To jego nazywano grand seigneur, nawet gdy występował w operze Gounoda jako Mefistofeles u boku swego brata Jana, a partnerujące im Małgorzaty chciały widzieć "wielkiego pana" w odmłodzonym przez czarta Fauście.
Edward Reszke bardziej zasłużył na to miano: nie tylko był postawnym, mierzącym prawie metr dziewięćdziesiąt wzrostu mężczyzną o jasnej cerze i pięknych błękitnych oczach, ale słynął też z głosu niezwykłej urody i niepospolitej wówczas mocy, z doskonałej prezencji scenicznej i umiejętności aktorskich, oraz z rozrzutnego, wielkopańskiego stylu życia. Przez pewien czas cieszył się większą popularnością niż Jan Reszke, zaliczany dziś w poczet najlepszych tenorów wszech czasów. Młodszy o trzy lata, zmarł jednak osiem lat przed bratem. Obydwu zniszczyła wojna. Do śmierci Edwarda, którego recenzent "New-York Evening Post" uznał za ideał Gounodowskiego Mefistofelesa, przyczyniły się również jego własne demony.
Podobnie jak reszta rodzeństwa urodził się w Warszawie, przyszedł na świat 22 grudnia 1853 roku. Naukę śpiewu rozpoczął w rodzinnym mieście, za namową starszego brata, pod kierunkiem tego samego włoskiego mistrza Francesca Ciaffei, który próbował wykształcić Jana na barytona. Państwo Reszkowie wysłali go jednak do Niemiec na studia rolnicze, w nadziei, że barczysty olbrzym, rozkochany w koniach, polowaniach i innych urokach życia na wsi, zajmie się kiedyś administrowaniem ich dóbr poza Warszawą. Znów jednak wkroczył do akcji Jan Reszke, który namówił brata do przerwania nudnych studiów i podjęcia dalszej edukacji wokalnej we Włoszech. Dwudziestodwuletni młodzian dostał się pod opiekę dwóch znakomitych śpiewaków: Filippa Colettiego, jednego z najlepszych barytonów verdiowskich epoki, oraz Francesca Stellera, pierwszego wykonawcy partii Amonasra w "Aidzie". W 1876 roku wyjechał po dalsze nauki do Paryża, u Giovanniego Sbriglii – tego samego, który wyprowadził później Jana na tenora.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Edward Reszke w roli "Mefistofelesa" w "Fauście" Charlesa Gounoda, XIX wiek, Londyn, fot. archiwum Royal Opera House/DeAgostini/Getty Images
Józef Kański pisał o nim tak:
W nadsekwańskiej stolicy (…) nie jego głos, ale właśnie ujmująca elegancja sposobu bycia w połączeniu z żywym usposobieniem i imponującą aparycją sprawiły, iż niebawem stał się osobistością znaną i pożądaną pośród tamtejszego high life’u, spędzającą dni na wystawnych przyjęciach i światowych rozrywkach, gdy tylko nie uczęszczał do teatru na przedstawienie z udziałem [swojej siostry] Józefiny. Podczas jednego z takich obiadów doszło do zawarcia znajomości ze znanym publicystą i wydawcą, Leonem Escudier, piastującym w tym czasie stanowisko dyrektora Théâtre-Italien.
Dyrektor przy tej okazji zgodził się przesłuchać młodego Edwarda. Audycja najwyraźniej przebiegła pomyślnie, skoro Escudier polecił Reszkego Verdiemu przed paryską premierą "Aidy", 22 kwietnia 1876 roku w Salle Ventadour. Kompozytor obsadził śpiewaka w roli Faraona na kilkanaście dni przed pierwszym przedstawieniem – co o tyle warte podkreślenia, że poza tym cała obsada pokrywała się z zespołem solistów włoskiej premiery dzieła w La Scali, 8 lutego 1872 roku, od której zaczął się tryumfalny pochód "Aidy" przez sceny światowe. Debiut Reszkego, pod batutą samego Verdiego, okazał się wielkim sukcesem i związał go z kompanią Théâtre-Italien aż do końca jej istnienia w 1878 roku.
Z Paryża Reszke przeniósł się wprost do Turynu, później zaś do mediolańskiej La Scali, gdzie wystąpił w kilku chłodniej przyjętych produkcjach, między innymi włoskiej wersji "Le Roi de Lahore" Masseneta i zakończonej spektakularną klęską premierze "Marii Tudor" brazylijskiego kompozytora Antônia Carlosa Gomesa. Żadne z tych niepowodzeń nie miało jednak związku ze sztuką wokalną Edwarda: w roku 1880 partią boga Indry we wspomnianej już operze Masseneta zadebiutował w londyńskim Royal Opera House, siedem lat przed pierwszym występem Jana Reszkego w teatrze na Covent Garden, wiążąc się z tą sceną – z krótkimi przerwami – na siedemnaście sezonów, aż do 1900 roku. Przez tych dwadzieścia lat zaśpiewał w Londynie przeszło trzysta razy, choć ta imponująca liczba i tak blednie w porównaniu z blisko siedmiuset występami na scenie nowojorskiej Metropolitan Opera w latach 1891-1903. W jego potężnym repertuarze – obok popisowej roli Mefistofelesa w "Fauście" Gounoda – znalazły się między innymi partie Hrabiego de Saint-Bris w "Hugenotach" Meyerbeera, Rudolfa w "Lunatyczce" i Giorgia w "Purytanach" Belliniego oraz Fanuela w "Herodiadzie" Masseneta. Do historii, podobnie jak jego brat, przeszedł jednak głównie jako znakomity interpretator postaci Wagnerowskich, począwszy od Dalanda w "Latającym Holendrze", poprzez Henryka Ptasznika w "Lohengrinie", kończąc na Wotanie i Wędrowcu w "Pierścieniu Nibelunga" i Hansie Sachsie w "Śpiewakach norymberskich".
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Edward Reszke jako "Mefisto" w przedstawieniu "Faust", Royal Italian Opera, 1884, fot. Domena publiczna
Recenzenci i późniejsi historycy wokalistyki miewali problemy z precyzyjnym określeniem głosu Edwarda Reszkego. Zdaniem jednych dysponował basso cantante, odmianą wyróżniającą się szlachetną barwą i szeroką skalą, zbliżoną do skali dzisiejszych bas-barytonów, a nawet barytonów. Inni klasyfikowali jego bas jako profondo, ciemny w barwie, sięgający niższych dźwięków i niezbyt ruchliwy. Jeszcze inni określali go jako basso centrale – w zasadzie o najszerszych możliwościach, ale dźwięczny tylko w rejestrze piersiowym. Edward – w przeciwieństwie do Jana – nie unikał nagrań, wszystkie jednak pochodzą z 1903 roku, kiedy śpiewak oficjalnie zakończył karierę. Rozbrzmiewa w nich głos odrobinę już zmęczony, a na dodatek typowo "francuski", wzbudzający skojarzenia ze śpiewem młodszego o pokolenie Vanniego Marcoux, dysponującego bas-barytonem o niemal tenorowej barwie.
Ze wspomnianego dylematu nie wybrnął nawet wytrawny krytyk Aleksander Poliński, który po warszawskim występie Edwarda w "Fauście", w 1893 roku, stronę muzyczną podsumował zadziwiająco zwięzłą konkluzją: "O szczegółach wykonania partii Mefista pod względem wokalnym rozpisywać się nie będziemy. Ogólnikowo tylko nadmieniamy, że Edward Reszke po prostu w zdumienie wprowadzał słuchaczy zarówno prześlicznym głosem, jak techniką doprowadzoną do ostatnich granic doskonałości". Nie mógł się za to nachwalić sposobu, w jaki śpiewak zbudował postać przewrotnego diabła:
Text
Mefisto Reszkego wzbudza nawet sympatię. W każdym jego geście znać, że to grand seigneur przywykły do rozkazywania, imponujący i tak potężny, że mu ludzka nie sprosta siła. Drwi nielitościwie i z mrzonek Fausta, na którego stanął wezwanie, i z Małgorzaty – która się pokusom jego opiera, i z Marty, którą sidli żartobliwymi umizgami. Ale jaka wytworność wielkopańska w jego dykcji, jaki humor wykwintny w zetknięciu się przy kieliszku z tłumem dobrodusznych mieszczuchów lipskich! Umie jednak ten świetny kawaler krogulcze też wysunąć szpony, grozić nimi swym przeciwnikom lub bezlitośnie szarpać swoją ofiarę... Kiedy znów pode drzwiami katedry szarpie sumienie Małgorzaty okrutnym szyderstwem i wspomnieniami, które nieszczęsna błagalną modlitwą uśpić pragnie, przeraża majestatem swej demoniczności i grozą swego okrucieństwa.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Edward Reszke, 1905, fot. Biblioteka Narodowa Polona
Niewykluczone, że śpiewak zrujnował sobie głos i zdrowie iście "wielkopańskim" stylem życia. Nie oszczędzał się ani na scenie, ani na salonach. Palił jak smok, jadł i pił ponad miarę. Zapatrzony w Jana Reszkego jak w obraz, nabrał też "upodobania do wyścigów". W przeciwieństwie do brata nie pasjonował się jednak hodowlą. Angażował się za to w organizację gonitw i wystawiał do nich własne konie, często sprowadzane aż zza oceanu. Brał też udział w "wyścigach dżentelmeńskich". W jednym z takich biegów, na umyślnie w tym celu importowanych wierzchowcach, wystartował z rekordową wagą 284 funtów, czyli prawie 130 kilogramów.
W 1885 roku ożenił się z Helene Schütze, siostrą sekretarza obydwu braci oraz dwóch śpiewaczek operowych, Celii i Félii, występujących pod nazwiskiem Litvinne. W krótkim czasie dochował się z nią czterech córek i postanowił osiąść z rodziną w większej posiadłości. Jego wybór padł na rozległy folwark w sąsiedztwie wsi Garnek niedaleko Częstochowy, w dolinie Warty i Wiercicy. Projektem rezydencji zajął się francuski architekt François Arveuf: nieistniejący już pałacyk wybudowano w 1898 roku, w stylu angielskiego country house – na nieregularnym planie, w konstrukcji szachulcowej, z labiryntem korytarzy i mnóstwem wysokich kominów. Dwór kosztował majątek, a jego utrzymanie po zejściu Edwarda ze sceny stawało się coraz trudniejsze. W 1907 roku Reszke założył więc własną szkołę śpiewu w Londynie. Dwa lata później ją zamknął, dręczony nawrotami zapalenia oskrzeli i kłopotami z równowagą. Narastające problemy zdrowotne zmusiły go też do rezygnacji z kariery pedagogicznej w Warszawie.
Kiedy wybuchła wojna, wpadł w głęboką depresję. Przerażony nieustannym ruchem wojsk w okolicy, schronił się w piwnicy domku dla gości i odciął od wszelkich kontaktów ze światem zewnętrznym. "Nie miałem już żadnej możliwości zapewnienia sobie bezpieczeństwa. Mój piękny majątek stał się pastwą ogólnego losu i przemienił się w popiół. Teraz mieszkam w piwnicy, w warunkach najnędzniejszych. Walka wokół była tak zacięta, że całymi dniami nie odważyłem się wyjść z kryjówki. Nie posiadam węgla, oliwy ani kawy, a tylko garść zboża", pisał w liście do Jana. Po nagłej śmierci Wiktora, najmłodszego z braci, załamał się kompletnie. Zmarł 25 maja 1917 roku, prawdopodobnie na zawał. Szczątki dobrodusznego olbrzyma złożono w grobie rodzinnym jego szwagra, Adama Michalskiego, na cmentarzu w pobliskim Borownie.
Zostało po nim mnóstwo zdjęć, kilka niedoskonałych nagrań i wpis z dziennika królowej Wiktorii: "Tego głosu mogłabym słuchać w nieskończoność…".