Powiada: "Przedstawiam radosny nihilizm. Mam świadomość, że ten, kto uważa mnie za kompletnego świra, utwierdzi się w tym przekonaniu".
Z rozmowy Jakuba Knery z Pawłem Konjo Konnakiem:
JK: Tę drugą twarz Konja widać w twoich książkach, chociażby ostatniej, zatytułowanej "Król festynów". Jawisz się w niej jako wnikliwy obserwator popkultury. Paweł Konjo Konnak: Mój trzeci tom poetycki nosi dość ironiczny tytuł. Opisuję w nim refleksje związane z uczestniczeniem w kulturze masowej. A że często jest to kultura ułatwiona do bólu, to i spostrzeżenia są kąśliwe, szydercze i zdystansowane do zastanych sytuacji. Co nie zmienia faktu, iż uważam, że wszystko jest warte.
[…]
JK: Twoje utwory mają formę luźnych notatek bez tytułów, sprawiają przez to wrażenie luźnego zapisu myśli, jakie przychodzą ci do głowy…
PKK: Poeci Totartu, do których nieskromnie się zaliczam, wykoncypowali sobie metodę twórczą namaszczoną nomenklaturą "zlewu", czy bardziej naukowo – profuzji. Chodzi o spontaniczne uwalnianie luźnych refleksji na temat wszystkiego, co nas otacza. Tworzy to anarchistyczną paletę możliwych form kreacji i interpretacji takich przejawów twórczych. Nieco to podobne do strumienia świadomości surrealistów lub wierszy z kapelusza dadaistów. Ja wychowałem się na zbuntowanej liryce polskiej nowej fali lat 60. Wątki racjonalne miksuję ze swobodnym wylewem tworząc zakręconą Koniczą ars poetica. Czasem moje spostrzeżenia są barbarzyńskie, ale czasem jestem bardziej wyrafinowany estetycznie…
Źródło: rozrywka.trojmiasto.pl
Paweł Konjo Konnak
"Król festynów"
Instytut Mikołowski, Mikołów 2008
140 x 210, 117 ss., miękka oprawa
ISBN 978-83-60949-32-0
Książka została nominowana do Nagrody Literackiej "Nike 2009".
"Gazeta Wyborcza" prezentuje książki nominowane do "Nike 2009":
"KRÓL FESTYNÓW"
"Król festynów" to wprawdzie trzeci już tom poetycki Pawła Konjo Konnaka po "Sztuce restauracji" i "Randce z mutantem", ale część publiczności zna autora przede wszystkim z estrady jako konferansjera, kabareciarza, performera, tekściarza. Przed laty Konnak był związany z awangardową sceną gdańską, to tam współtworzył grupę artystyczną Totart. Konnak bywa także wodzirejem na piknikach firm farmaceutycznych, jeśli trzeba poprowadzi zawody narciarskie, branży budowlanej, spotkania wigilijne dla przedszkolaków, koncerty Ich Troje albo popularnego w latach 80. zespołu Banda i Wanda. Może to też happening?
Właśnie pytanie, czy Paweł Konnak to oryginał kontestator, który chytrze szydzi z popkultury, czy przeciwnie – chałturnik, który żywi się popem, czy może jedno i drugie jednocześnie, jest otwarte. Pozostaje faktem, potwierdzają to wiersze zebrane w tomie, że Konnak ma do siebie jako króla festynów i do swoich licznych ekstrawaganckich wystąpień zdrowy dystans. Pisze: "ikona popkultury PRL-u odśpiewała w radiu nadejście martwego sezonu / (…) z wakacyjnych pól bitewnych wrócili królowie festynów / herosi kampanii reklamowych".
Rozmaite pop-rekwizyty, gadżety jednorazowego użytku pojawiają się w wierszach Konnaka niemal bez cudzysłowu i jakby celowo bez poetyckiego przetworzenia. To tak jakby różnica między wierszem a tekstem piosenki rockowej, skeczem kabaretowym lub monologiem konferansjera była drugorzędna, albo nie było jej wcale: "upiorni przebierańcy opanowali radio i telewizję / (…) może coś przeoczyłem / jakiś ważny news nie spłynął z 540 kanałów latającego talerza / czegoś nie wiem, nie dostąpiłem kolektywnej inicjacji / i nie potrafię dostroić się do tej imprezy / ogólnopolska akcja zmartwychwstania proszku czy obligacji na / nieśmiertelność / zapewne nowych chwyt reklamowy przebiegłych parowców / znowu mnie oszukali dałem się nabrać".
Istotną cechą tej poezji jest także autotematyczna plotka środowiskowa. Konnak czerpie tematy ze swojego "tu i teraz", nie szuka uniwersalnych metafor, ani symbolicznych bohaterów. Tak jest m.in. w wierszu zaczynającym się od strof "no to jest tak, że mieliśmy wyjechać bladym świtem / jest rumiane południe a ja ciągle czekam / (…) jak mogłeś mi to zrobić tymon". Dlatego liczne kwestie pojawiające się w tych wierszach pozostaną niemal nieczytelne, bo dotyczą konkretnych ludzi, konkretnego środowiska, wymagają znajomości lokalnego kodu znanego gdańskim jassowcom.
W wielu wierszach odnajdziemy aluzje autora do samego siebie, np. w jubileuszowym wierszu "15 kwietnia 2004 roku": "obchodzę skromną rocznicę / 20-lecia aktivii artystycznej, / dwadzieścia lat temu dwa tygodnie przed maturą / zorganizowałem mój pierwszy koncert punkowy / w gdańskim klubie stoczniowca akwen / teraz w jego pięknie odrestaurowanym wnętrzu / mieści się siedziba jakiegoś związku zawodowego". Tak jest też np. w wierszu "do Londynu pojechałem pierwszy raz", w obszernym "od dłuższego czasu pociąg stał w polu", albo w dowcipnym "ponieważ wydaję kolejny tom poezyj".
I na tym może należałoby już analizę twórczości Pawła Konjo Konnaka zakończyć, bo, jak w jednym z wierszy zabawnie pisze poeta: "Tej twarzy nie można już bezkarnie pokazywać społeczeństwu".
Autor: Marek Radziwon, 8 czerwca 2009, źródło: wiadomosci.gazeta.pl