Urodzona we wrześniu 1986 roku.
Pisania "Mireczka. Patoopowieści o moim ojcu" (Wydawnictwo Agora, 2021) nie traktowała jako formy terapii. Podkreśla, że chciała po prostu napisać dobrą książkę na ważny temat. W wywiadach zdarza jej się krytykować swoisty dyktat terapii, "religię terapeutyczną", choć nie zaprzecza, że terapia bywa potrzebna i może głęboko uzdrawiać relacje ze światem i z samym sobą. Nie negując istnienia syndromu Dorosłego Dziecka Alkoholika, nie definiuje się jako DDA — uważa, że na jej osobowość składa się dużo więcej czynników. Zarówno siebie, jak i swojego ojca uczyniła bohaterami literackimi. Starała się patrzeć na swoją przeszłość i dzieciństwo oraz alkoholizm ojca z dystansem, a nawet czarnym humorem. Jak mówi, nie ma nadziei na lepsze jutro, raczej akceptuje to, co niesie teraźniejszość, a życie i pisanie traktuje jako bycie w procesie ciągłej zmiany, przy czym sam proces jest ważniejszy od efektu. Pisanie jest dla niej próbą zaprowadzania ładu w świecie, którym rządzi chaos i przypadek. Zaznacza:
Nie pisałam "Mireczka", żeby poczuć się lepiej. Nie wiem, czy książka mogłaby powstać, gdyby mój ojciec żył. Myślę, że próba spojrzenia na ojca jak na nieznajomego, pomogła mi odpuścić złość i żal.
Mikołaj Grynberg pisze:
To nie jest książka o tym, że jak chcesz, to potrafisz. Jest za to o dziewczynce, która zapożycza się u samej siebie, by dotrwać w dorosłości i uwolnić się od tych, którzy nie zdali egzaminu z rodzicielstwa.
Jedną z inspiracji do napisania pierwszej książki solo był wywiad, jaki Aleksandra Zbroja przeprowadziła z artystką Aleksandrą Kubiak o jej filmie "Śliczna jesteś, Laleczko" — opowieści o relacji ze zmarłą tragicznie matką, która zginęła w wyniku pijackiej awantury z mężem.
W "Mireczku" Ola Zbroja dzieli się fragmentami często niewyraźnych, rozmytych wspomnień, rozmowami z babciami, znajomymi ojca, badaniami naukowymi dotyczącymi alkoholizmu jako fenomenu psychologicznego, socjologicznego, filozoficznego, kulturowego. Z tej wybuchowej mieszanki wyłania się niedokończony, ale — w przeciwieństwie do piosenki Jonasza Kofty — ciemny portret ojca pozostającego zagadką. W rozdziale "Rozchodniaczek" autorka pisze: