Najnowszy zbiór poezji księdza Jana Sochonia, na który składa się ponad sto wierszy. O Intencjach codziennych można mówić jak o mądrej i wspaniałej książce. Poświęcona jest miłości, życiu, trudom dnia codziennego, bezsilności wobec siebie i świata. To także dialog człowieka z Bogiem, ciągłe do Niego pytania "Czy jesteś szczęśliwy ze mną, Boże, czy raczej z trudem / znosisz swoje do mnie przywiązanie".
Prostota, brak efekciarstwa, komunikatywność - to podstawowe wyróżniki wierszy ks. Sochonia. Choć poeta porusza się w kręgu problematyki religijnej, jest daleki od potocznych wyobrażeń o ortodoksji. Większość wierszy to świadectwo osobistej, zażyłej relacji z Bogiem i zdziwienia stworzonym przez niego światem. W tomie znajdziemy też przejmujące utwory poświęcone matce i ojcu czy wiersze poświęcone innym poetom (np. Czesławowi Miłoszowi).
Tomik ubarwiają fotografie Adama Janowskiego, prezentujące ceramikę niewidomego rzeźbiarza Piotra Kuscha.
Ks. Jan Sochoń (ur. 1953) - profesor filozofii, poeta, krytyk literacki i eseista; kapłan. Kierownik Katedry Filozofii Kultury na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego, wykładowca historii filozofii w Wyższym Metropolitalnym Seminarium Duchownym w Warszawie. Stale współpracuje z redakcjami "Nowych Książek", "Mszy Świętej", "Recogito" (Paryż, pismo internetowe) oraz Polskim Radiem. Autor wielu prac z zakresu filozofii, teologii, krytyki literackiej i literatury. Ostatnio opublikował m.in. tomy poetyckie: Bagaż podręczny (Sopot 2005), Rozczesuję twoje włosy, matko (Pelplin 2005), Poza kamień (Warszawa 2006), Powtórzenie raju (Pelplin 2008).
Źródło: www.instytutksiazki.rzeszow.pl, wyborcza.pl
Książka została nominowana do Nagrody Literackiej "Nike 2010".
- ks. Jan Sochoń
Intencje codzienne
Wydawnictwo: Podkarpacki Instytut Książki i Marketingu, Rzeszów 2009
150 x 210, 144 ss., oprawa twarda
ISBN: 9788389891501
www.instytutksiazki.rzeszow.pl
"Gazeta Wyborcza" prezentuje książki nominowane do nagrody "Nike 2010":
Ciemna miłość
Tom intymnych wierszy religijnych
Jak pisać poezję religijną w Polsce na początku XXI wieku? Obszerny zbiór wierszy ks. Jana Sochonia jest próbą odpowiedzi na to pytanie, obarczoną poczuciem ryzyka - wywołanego zarówno świadomością, że mowa jest o sprawach najbardziej intymnych i najtrudniejszych do przekazania, jak i poczuciem, że żyjemy w czasach trudnych dla Kościoła, w których autorytet duchownego nie zapewnia takiego zaufania jak dawniej, a autentyczność przekazywanego doświadczenia zostanie prawdopodobnie wystawiona na czytelniczą podejrzliwość.
Ks. Sochoniowi bardzo zależy na porozumieniu z czytelnikiem, wybiera więc strategię intymnego wyznania, na którą składają się: prostota, komunikatywność, szczerość, żarliwość, odwaga w mówieniu o własnych emocjach. "Co (...) mam zrobić ze swoją ułomnością, / grzesznym ruchem ciała, myślą niespokojną / (...) co mam zrobić z Kościołem, z mojej winy / coraz słabszym, coraz bardziej światowym".
Religijne wiersze Sochonia pisane są nie z wnętrza dogmatu, ale religijnego przeżycia. Momenty wielkiej wiary i miłości do Stwórcy nie negują ciemnych nocy, w trakcie których "nawet Bóg recytuje psalm lęku". Momenty zachwytu nad światem nie przekreślają bólu i cierpienia. Poczuciu własnej grzeszności i małości towarzyszy rewaloryzacja ciała, które wcale nie jest traktowane jako siedlisko zła ani substancja diametralnie oddzielona od duszy. "Lubię swoje ciało, / za tę jego niezłomność / bądź czujny, beze mnie / twoja miłość będzie tylko / zapachem na poduszce, (...) // beze mnie - ciała - / dasz za wygraną w każdej próbie." "Oto moje ciało, zjednoczone ze mną / doskonale, że nie widać kreski podziału." Głęboka wiara i cielesność poezji Sochonia owocują niezwykłymi, mistycznymi erotykami: "Czy mogę głośno wyznać, / że kocham Cię, Jezu? // Że cały drżę na samą / tę myśl. // Że oblewam się potem, / czytając brewiarz, // podnosząc kielich / ponad głowy wiernych. // (...) Czy mogę głośno wyznać / ciemność mej miłości?"
Kim jest ksiądz, który mówi do nas w tym wierszach? To człowiek żyjący w przestrzeni prywatnej, a nie instytucjonalnej, traktujący wiarę jako intymną, niespokojną rozmowę z Bogiem. Ale też starzejący się, samotny mężczyzna dokonujący życiowego bilansu, obserwujący, jak obszedł się z nim czas, z tkliwością wspominający matkę i ojca i coraz częściej wracający myślami do czasów dzieciństwa. Czasem, samotny w opuszczonym kościele, przypomina Bergmanowskiego pastora z Gości Wieczerzy Pańskiej: "Odprawiam Mszę Świętą, / codzienną, w samotnej kaplicy. // Właściwie nie umiem się modlić, / bez psalmów i mszalnych rubryk".
Rozmowa z ks. Janem Sochoniem:
Juliusz Kurkiewicz: Pisze ksiądz wprost o swoich uczuciach - miłości do Boga, do najbliższych, zachwycie, strachu, zwątpieniu. Nie boi się ksiądz odsłonięcia przed czytelnikami?
Jan Sochoń: Zupełnie się nie boję. Poezja jest silniejsza od racjonalnego dyskursu. Jesteśmy osobami. Mamy wspólną ludzką naturę. Czego miałbym się zatem wstydzić? Do Boga idzie się trudną drogą, często potykając się, walcząc ze słabościami. Pamiętam zdanie Anny Kamieńskiej, która kiedyś mi powiedziała: "Janku, na dnie mojej i twojej wiary leży ciężka łza zwątpienia".
JK: Wyznacza sobie ksiądz jakąś granicę szczerości?
- Oczywiście, próbuję tę granicę uchwycić. Nie sposób odsłonić się do końca. Każdy z nas pozostaje - także dla samego siebie - tajemnicą. Poezja jednak pozwala na swego rodzaju porozumienie z czytelnikiem, którego wartość polega na autentyczności. Sugerując za pomocą sytuacji poetyckich pewien stan własnego wnętrza, pragnę rozmawiać o tym wszystkim, co tka moje najbardziej intymne warstwy życia, a co - jak mniemam - łączy mnie z innymi ludźmi.
JK: W swoich wierszach rewaloryzuje ksiądz cielesność - ciało nie jest w nich siedliskiem zła, nie jest też oddzielone od duszy. To zgodne z katolicką ortodoksją?
- W najdrobniejszych szczegółach. Nie jestem przecież zwolennikiem gnostycyzmu ani tym bardziej manicheizmu. Nie przyjmuję, że materialna realność świata (w tym ludzkiego ciała) jest czymś złym i podlega władzy wrogich kosmicznych sił. Boga nie uznaję za złego demiurga, jak powiedziałby Cioran, ale stworzyciela rzeczywistości, w tym stworzyciela człowieka. Ciało zaś jest swoistym terenem zbawienia, jest powiązane z duchowym wymiarem w sposób nierozerwalny. Ten związek wychodzi, by tak to nazwać, duszy ad melius, czyli na lepsze. To konsekwencja mojego stanowiska filozoficznego - jestem autorem przyznającym się do metafizyki realistycznej. Nie boję się też nazwy "filozof chrześcijański" - proszę wybaczyć porównanie - jak Étienne Gilson, Jacques Maritain czy Mieczysław Albert Krąpiec.
JK: Niektóre z księdza wierszy można nazwać mistycznymi erotykami - więź z Chrystusem przeżywana jest w nich cieleśnie, zmysłowo. Niewierzącemu może wydawać się to dziwaczne, a nawet bulwersujące.
- Dziwię się takiemu odczytaniu mojej twórczości, choć cieszę się bardzo z terminu "mistyczna erotyka". Nie rozdzielam miłości od religii. Eros - wiem, że to słowo nacechowane najróżniejszymi semantycznymi obciążeniami, począwszy od platońskiej Uczty - daje istotne możliwości wyrażania osobistego związku z Bogiem. Nawiązuję tu do chrześcijańskiej tradycji, zwłaszcza do pism greckich ojców Kościoła, do Orygenesa, Grzegorza z Nyssy bądź Dionizego Areopagity. Wykorzystuję język Pieśni nad pieśniami, by wyrazić najbardziej prywatne doświadczenie bliskości z Bogiem, które nie ma przecież charakteru intersubiektywnego, lecz wyłącznie jednostkowy, przynależy tylko do mojej wrażliwości. Korzystam z języka erotyki, by ująć w sposób zrozumiały moją relację z Bogiem - każdy z czytelników doznaje przecież erotycznych emocji. Nie znam innego poetycko wartościowego sposobu opowiedzenia historii Boga, który chce szczęścia człowieka. Również mojego szczęścia.
JK: Po co duchownemu poezja?
- W moje związki z innymi ludźmi musi wkroczyć żywioł piękna. Inaczej będę jednoręki i pozbawiony żaru religijnego. Poezja ratuje przed skostnieniem i duchową rutyną. W końcu Bóg zwierzył się światu w języku poetyckim.
Autor: Juliusz Kurkiewicz - wyborcza.pl, 8 lipca 2010