Owocem tej tęsknoty miał być dyplomowy film młodego reżysera. Dysponując wydzielonymi przez Szkołę Filmową 600 metrami taśmy filmowej, Leszczyński pierwotnie zabierał się do pracy nad adaptacją Faulknerowskiego opowiadania "Elly". Plan uległ zmianie, gdy pewnego dnia w kiosku pod Warszawą młody reżyser zakupił "Ptaki", książkę Tarjei Vesaasa. Już wcześniej ten tekst budził jego zainteresowanie – na podstawie opowieści/narracji? o powieści Vesaasa (snutych/ej? przez jego tłumaczkę – Beatę Hłasko) reżyser zaczął nawet tworzyć zręby scenariusza. Gdy samodzielnie przeczytał "Ptaki", oczarowany postanowił powalczyć o prawa do książki.
Dzięki koledze ze Szkoły Filmowej, Norwegowi Haakonowi Sandoyemu, młody reżyser napisał list (w nowonorweskim, języku twórczości Vesaasa) do autora "Ptaków". Norweski pisarz był tak urzeczony, że postanowił bezpłatnie przekazać Leszczyńskiemu prawa do adaptacji, a później – gościł na premierze filmu.
Adaptując powieść Vesaasa, Leszczyński świadomie dokonał selekcji wątków, ograniczając do niezbędnego minimum wątek miłosnej relacji łączącej Olgę, siostrę Mateusza i Jana (Wirgiliusz Gryń). Obyczajowa natura tego wątku nie chciała współgrać z mistyczną opowieścią o więzi człowieka z naturą i rozpłynięciu się Mateusza w świecie. Co ciekawe, kilkadziesiąt lat później wątek Bożego prostaczka, jego opiekuńczej siostry i jej relacji z innym mężczyzną powrócił w wybitnych "Duchach z Inisherin" McDonagha, filmie będącym dalekim krewnym zarówno Vesaasowskich "Ptaków", jak i "Żywota Mateusza".
Kiedy film trafił na ekrany, podzielił krytyków i publikę. Konrad Eberhardt "Filmu" wprost nazywał film Leszczyńskiego arcydziełem, ale gdy w 1968 roku zaprezentowano go na festiwalu w Cannes, zasiadający w jury Roman Polański mówił do Leszczyńskiego: "Inżynierze, jak można robić film cyrklem i linijką?!" i zarzucał reżyserowi nadmierne wycyzelowanie obrazu.
Nawet sam Vesaas początkowo był sceptycznie nastawiony wobec adaptacji. Leszczyński wspominał po latach:
Vesaas miał zupełnie inne wyobrażenie głównej postaci. Wyobrażał sobie, że tej wewnętrznej delikatności Mattisa będzie odpowiadała fizyczna kruchość. Ja natomiast w obsadzie tej roli kierowałem się zasadą kontrapunktu. Pieczka wyglądał jak kawał zdrowego korzenia i nikt nie mógł się spodziewać w środku tak delikatnej natury".
Z czasem norweski pisarz przekonał się do wizji Leszczyńskiego i uznawał jego film za najlepszą adaptację swojej prozy. Gdy brytyjscy wydawcy zgłosili się do niego z prośbą o umożliwienie anglojęzycznego wydania "Ptaków", na okładce znalazł się kadr z polskim Matttisem – Franciszkiem Pieczką.
Film Leszczyńskiego otrzymał Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Młodzieżowych w Cannes, Grand Prix na MFF w Valladolid i nagrodę dla najlepszego filmu na festiwalu w Colombo, a festiwalowa sława filmu ściągnęła na niego uwagę producentów z Hollywood. Reżyser otrzymywał nawet listy z Los Angeles z propozycją realizacji remake’u. "Oczywiście miał to być film kolorowy z jakąś »princessą« i »princem« w rolach głównych – wspominał reżyser z ironią. - To był kompletnie poroniony pomysł i nic z tego nie wyszło".
"Żywot Mateusza" przeszedł natomiast do historii polskiego i europejskiego kina jako jeden z najbardziej nieoczywistych religijnych dramatów swojej epoki, opowieść o człowieku, Bogu i naturze, a jego echa po latach słyszeć mogliśmy w takich arcydziełach jak "Powrót" Andrieja Zwiagincewa czy "Duchy z Inisherin" Martina McDonagha.
- "Żywot Mateusza", Reżyseria Witold Leszczyński. Scenariusz: Witold Leszczyński, Wojciech Solarz. Zdjęcia: Andrzej Kostenko. Występują: Franciszek Pieczka, Anna Milewska, Wirgiliusz Gryń. Premiera: 16 lutego 1968.