Miron Białoszewski 1 sierpnia 1944 roku przebywał na Woli, gdzie przeżył pierwsze dni walk. Później przedostał się na Stare Miasto, skąd 1 września wyszedł kanałami do Śródmieścia prowadząc rannego powstańca. Pisarz podczas powstania miał 22 lata, w przeciwieństwie do wielu swoich rówieśników z pokolenia Kolumbów - nie walczył. Jego relacja kreuje obraz powstańczej Warszawy obserwowanej przez zwykłego człowieka. Brak tu patosu, heroicznej walki i atmosfery wojennej przygody. Świat przedstawiony jest światem piwnic, bram, podwórek, prowizorycznych kuchni i zbiorowych legowisk. Sam Białoszewski tak określa cel swojej książki: "Chciałem, żeby wszyscy się dowiedzieli, że nie wszyscy strzelali, chciałem napisać o powszechności powstania."
Miron Białoszewski czekał 23 lata, aby opisać powstanie. Sam pisał: "Przez dwadzieścia lat ten temat mnie gniótł. Myślałem o formie, ale było za blisko, albo za dużo rzeczy się pamiętało. Wydawało mi się, że to nieprzekładalne na język, rzecz ciągle otwarta, nie do zamknięcia w formie. A potem już wiedziałem, że to ma być proste, poza sprawą formy. Po prostu siąść i pisać".
Recepcja "Pamiętnika"
Pierwsze wydanie "Pamiętnika..." ukazało się w 1970 roku. Dla wielu opowieść Białoszewskiego o powstaniu była trudna do zaakceptowania, przez całkowitą rezygnację z patosu i skupieniu się narratora na detalach codzienności. Wojciech Żukrowski pisał w recenzji książki: "Mogłaby zostać ta relacja skrócona o 50 stron lub przeciągnięta o 100, kształt i skutki nie uległyby zmianie. Jak już raz oswoimy się z ćwierkaniem Białoszewskiego, rośnie poczucie monotonii, a potem przychodzi rozczarowanie i złość, dlaczego on tak wyprał z myśli swojego bohatera, zrobił z niego wyłącznie przewód pokarmowy, wypłosza z amputowaną pamięcią i zdolnością do kojarzenia, embrion pływający w roztworze cudzej walki, kulący się odruchowo i szukający mamy".
Inni krytycy zauważyli jednak wartość tekstu Białoszewskiego. Maria Janion pisała: "Pamiętnik z powstania warszawskiego Białoszewskiego, opuszczający całkowicie sferę +świętości+ wojny i przechodzący radykalnie do jej zwyczajności, dokonujący jej racjonalizacji - choćby za pomocą przypadku! - należy do wyjątków. (...) Opisując śmierć Miasta Białoszewski osiąga wyżyny arcydzieła. (...) niczego za nikim nie powtarza - docierając do sedna rzeczywistości wojennej, fenomenologicznie zgłębiając istotę rzeczy, odnajduje dla wojny swoją suwerenną formę, osobistą i społeczną zarazem".
Pamiętnik od-cenzurowany
Większość z kilkudziesięciu zmian w tekście obecnego wydania to poprawki redakcyjne, przywracające kolokwializmy stosowane przez autora takie jak partykuła "żeśmy", a także używane przez Białoszewskiego z upodobaniem równoważniki zdań. Przywrócono też kilka zdań usuniętych przez cenzurę najwyraźniej przeprowadzoną jeszcze w redakcji PIW, uprzedzającą interwencję zawodowych cenzorów. Na przykład na stronie 64 przywrócono zdanie: "Czekanie na Rosjan było niezbyt w zgodzie w polityką AK. Które swoją drogę też czekało. I też jak na zbawienie". Kilka stron później Białoszewski wraca pamięcią do czasów powstania w getcie i opisuje jak tłumek warszawskiej "łobuzerki" oklaskiwał Niemca strzelającego z placu Krasińskich do getta. W dotychczasowych wydaniach nie znalazło się też zdanie uzupełniające relację Białoszewskiego o karuzelach kręcących się na placu Krasińskich pod murami płonącego getta: "A co do tych huśtawek, to słyszałem potem, że niektórzy specjalnie huśtali się, żeby obserwować, co się dzieje w getcie".
Redaktorzy obecnego wydania zmienili też zakończenie książki wybierając wersję przyjętą przez autora podczas dźwiękowej rejestracji "Pamiętnika...". Pojawia się w nim Stefa - znajoma Białoszewskiego żydowskiego pochodzenia - która zamierza wyemigrować. Ten fragment, podobnie jak poprzednie, najprawdopodobniej usunęła pomarcowa cenzura - uważa Adam Poprawa.
Nowe wydanie "Pamiętnika z powstania warszawskiego" ukazała się nakładem PIW.
Miron Białoszewski
“Pamiętnik z powstania warszawskiego”
wydanie: 2
stron: 248
PIW, 2014
Źródło: PAP, opr. mg, 26.08.2014