Motyw ten, w zasadzie drugorzędny dla powieści Dukaja, jest jednym z niewielu fabularnych elementów łączących serialową adaptację z jej literackim pierwowzorem. Zamiast jednak opowiadać o świecie po apokalipsie, twórcy z Netfliksa snują przygodową historię o tych, którzy próbują się uchronić przed końcem świata. Jest wśród nich turecki gangster (charyzmatyczny Mehmet Kurtulus), pilot (Laurent Capelluto) z problemami rodzinnymi, młoda wdowa pogrążona w żałobie (Pauline Etienne), a także polski mechanik o nazwisku Kieślowski (Ksawery Szlenkier).
Bo "Kierunek: Noc" to opowieść paneuropejska, a właściwie –paneuropejski projekt, który dotrzeć ma do publiczności z całego Starego Kontynentu. Kolejni bohaterowie stanowią tu poniekąd upostaciowanie narodowych przywar i stereotypów, a zachodzące między nimi relacje tylko podkreślają kulturowe, rasowe i religijne różnice.
Polski wątek jest jednym z najważniejszych. Nie tylko przez to, że pierwowzór serii jest dziełem polskiego pisarza, ale też dlatego, że producenckie stery dzierży m.in. Tomasz Bagiński, który pod banderą Netfliksa kolejny raz potwierdza swoje kreatywno-biznesowe umiejętności, a na ekranie oglądamy Ksawerego Szlenkiera. Polski aktor jest jednym z największych wygranych "Kierunku: Noc". Szlenkier, który w polskim kinie nie otrzymywał dotąd dużych, wielowymiarowych ról, tworzy na ekranie intrygujący portret. Jego bohater, grany głównie po francusku, budzi sympatię, ale też uwodzi niejednoznacznością, a "Kierunek: Noc" z pewnością będzie dla Szlenkiera zawodową trampoliną.