Spektakl w reżyserii i z choreografią tancerki Dominiki Knapik jest wysoce formalny. Choreografia przypomina tutaj precyzyjny złożony mechanizm, w którym nie ma miejsca na dowolność. Knapik i występujący na scenie aktorzy i aktorki musieli wykonać niewątpliwie koronkową pracę, by ów mechanizm działał za każdym razem bez błędu. Formalna partytura choreograficzna odzwierciedla bowiem zmechanizowane życie mieszkańców w totalitarnym ustroju Prawii, gdzie również nie ma miejsca na indywidualny eksces. Dobór środków sprawdza się przy tym tekście, choć zaproponowana konwencja dosyć szybko traci wyporność i staje się nużącą, przewidywalną zasadą organizacji spektaklu, przez co całość nieco się dłuży. Brakuje w pomyśle Knapik momentu zdecydowanego przekroczenia formalnej ramy, które sugerowałoby dystans do rygoru konwencji. W "Babie-Dziwo" z Teatru Dramatycznego im. Szaniawskiego w Wałbrzychu obserwujemy natomiast spójny, zamknięty obrazek, choć precyzyjnie oddający groteskę zapisaną w dramacie, to jednak nie wychylający się poza sztywną jednostajność.
Słuszną decyzją było postawienie na minimalizm w scenografii i kostiumach – jednolicie czarna scenografia, którą tworzą przede wszystkim ciężkie welurowe zasłony i czarno-białe kostiumy, stylizowane na modę międzywojnia, dobrze tonizują jaskrawość gestu i łagodzą z rozmysłem przerysowaną ekspresję. Łączącym wszystkich elementem charakteryzacji był natomiast… czarny prostokącik zarostu, będący, rzecz jasna, odniesieniem do wąsów Hitlera, niechlubnej inspiracji dla powstania tekstu Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.