny w Chislehurst, w granicach dzisiejszego Londynu.
Nadpisz opis powiązanego wpisu
Napoleon cieszy się w Polsce niesłabnącą popularnością. W 2006 roku oddział PTTK w Szamotułach ustanowił nawet odznakę turystyczną "Szlakiem Napoleona i jego żołnierzy". Miejsc do odwiedzenia na polskim szlaku Napoleona jest wiele, ale tylko cztery: Poznań, Warszawa, Ostróda i Kamieniec koło Susza, mogą poszczycić się tym, że przez pewien czas stanowiły serce napoleońskiej Europy. Trzy ostatnie były także tłem dla rozkwitającego romansu "boga wojny" z polską szlachcianką – Marią Walewską.
Niespodziewany rywal Wagnera
Wciąż pokutuje niesprawiedliwy mit, jakoby Józef Michał był kompozytorem-samoukiem i domorosłym śpiewakiem. Tymczasem solidne podstawy warsztatu muzycznego nabył już w szkole pijarów we Florencji, koncertował jako pianista od ósmego roku życia, później zaś kształcił się pod kierunkiem Fernanda Ceccheriniego, maestra di cappella w katedrze florenckiej i wykładowcy tamtejszej Akademii. Jako tenor zadebiutował w 1838 roku, wykonaniem roli tytułowej w swej pierwszej, zaginionej dziś operze "Giovanni di Procida", która dwa lata później doczekała się publicznej premiery w Lukce. Jego rzemiosło porównywano z kunsztem Giovanniego Battisty Rubiniego, jednego z ukochanych śpiewaków Belliniego. Jest autorem dwunastu oper, pogardzanych wprawdzie przez Berlioza, wychwalanych jednak przez Rossiniego i Michele Carafę. Sir George Grove, pomysłodawca i edytor legendarnego "Grove’s Dictionary of Music and Musicians", pisał w dodatku do pierwszego wydania słownika, że muzyka Poniatowskiego jest niebywale teatralna i świadczy o głębokim zrozumieniu zarówno potencjału, jak i ograniczeń ludzkiego głosu. Wychwalał jej oryginalność i tlącą się w niej iskrę prawdziwego geniuszu – z tym większym entuzjazmem, że Poniatowski był też człowiekiem wykwintnych manier i ulubieńcem salonów.
Spuściznę kompozytorską Józefa Michała Poniatowskiego niestrudzenie bada kilku polskich muzykologów, na czele z Ryszardem Danielem Goliankiem z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, autorem monografii "Opery Józefa Michała Ksawerego Poniatowskiego" (Łysomice, Dom Wydawniczy Duet, 2012). W roku 2011, na Festiwalu Muzyki Polskiej w Krakowie, odbyło się pierwsze w Polsce wykonanie francuskiej opery Poniatowskiego "Pierre de Médicis", która w swoim czasie odniosła w Paryżu triumf równie wielki, jak sromotna okazała klęska Wagnerowskiego "Tannhäusera" (o czym z kolei pisał Grzegorz Zieziula z Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk, w artykule "Kulisy «błyskotliwego zwycięstwa» w przededniu klęski Tannhäusera: Pierre de Médicis Józefa Poniatowskiego na scenie paryskiej Opery (1860)", opublikowanym w kwartalniku IS PAN "Muzyka", 2/2009). Pięć lat później, w roku 2016, przedstawiono w Krakowie dramma giocoso "Don Desiderio", jedyną włoską operę komiczną Poniatowskiego, a zarazem jedyne spośród jego dzieł, które doczekało się kiedykolwiek wystawienia na polskiej scenie (w 1878 roku, w Teatrze Miejskim we Lwowie). Nakładem Stowarzyszenia Muzyki Polskiej ukazały się też cztery płyty z muzyką operową Józefa Michała: dwa wybory arii (w interpretacjach Aleksandry Buczek z Grzegorzem Biegasem przy fortepianie oraz Joanny Woś z NOSPR pod batutą Bassema Akikiego), a także fragmenty zarejestrowanych na żywo wykonań "Pierre’a de Médicis" i "Don Desideria".
Sercem Toskańczyk, a talentem świata obywatel
Odkrywana po latach spuścizna Poniatowskiego ujmuje inwencją melodyczną i mnogością popisowych fragmentów wokalnych, nawet jeśli uznać rację Golianka, który dostrzega w niej przykłady swoistego "recyklingu" lub parodii ówczesnych konwencji operowych. Kompozytor zdecydowanie pewniej poruszał się w ramach stylu włoskiego, o czym świadczą liczne odniesienia do oper Donizettiego i Rossiniego, przejawiające się między innymi dość konwencjonalną budową arii i ansambli. Wyobraźnia wokalna pozwoliła jednak Poniatowskiemu uczynić z tych "staroświeckich" numerów prawdziwe perełki, wymagające od śpiewaków nieskazitelnej techniki, wyczucia logiki przebiegu muzycznego oraz umiejętności ważenia proporcji między karkołomną nieraz wirtuozerią a ukrytym w koloraturowych kaskadach liryzmem. Być może dlatego twórczość Conte di Monterotondo wzbudza coraz większe zainteresowanie za granicą: do jej promotorów zalicza się także Marc Minkowski, który systematycznie poszerza swój repertuar o wyimki z dzieł Poniatowskiego.
Cech operowych można się również doszukać w "Mszy F-dur", powstałej w 1867 roku i dedykowanej królowi Portugalii Ludwikowi I Bragançy. Kompozycja, odkryta w zbiorach British Library, wyrasta z ducha "Małej mszy uroczystej" Rossiniego, rozpisana – podobnie jak pierwotna wersja "Petite messe" – na czworo solistów, mały chór oraz organy, fisharmonię lub fortepian. Intymna w wyrazie (co Poniatowski dodatkowo podkreślił użyciem tonacji F-dur, wyrażającej pokorę i rezygnację), z fragmentami olśniewającej piękności (sopranowa aria "Et incarnatus", dialog barytonu z chórem w "Agnus Dei", przywodzące na myśl twórczość Chopina i Liszta wstępy instrumentalne do poszczególnych części), zdradza zarówno wpływy stylu bel canto, jak i przywiązanie do włoskiej tradycji muzyki kościelnej (polifonizująca faktura części finałowej). Pierwsze polskie wykonanie wersji oryginalnej (z fortepianem) odbyło się w 2011 roku w Krakowie. Płyta z "Mszą F-dur" w opracowaniu orkiestrowym Macieja Jabłońskiego i Sebastiana Perłowskiego ukazała się w marcu 2022 roku nakładem wytwórni DUX: w interpretacji solistów ukraińskich, Galicyjskiego Chóru Kameralnego i Orkiestry Lwowskiej Filharmonii Narodowej.
Czasem aż trudno uwierzyć, że spod pióra tego samego twórcy wyszły opera "Pierre de Médicis", wystawiona z sukcesem w paryskiej Opéra Le Peletier; śpiewna i pełna ekspresji "Msza F-dur", prawdziwy klejnot wieku dojrzałego; oraz popularna w Anglii ballada "The Yeoman’s Wedding Song", z której dobrotliwie natrząsał się w swych humoreskach sam P.G. Wodehouse. Dorobek Józefa Michała trzeba odkrywać dalej, nie tylko skupiając się na tym, co w nutach, lecz także z uwzględnieniem wszelkich aspektów wykonawstwa historycznego. Jak kiedyś powiedział Rossini: „Trochę wiedzy, trochę serca – i to wszystko”. Naprawdę wystarczy, żeby przetrzeć Poniatowskiemu szlak do koncertowego raju.