Adam Zagajewski już dawno porzucił poetykę nowofalową, skupiającą się na badaniach oficjalnego języka i krytyce rzeczywistości politycznej. Stał się żywym klasykiem i, jak na klasyka przystało, dość konserwatywnym, szczególnie wtedy, gdy podkreśla rozdźwięk między kulturą wysoką a niską, opowiadając się za tą pierwszą, Chopinem, Bachem, Rachmaninowem, kiedy wokół naród słucha disco polo i pasjonuje się telewizyjnymi zmaganiami celebrytów. Zagajewski, śladem Herberta i Miłosza, podejmuje się rozmyślania nad "wielkimi tematami", sprawami ostatecznymi. Poetyckim medium nie jest dla nich język, ale poszukiwanie sensu, zbliżające tę poezję do mini-traktatów, które – nawet jeśli wychodzą od typowo osobistych i przyziemnych doświadczeń – próbują uchwycić "filozoficzną" ogólność, albo – po prostu – prawdę życia.
W "Asymetrii" nie ma więc rewolucji, jest za to przemyślna kontynuacja. Pojawiają się tu "miasta Zagajewskiego", czyli Kraków, Lwów i Paryż, pojawiają się też wielcy kompozytorzy, malarze i poeci jako autorytety i przewodnicy po świecie sztuki, również poddanej poetyckiej refleksji ("Wiemy, czym jest sztuka"). Gdzieniegdzie przechadzają się filozofowie, jak często przywoływany Sokrates, albo presokratycy, ale raczej w roli pretekstu lub analogii ("Poeci to presokratycy"). Zjawia się też wielka historia i polityka w wymiarze jednoznacznie złowrogim i śmiercionośnym, jednak nie w tonie "publicystycznym", ale w nieustającym odniesieniu do metafizyki ludzkiego losu. Werner Heisenberg wstydliwie pomijający w swojej autobiografii wizytę u Hansa Franka w Krakowie. Bertolt Brecht na berlińskim cmentarzu ("Wybrałeś Niemcy Wschodnie, lecz na wszelki wypadek zachowałeś też austriacki paszport"). Osip Mandelsztam, który "nie był stworzony do więzienia, ale więzienia były stworzone dla niego". Albo wspomnienie sielankowego lata na Lazurowym Wybrzeżu, kiedy w innej części Europy mordowano ludzi w Srebrenicy ("Lato '95").
"Asymetria", mimo względnej różnorodności wątków i odniesień, tworzy jednak spójną całość. Historia i polityka, wielcy artyści i filozofowie, motyw miasta i podróżowania jako nieustającego braku zakorzenienia – wszystko to stanowi jedynie pretekst dla wiążącego wszystkie te wiersze tematu przemijania. Śmierć nie występuje tu jednak w wymiarze romantyczno-sensualistycznym jak na przykład u Rymkiewicza. Zagajewski jest klasycystą i humanistą. Dlatego też w "Asymetrii" pisze o "przemijaniu" duszy, "odchodzeniu" człowieka, a nie o fizycznym końcu ciała. W tym właśnie kontekście uruchamia się praca pamięci. Pamiętanie ma być sposobem wyrwania życia śmierci, niedopuszczenia, żeby osoby, zdarzenia i miejsca z nimi związane odeszły na zawsze w mroki nicości. Jest w tym pewnego rodzaju ateizm – jedyną transcendencję, jedyną nieśmiertelność możemy zyskać w pamięci innych. Królestwo życia, pisze Zagajewski w wierszu "Na Wagarach", istnieje tylko w nas, ale na co dzień go nie dostrzegamy, a najbardziej wtedy, kiedy będąc dziećmi sądzimy, że cały świat leży przed nami otwarty, że jesteśmy nieśmiertelni.
[…] Ale spójrz, model, młody chłopiec
w czarnym surducie, czuje się doskonale:
oparty o stół patrzy na nas
wyzywającym wzrokiem
jak przystało na istoty szczęśliwe,
których jedynym zadaniem
jest wyglądać, błyszczeć, i które
poza tym nie mają żadnych trosk.
Wiedzą, że będą żyły wiecznie
– chociaż bez pamięci.
["Manet"]
Liczne są wiersze wspomnienia poświęcone bliskim, którzy odeszli: filozof Krzysztof Michalski, ocalała z Holokaustu prawniczka Ruth Buczyńska, poeta Jerzy Hordyński, Pan Władzio, fryzjer z Karmelickiej. To bardzo osobiste epitafia. Jednak przenikający cały tomik motyw odchodzenia i przemijania najdobitniej daje o sobie znać w wierszach o matce. W nich właśnie uwidacznia się, że pamiętanie jest nie tylko funkcją "pokonywania śmierci" – to także rozpamiętywanie, przenikający ból i poczucie winy, jakie towarzyszą noszeniu w nas pamięci o rodzicach. Dopiero teraz, po upływie lat i u brzegu własnej starości poeta wiedziałby, jak rozmawiać z rodzicami ("Rozmowa") i jak być dzieckiem ("Dzieciństwo") – żeby tylko uniknąć postawy chłopczyka z obrazu Maneta, który myślał, że jak mama chorowała, to była to tylko kolejna próba, "a to już był początek umierania" ("Próba"). Właśnie w wierszach o matce i dzieciństwie najlepiej ucieleśnia się tytułowa asymetria, będąca pesymistyczną metaforą uniwersalnego losu człowieka. Asymetria szczęścia i cierpienia, prawdy i fałszu, życia i śmierci, miłości i jej braku. I pamięć, za pomocą której próbujemy wydłużyć te krótkie momenty epifanii.