Nad takimi tematami pochyla się Justyna Kopińska. Odświeża sprawy kryminalne ciężkiego kalibru, te zapomniane, pominięte, z różnych względów niewygodne. Gdy kurtyna dawno opadła, ona zagląda za kulisy. Patrzy tam, gdzie inni odwracają wzrok, słucha tych, których nikt nie chce słyszeć, oddaje głos tym, którym został odebrany. Umiejętnie łączy detektywistyczny umysł, reporterski zmysł obserwacji i ludzką empatię. Każdy materiał jest rzetelnie udokumentowany, co świadczy o zaangażowaniu i uporze autorki. W dodatku pisze tak, że czytelnik nie współczuje, ale współodczuwa, a opisane historie nie tyle poruszają, co wręcz paraliżują.
W przypadku Kopińskiej doskonale sprawdza się myśl Leonarda da Vinci: prostota najwyższą formą wyrafinowania. Jej zdania są okrojone z emocji, a przez to sugestywne, słowa nie krzyczą, a trafiają w samo sedno. Reporterka nie sili się na intelektualną rozgrywkę z czytelnikiem, bawi się za to kompozycją. Zdarzenia przedstawia niechronologicznie: raz skupia się na faktach, to kreśli portret psychologiczny bohaterów, by mimochodem przybliżyć szerszy kontekst społeczny zjawisk. Narracja urywa się nagle i mimo że spodziewasz się kolejnego ciosu, to i tak ciąg dalszy zaskakuje.
Na "mistrzostwo w użyciu słowa" zwrócili uwagę jurorzy nagrody European Press Prize, przyznając Kopińskiej europejskiego Pulitzera za reportaż "Oddział chorych ze strachu". Materiał – także wyróżniany w Polsce – o dręczeniu nieletnich pacjentów szpitala psychiatrycznego w Starogardzie Gdańskim to najsilniejszy akcent omawianego zbioru. Pokazuje, że tam, gdzie potrzebna jest pomoc, czasem rodzi się przemoc i ta fizyczna, i ta psychiczna. Podobny wydźwięk ma historia bitych i molestowanych wychowanków sióstr boromeuszek w Zabrzu. Opisana szerzej w debiutanckiej książce Kopińskiej "Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?", niebawem zostanie zekranizowana. Właściwie każdy z tych tekstów jest na tyle uniwersalny, że bez trudu można przełożyć go na język filmu.
"Polska odwraca oczy" to szesnaście różnych, choć niezmiennie wstrząsających obrazów zła i obojętności wobec niego. Wszystkie reportaże powstały z niezgody na bezsilność, absurd, ułomny system sądownictwa. Ten jednoosobowy apel na szczęście nie trafia w próżnię. Po publikacji prasowej wiele spraw ponownie trafiło na wokandę i z pewnością poruszyło niejedno sumienie. Więcej takich ludzi, mniej takich tematów.
Agnieszka Warnke