To piąty album, który brytyjski zespół The Sixteen, wyspecjalizowany w wykonastwie historycznym, ale sięgający również po repertuar najnowszy, poświęca muzyce tworzonej na terenach dawnej Rzeczpospolitej. Po wydawnictwach poświęconych Bartłomiejowi Pękielowi, Grzegorzowi Gerwazemu Gorczyckiemu i włoskim koncertmistrzom (''The Blossoming Vine'', ''Helper and Protector'') przyszła pora na twórczość Marcina Mielczewskiego.
Nie wiemy zbyt dużo o jego życiu. Prawdopodobnie na początku XVII wieku – nie wiemy gdzie. Pod koniec trzeciej dekady XVII wieku znalazł się na dworze Zygmunta III w Warszawie. Źródła potwierdzają, że należał do królewskiego zespołu w 1632 rok, kiedy tron objął Władysław IV, ale nie wiemy, jaką sprawował tam funkcję. Był dwukrotnie żonaty, miał dwie córki i syna. Zmarł w 1651 roku.
Kształcił się, nie wiadomo kiedy i w jakim zakresie, u Franciszka Liliusa (Frencesco Gigli), spolonizowanego Włocha, jednej z najbardziej wpływowych postaci polskiej muzyki tamtego okresu – najpierw działał w Warszawie, od 1630 roku aż do swojej śmierci w 1657 roku prowadził kapelę działającą przy Wawelu. Ukształtował wielu kompozytorów i muzyków, był wyjątkowo ceniony przez polską arystokrację. Sam pobierał nauki m.in. w Rzymie, u Girolama Frescobaldiego, twórcy nieznanych szerzej utworów, ale mających kolosalny wpływ na rozwój europejskiej muzyki jako pomost pomiędzy renesansem a barokiem. Mielczewski również jest kompozytorem, w którego muzyce odbijają się echa starego i nowego stylu.
Eamonn Dougan, dyrygent The Sixteen, mówi:
Jak w przypadku wszystkich kompozytorów ujętych w tej serii, także tutaj zaznacza się wpływ Palestriny (konkretnie w motecie ''Gaude Dei genitrix''), podczas gdy mniejszych rozmiarów ''Veni, Domine'' oraz ''Deus, in nomine tuo'' świadczą o tym, jak biegle Mielczewski w umuzycznieniu tekstu czy idiomatycznej instrumentalizacji korzystał ze stile moderno. Trzykrotnie powtarzany refren w ''Benedicto et claritas'' to kapitalny przykład twórczych umiejętności Mielczewskiego w podkładaniu muzyki do słów [...]. Mistrzostwo instrumentacyjne artysty ukazują także dwie obecne na tym nagraniu canzony. Szczególną wirtuozerią charakteryzuje się Canzona a due wskazując, że Mielczewski sam mógł być nietuzinkowym skrzypkiem.
Płycie towarzyszy esej wyjaśniający meandry twórczości Mielczewskiego napisany przez Barbarę Przybyszewską-Jarmińską, muzykolożkę specjalizującą się w polskim życiu muzyczym od schyłku XVI do początków XVIII wieku, która przygotowała do druku kilkadziesiąt utworów powstałych na dworze Wazów (w tym ponad 30 odkrytych przez nią utworów Mielczewskiego, sygnowanych monogramem M.M.).
Kilka lat temu twórczość Mielczewskiego była znana tylko muzykologom i wyspecjalizowanym melomanom. Dzisiaj, dzięki nagraniom Les Traversées Baroques (''Marcin Mielczewski. Virgo Prudentissima'', K617 Chemins du baroque, 2011), Wrocław Baroque Ensemble pod dyrekcją Andrzeja Kosendiaka (''Marcin Mielczewski'', CD Accord, 2017) i The Sixteen, muzyka tajemniczego M.M. została zauważona przez słuchaczy i krytyków. W XVII wieku jego utwory można było znaleźć w pismach wydawanych w Jenie i Wenecji, odpisy rękopiśmienne krążyły po Rzeczpospolitej Obojga Narodów, Górnych Węgrzech, Morawach, Śląsku i po krajach niemieckich. Na wschód muzyka Mielczewskiego promieniowała przez podręcznik do gramatyki muzycznej napisany przez Mikołaja Dyleckiego, ukraińskiego kompozytora, jednego z modernizatorów muzyki cerkiewnej. Podobno kompozycjami twórcy z dworu Wazów interesował się patriarcha Nikon. Czy muzyka Mielczewskiego znowu wróci do europejskiego krwiobiegu muzyki? Tym razem na festiwalach, playlistach słuchaczy i analizach muzykologów?
Partnerem głównym płyty jest Instytut Adama Mickiewicz i Culture.pl.