Sceniczna przestrzeń spektaklu pomyślana była jako pracownia malarza, a po obu stronach sceny oraz w jej centrum umieszczono trzy ogromne ramy – kadry obrazów, których "mieszkańcy" poruszali się, ożywali, starali się wyznaczyć próg przejścia z jednego wymiaru w inny. W jednej z ram "zamieszkiwał" Autoportret, który co jakiś czas z niej wychodził lub wypadał, wykonywał gesty charakterystyczne dla Kantora, dublował jego głos odtwarzany z nagrania. Po drugiej stronie sceny znajdowała się rama, którą zajmowała tak często malowana przez Kantora Infantka z obrazów Velázqueza. Przez środkową, największą ramę przedostawała się na scenę Rodzina, przeprowadzana przez Biedną Dziewczynę, oraz Przyjaciele – Maria Jarema i Jonasz Stern. Członkowie Rodziny: Ojciec, Matka, Wuj Stasio – powtarzali te same gesty, upozowani jak na dawnej fotografii rodzinnej, która stała w czasie spektaklu na stoliku obok filiżanki i naftowej lampy.
Kantor wykorzystał autentyczne nagrania głosu księdza Śmietany z Wielopola Skrzyńskiego oraz Jonasza Sterna opowiadającego o tym, jak cudem ocalał od śmierci w czasie wojny; odczytywano też rozpaczliwy list Meyerholda… Na scenę wkraczała też wojna – żołnierze, oprawcy i ich ofiary.