Najnowsza powieść Ignacego Karpowicza, nominowanego do Nagrody Nike 2009 za "Gesty", laureata Paszportu "Polityki" 2010 właśnie za "Balladyny i romanse", jednym się spodoba, drugim nie. I tak ma być. Kolejna nominacja do nagrody: Nagrody Literackiej Nike 2011.
Jeśli ironię, rozochoconą wyobraźnię, poczucie humoru, znakomite panowanie nad językiem połączymy z dobrym pomysłem na książkę, która jest nie tylko rozrywką, ale także głęboką krytyką współczesności - otrzymamy pełny obraz tej powieści.
Pod blichtrem tragikomicznej farsy powieść rozpatruje wielkie sprawy, takie jak religia, nacjonalizm, role i normy społeczne. W pierwszych scenach obserwujemy romans 50-letniej Olgi, dziewicy i wiecznej singielki, z prymitywnym dresiarzem Jankiem, który zaczyna przekształcać się we wrażliwego, myślącego chłopaka. Wkrótce powieść ewoluuje w surrealistyczną farsę, w której bogowie schodzą z nieboskłonów i sprzeczają się, używając potocznego języka.
Sprawy na Ziemi nie idą najlepiej. Starych, potężnych bogów wyparli trywialni, ale i bezwzględni bożkowie popkultury. Świat globalnej wioski nie daje poczucia stabilności i bezpieczeństwa. Osamotnieni ludzie już dawno stracili nadzieję na odmianę losu, żyją z dnia na dzień, apatyczni i znudzeni... na domiar złego zaczyna brakować kawy. W niewyjaśnionych okolicznościach znikają też żelazka.
Pewnego dnia bogowie postanawiają działać. Dużą grupą zstępują wśród ludzi. Czy Nike, Afrodycie, Jezusowi, Ozyrysowi, Lucyferowi i innym uda się przywrócić właściwe hierarchie? Czy ludzkość jeszcze raz uwierzy? I dlaczego bogowie, mając tak wiele możliwości, na miejsce swego "zniebozstąpienia" wybrali akurat "kraj w promocji", czyli Polskę?
O książce napisali:
Przemysław Czapliński:
"Czytam tę powieść jako narrację o nieprzerwanym procesie wytwarzania bogów przez człowieka. A także o współczesnym Polaku, który kleci transcendencję z ikon popkultury i antycznych mitów, z wielkich opowieści religijnych i telewizyjnych seriali. Przetwórstwo transcendentalnych śmieci nie służy jednak pisarzowi do biadolenia nad stanem współczesnej kultury. Jego książka - najbardziej pokręcona powieść całej pierwszej dekady XXI wieku - to narracyjna wizja świata, do którego zeszli bogowie na miarę naszej wyobraźni."
Agnieszka Wolny-Hamkało:
"Ignacy Karpowicz się nie boi. Dlatego napisał powieść właściwie bezwstydną. Miejscami męcząca, niejasną. Miejscami wzruszającą, prawdziwą. Permanentnie ruchliwą: pączkującą, rozochoconą. A jednak pod blichtrem, ironią i bałaganem (życia) drzemie sobie historia o niewłaściwej (błąd!), nierealnej (też coś!) miłości. Która może się rozprzestrzeniać. Może dotknąć i ciebie."
Marta Mizuro:
"Preparując swój ironiczny traktat na temat współczesnej kondycji człowieka, Karpowicz zręcznie omija fabularne schematy i popycha losy ludzkich oraz nieludzkich bohaterów właśnie w tę stronę, jakiej najmniej można się spodziewać. Refleksja filozoficzna znajduje pełne odbicie w formie książki. W jej tragifarsowej tonacji, w żonglowaniu sposobami narracji, w kompozycyjnym pomieszaniu. W efekcie powstała bodaj najciekawsza - jeśli chodzi o rodzime realizacje - opowieść o tym, czym jest ponowoczesność w kraju postkomunistycznym."
Ignacy Karpowicz (ur. 1976) - prozaik, podróżnik, tłumacz; jeden z najlepiej zapowiadających się prozaików młodego pokolenia, pisujący zarówno psychodeliczną prozę, jak i para-reportaże z Afryki. Za swój debiut literacki, powieść "Niehalo" został nominowany do Paszportu "Polityki" 2006. Poprzednia powieść "Gesty" (2008) znalazła się w ścisłym finale Nagrody Literackiej Nike. Za "Balladyny i romanse" został laureatem Paszportu "Polityki" 2010.
Źródło: www.wydawnictwoliterackie.pl, wyborcza.pl
- Ignacy Karpowicz
''Balladyny i romanse''
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2010
123 x 197, 580 ss., twarda oprawa
ISBN 978-83-08-04494-0
Ignacy Karpowicz: O religii i popkulturze. O ludziach i bogach. O fizyce i metafizyce
"Gazeta Wyborcza" prezentuje książki nominowane do nagrody Nike 2011. Wszystkim autorom redakcja zadaje te same pytania:
Redakcja: O czym jest pana książka?
Ignacy Karpowicz: - O religii i popkulturze. O ludziach i bogach. O fizyce i metafizyce. O romansach i balladynach. O chińskim ciasteczku i opisie między innymi przyrody. O nienawiściach i miłościach. O sensie związanym na stałe z partykułą przeczącą.
Jak pan sobie wyobraża swojego czytelnika?
- Nie wyobrażam sobie. Wyobrażam sobie bohaterów pisanego przez siebie tekstu. Czytelnika wyobraża sobie autor, tak przypuszczam, podręcznika albo poradnika. Że, dajmy na to, czytelnik musi mieć solidną nadwagę (poradnik typu: schudnij z nami i umrzyj) albo nie może umieć czytać (elementarz typu: Ala ma kota).
Jaka jest najważniejsza książka w pana życiu?
- Nie ma jednej najważniejszej książki. Jest wiele książek, a bywają momenty, że żadna nie wydaje się ważna.
Za żadną cenę nie chciałbym pisać jak...
- Nie chciałbym pisać zdań już wcześniej napisanych. Chciałbym pisać zdania nowe, na tyle, na ile oczywiście potrafię i na ile kontekst pozwala.
Co jest ważniejsze - literatura czy polityka?
- Kogo bardziej kochasz, mamę czy tatę? Nie przychodzi mi do głowy żadna sensowna odpowiedź, a jedynie odpowiedzi, które okazują się pułapkami.
Jeśli nie pan, to kto z dwudziestu nominowanych powinien dostać w tym roku nagrodę Nike?
- Nie do mnie należy ocenianie. Od tego jest kapituła nagrody.
Źródło: wyborcza.pl - 27 czerwca 2011