Chociaż minimalistyczne w formie, zbliżone do abstrakcji obrazy są jak ekran otwarty na niczym nieskrępowane, niemal mistyczne interpretacje, to sam artysta o swoich pracach wypowiadał się bardzo rzeczowo:
"Jedna z pierwszych fotografii w serii "The Secret Performance" przedstawia obiekt leżący na podłodze wyłożonej płytkami PCV. Jego ramiona są ustawione w stosunku do siebie pod kątem prostym, przy czym wierzchołek jednej z nich dotyka ramienia drugiego w części środkowej. Całość ustawiona jest ukośnie w stosunku do osi pionowej obrazu. Element pionowy na fotografii jest zamazany – pozostawał w ruchu. Zdjęcie wykonałem o godz. 19:30, 20 czerwca 1983 r. Czas ekspozycji wynosił 5 minut przy przysłonie 22. Używałem filmu czarno-białego o czułości 100 ASA".
To charakterystyczna postawa dla artysty, który mówił o sobie, że jest "byłym malarzem" i który pod wpływem idei sztuki konceptualnej zaczął tworzyć w oparciu o fotografię. Smoczyński był w rejestracji dokamerowych performance’ów niezwykle precyzyjny - od momentu aranżacji przestrzeni, naciśnięcia spustu migawki, aż po własnoręczne wykonanie finalnych odbitek. Jednak wbrew tytułowi sztandarowej serii zdjęć nigdy nie był i nie czuł się performerem. "Nigdy nie znajdowałem w sobie dostatecznej odwagi ani też owego specyficznego bezwstydu, które są niezbędne, aby wystąpić przed publicznością", deklarował dodając, że słowa "performance" w tytule użył, aby "zasygnalizować istniejący w tych obrazach element akcji", a poprzedził go słowem "secret", ponieważ jego "akcje były zawsze tylko dla fotografii. Były doświadczeniem tylko jednego. A więc moim jedynym dowodem, który potwierdza, że w ogóle się odbywały, są obrazy fotograficzne".
Przedstawienie rozgrywające się w pracowni przy Zana 11 można porównać z tworzonymi w kręgu elementarnej fotografii lat 1980. zapisami z domu np. Wojciecha Zawadzkiego ("Olszewskiego 11"). Nieuniknione są również odniesienia do tradycji malarstwa przedstawiającego pracownię artysty, ale również zbioru fotografii tworzonych w atelier, w ciemniach, w mieszkaniach fotografów począwszy od wczesnych eksperymentatorów w rodzaju Niecephora Niepce’a, Jacquesa-Louis-Monde Daguerra i bliskiego Smoczyńskiemu Henry Fox Talbota. Fotografie przywodzą na myśl także zdjęcia współpracującego z Marcelem Duchampem Man Raya, czy czeskiego mistrza Josefa Sudka. Z dziewiętnastowiecznymi twórcami łączy autora "Secret Performance" wola opowiedzenia o rzeczywistości jak najwięcej i jak najbardziej precyzyjnie. Z dwudziestowiecznymi mistrzami łączy zaś chęć odkrycia w tym, co najbliższe, własne i niepowtarzalne nowej, niedostępnej wcześniej rzeczywistości. Jednocześnie performance dla fotografii na Zana 11 przypomina o dziwnym statusie tych obrazów, "autonomicznych", jak pisze Smoczyński, lecz bezwzględnie podporządkowanych przestrzeni, czasowi i miejscu.