Sztuka wyreżyserowana przez Grzegorza Jarzynę na podstawie tekstu Doroty Masłowskiej napisanym na zamówienie TR Warszawa i berlińskiego Schaubuehne am Lehniner Platz. -Zderzyłam pokolenia: języki, sposoby myślenia, funkcjonowania, inne codzienności, żeby wydobyć ten zgrzyt, ten brak czegoś takiego jak 'statystyczny Polak', brak platformy, na której to by się wszystko spotykało i moglibyśmy powiedzieć 'my'. Wszystko to jest w tej sztuce dość makabryczne, przerysowane, ale wydaje mi się, że tutaj po raz pierwszy mówię coś potencjalnie dobrego. Oczywiście nie formułuję wprost żadnego pozytywnego przesłania, ale to pierwsza rzecz, którą napisałam nie pod hasłem: w jakim okropnym kraju żyjemy, a jak tu szaro! Odwrotnie, jest tu moja afirmacja bycia Polką i polskości, totalnie dzisiaj wyszydzonej, zmieszanej z błotem i traktowanej jako skaza, jako policzek wymierzony przez los, przynajmniej w moim pokoleniu - mówiła o swoim tekście Masłowska w wywiadzie dla "Dziennika".
Przeczytaj więcej o tekście Masłowskiej "Między nami dobrze jest"
W spektaklu zagrała m.in. Danuta Szaflarska, a także Adam Woronowicz, Aleksandra Popławska, Roma Gąsiorowska, Maria Maj, Agnieszka Podsiadlik, Lech Łotocki, Rafał Maćkowiak, Katarzyna Warnke, Magdalena Kuta.
"W ustach aktorów frazy Masłowskiej mogą bowiem zyskać właściwe znaczenie, scena pogłębia perspektywę. Na tym polega znaczenie prapremierowej inscenizacji Grzegorza Jarzyny. (…) Jarzyna nadał jej niemal doskonały kształt sceniczny.” - relacjonował Jacek Wakar.
Śmiech grzęźnie w gardle
Przedstawienie zostało entuzjastycznie przyjęte na wielu europejskich scenach i festiwalach, wm tym m.in. w brukselskim Bozar, w Mińsku, Moskwie, Madrycie i Berlina.
"Masłowska z niezwykłym talentem potrafi naśladować autentyczne głosy i w swojej drugiej sztuce idealnie oddaje język różnych środowisk i pokoleń. W grożących zawaleniem murach warszawskiej kamienicy czynszowej umieszcza panoramę polskiego społeczeństwa, równie plastyczną, jak ponurą, która w swoim przejaskrawieniu przedstawia warstwy zbiorowego rozpadu, tak że widzowi śmiech więźnie w gardle" - komentował Andreas Schäfer w TAGESSPIEGEL.
Inny głos z niemieckiej prasy, Dirk Pilz, BERLINER ZEITUNG: "Jarzyna uchwycił niejako duszę tego tekstu i wydobył jego surrealistyczny rdzeń: podchodzi do tego dramatu nie tylko od jego dowcipnej strony, ale pozwala mu także zabłysnąć jako tragikomicznej, wyzutej z realizmu farsy. Trzy ekrany, brzęcząca muzyka, animowane dodatki i sposób gry oparty na ironicznej aluzji sprawiają, że spektakl w cudownie wieloznaczny sposób oscyluje między powagą i żartem."
Długą listę nagród dla spektaklu i zespołu otwiera prestiżowy laur im. Konrada Swinarskiego dla najlepszego reżysera w sezonie 2008/2009 dla Grzegorza Jarzyny przyznawana przez miesięcznik "Teatr". Na konto spektaklu trafiło także Grand Prix na II Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym "Boska Komedia" - "za otwarte przyjrzenie się współczesnej Polsce: jednocześnie pełne ironii i prawdziwej głębi. Spektakl sięgający wyżyn pod każdym względem: reżyserii, gry aktorskiej, koncepcji, scenografii oraz spójnej realizacji". Także na "Boskiej Komedii" kolejne wyróżnienie - za tekst "inteligentne ukazanie podwójnych i potrójnych znaczeń w znaczeniach a także niespodziewanych rozwiązań na każdym kroku". Przedstawienie doceniło także jury 46. Przeglądu Małych Form Teatralnych "Kontrapunkt" w Szczecinie przyznając Grand Prix.
Powstały także zagraniczne interpretacje sztuki Masłowskiej. Na jednej z najważniejszych scen Szwecji dramat wzięła na warsztat reżyserka i aktorka Natalie Ringler.
Jarzyna filmuje Masłowską
Spektakl doczekał się także wersji kinowej, również w reżyserii Jarzyny. Filmowy zapis "Między nami dobrze jest" swoją premierę miał na festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty we Wrocławiu, jak zauważyła Izabela Szymańska w Gazecie Wyborczej, nie jest to tylko rejestracja spektaklu dobrze znanego widzom:
"Reżyser przeniósł ją w umowną przestrzeń, w której jak w grze dziecka, może pojawić się wszystko. Wystarczy narysować kontur pomieszczenia - i ono zaczyna istnieć. Jarzyna połączył świetne aktorstwo swojego zespołu z elementami komiksowymi, animacją. Dzięki temu zabiegowi w filmie szczególnie mocno zaznaczył się wątek przenikania się światów: medialnego i codziennego. Postacie z telewizora są tak samo realne jak sąsiadka. Opowieść aktora, który zwierza się: "Mam żonę, z którą połączyła nas wielka miłość do mnie", zaczyna być tak bliska jak wspomnienia Osowiałej Staruszki o wojnie, spacerach nad Wisłą i ptifurach - ciastkach, którymi zajadano się w przedwojennej Warszawie".