"Pamiętniki", obejmujące lata 1658-88, spisał pod koniec życia, które trwało do ok. 1701 roku. Najprawdopodobniej ćwiczył dzieło na swoich słuchaczach, gościach, sprawdzał, co robi na nich największe wrażenie. Mógł to być, jak wspomniał prof. Ryszard Koziołek w jednej z audycji poświęconej Paskowi, swojego rodzaju XVII wieczny one man show.
Opus magnum Paska, zakorzenione w tradycji opowiadania historii to emblematyczny przykład sztuki pamiętnikarskiej, "epopeja Sarmacji polskiej". To popis barokowej retoryki, gawęda. Jednocześnie bardzo bezpośredni opis przygód, wyczynów, bojów, zwyczajów, mody, kulinariów, przyrody, przeróżnych zatargów - zapewne taki, jakim autor dzielił się ze swoimi przyjaciółmi i sąsiadami. "Pamiętniki", staranne pod względem kompozycji, obfitują w wiersze, przemówienia, analizy polityczne i inne gatunki literackie. Wyjątkowe, także pod względem stylistycznym i polszczyzny (w porównaniu np. do kalendarzy i oficjalnych źródeł z epoki) są pełnokrwiste, plastyczne, szczegółowe opisy codzienności w tym wojennej, w których wbrew pozorom wcale nie ma tak wiele makaronizmów. To, co czyni je atrakcyjnym dla współczesnego czytelnika, to także brak patosu, charakterystycznego dla nurtu oficjalnego XVII wieku i innych pamiętników z tego okresu.
Jan Chryzostom barwnie przedstawiał realia epoki, był ciekaw otaczającego go świata. Jego zapiski są zmysłowe, pełne dźwięków, zapachów i barw. "Pal sześć łacińskie wstawki, ale ta opowieść!– zetknięcie z czymś niebywale żywym, niezniszczalnym, jakby wkraczało się do górskiego potoku pędzącego po kamieniach ku swemu przeznaczeniu" – pisze Krzysztof Koehler, choć przyznaje, że bohater pamiętników "bywa załamująco koszmarny" z perspektywy dzisiejszego czytelnika. Współcześnie Jan Chryzostom stał się również uosobieniem sarmackich wad. Opisy wojennego życia obfitują niekiedy w makabryczne szczegóły, mentalność ludzi z tamtej epoki jest zupełnie inna niż nasza.