Na książkę składają się rozmowy, jakie z Tadeuszem Konwickim prowadził Przemysław Kaniecki wiosną 2011 roku. Na życzenie pisarza nie zawiera żadnych fotografii.
Fragmenty książki:
"Panie Przemku, ale w ogóle, jeśli będziemy kontynuować te rozmowy, musi być pan na to przygotowany, że będą zmienne, uzależnione od nastroju biednego pana Konwickiego. To wynika z tego, że, jak pan wie, ja jestem w pośpiechu. W pośpiechu duchowym, fizycznym trochę mniej. Mam ten taki niepokój, który się odbija na całokształcie mego życia" - z rozdziału I - "Skromny jestem, mam powody".
"Ja bardzo dużo czytam, moja córka Marysia wygrzebuje dla mnie gdzieś w księgarniach odpowiednie książeczki, i ja tu nawet w rozmowie z panem czasem się posługuję taką pseudowiedzą, że niby coś wiem z zakresu nauki: astronomii, biologii. Tylko że ja mam ułomną pamięć i w szczegółach mogę coś przekręcić, coś przeinaczyć, coś nie tak podać. Ale w tym moim bełkocie przesłanie, to, do czego zmierzam, mnie się wydaje chyba słuszne.
Na przykład, panie Przemku, początkowo, jak zacząłem to czytać, doznawałem szoku, gdy panowie astronomowie z lubością podawali odległości w kosmosie. 4 miliardy kilometrów. Mało, 4 miliardy lat świetlnych! Ja tak troszkę byłem w lekkim, nie za silnym, szoku. A potem nagle ten szok zaczął się we mnie uspokajać i ucichł. Dlaczego.
Dlatego, że ja uświadomiłem - i znowuż może błądzę, ale wolno mi chyba czasem pobłądzić - otóż ja uświadomiłem sobie takie być może absolutne prawo: że jak jest jakiś daleki szlak, to wiadomo, że są skróty, że jest zawsze jakaś ścieżka, która to wszystko skraca. Czyli nagle te przerażające odległości przestały mnie straszyć, ponieważ przypomniałem sobie, że mamy pewne obszary mózgu niewykorzystane, o czym medycyna i nauka od lat wie, mamy w naszej duchowości w moim przekonaniu coś, co trudno nazwać, a co daje ogromne, nieprzeniknione jeszcze perspektywy. Czyli skrót jest w nas. Ten nieprawdopodobny niesamowity skrót" - fragment jednej z rozmów, rozdział IX - "Przeczucia".
Początek rozdziału I:
Przemek Kaniecki: W ogóle to mam duże poczucie winy.
Tadeusz Konwicki: - Tak?
Podwójne właściwie. Nie dość, że panu zawracam głowę, to jeszcze rujnuję harmonogram dnia.
- Całkowicie. Ale wyrównamy to w przyszłości, ustawimy tak, że wszystko będzie płynąć gładko.
Pogrąża mnie też, że nie jest pan szczególnie szczęśliwy z powodu samego pomysłu tych spotkań. Nie mogę nie podziękować za tę wspaniałomyślność.
- W tym filmie Hasa "Rękopis znaleziony w Saragossie" jest jedno zdanie, które panu mogę powtórzyć. Bardzo ważne. "Streszczaj się, Paszeko."
Z rozdziału II - "Niech pan mnie o to nic nie wypytuje":
To już będę uciekał.
- Mnie się wydaje, że byłoby dobrze, bo ja jestem wyczerpany.
Ale coś jeszcze panu pokażę.
- Słucham?
Mam coś dla pana.
- (ze strachem) Mianowicie?
Coś znalazłem.
- (błagalnie) Po co?
(...)
Proszę.
- Nie! Nie!! To jest przerażające, co pan na koniec szykuje! (bierze kartki) Niech pan sobie doleje za karę parę kropel.
Ale ja chciałem tylko to panu zostawić...
- Co to? To jest Różewicz?
Co pan? Oszalał?
OPOWIEŚĆ WYROSTKA
Kiedy śpiewne oziminy podmywały więdnące krzewy, weszliśmy
z bronią do lasu.
Omotani w zimne cienie smutnych drzew czyhaliśmy na ludzi
ubranych w szare szynele.
(...)
Tam jest u dołu napisane, czyje to. Na karcie z wierszem "Opowieść wyrostka" był dopisek ołówkiem:
Tadeusz Konwicki
dał do "Nowin Lit."
1948
Wyraźnie napisane.
- To jest jakaś podróbka.
Przepisałem to z kart, które są w archiwum Lesława Bartelskiego.
- On! On mnie tym szantażował całe życie! Ale skąd on to... on to sam napisał chyba.
Z rozdziału XII, ostatniego - "Przesłuchiwany"
Nie mogę odżałować, że już mi pan nie będzie pozwalał przychodzić z dyktafonem.
- Niestety. Życie jest twarde. (...)
No, a teraz przystępujemy do poważnej, pożegnalnej rozmowy.
Ale czemu, czemu, czemu nie choćby jeszcze jedna?
- Przemeczku, bo jestem naprawdę w złej formie. Nikt mnie nie wierzy. Przekonam wtedy, kiedy nagle kipnę. To wszyscy powiedzą: no, miał jednak rację, że się trochę mizdrzył ze swoim złym samopoczuciem.
Zaskoczył mnie pan w tym przededniu swojego jubileuszu. Strasznie dużo tematów jeszcze jest, przecież dopiero właściwie zacząłem pytać o niektóre rzeczy.
- Ja tendencję mam do lapidarności, więc mogę w tym posiedzeniu dać całkowity pogląd na wszystkie sprawy ziemskie. Tę sferę tajemniczą, co jest poza naszym widzialnym światem, zostawiam w niedomówieniach.
Spis treści:
I. Skromny jestem, mam powody
* * * (przy kawce u Bliklego)
II. Niech pan mnie o to nic nie wypytuje
* * * (po rozmowie, na odchodnym)
III. Zabrałbym całą bibliotekę
* * * ( archiwalium: wstęp do książki inaugurującej serię "Autentyk")
IV. Co ja tutaj mam? Czakrę mam, wysoką
* * * (dopowiedzenie - dwa dni później, przy stoliku)
V. Powściągliwość i praca
* * * (na koniec spotkania - w konce zasjedanija)
VI. Niegroźny, cichy sprzeciw
* * * (zamiast)
VII. Czytelność sytuacji
* * * (z szuflady: Dziady 1987-1989)
VIII. Słodkie pytania
* * * (opowieść kawiarniana)
IX. Przeczucia
* * * (drobiazgi)
X. Troszeczkę olewam naukowe podejście do sztuki
* * * (ukłony, tudzież rekomendacje - wybór archiwaliów)
XI. Błysnęła wolność
* * * (archiwalia: Litwa, Wileńszczyzna, Wilno)
XII. Przesłuchiwany
Przemysław Kaniecki (ur. 1982) - ukończył polonistykę na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika i antropologię na Uniwersytecie Warszawskim; autor rozprawy doktorskiej poświęconej twórczości Tadeusza Konwickiego, artykułów w "Kwartalniku Filmowym" i "Studiach Filmoznawczych" oraz książkowego opracowania "Lawy" (wyd. UAM, 2008). Współredagował numer pisma "Litteraria Copernicana" poświęcony twórczości Tadeusza Konwickiego, tom z wyborem jego mniejszych form prozatorskich "Wiatr i pył" (Czytelnik, 2008) oraz serię "Książek Wybranych" Tadeusza Konwickiego (wyd. Agora, 2010).
Źródło: informacja nadesłana, Wydawnictwo Czarne
- Tadeusz Konwicki
"W pośpiechu"
Rozmawiał Przemysław Kaniecki
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2011 - premiera 2 listopada 2011
133 x 215, 312 ss., twarda oprawa
ISBN: 978-83-7536-310-4