Każde dziecko polskie wie – choć akurat dzieci wyposażonych w tę wiedzę dość szybko ubywa z każdym rokiem – że Mickiewicz był wielkim, być może największym poetą narodowym. Mnie zawsze zastanawiało, skąd bierze się ta wiedza, to przekonanie o genialności wieszcza. Czy dochodzi się do niej na podstawie lektury jego wierszy, które rzeczywiście przyswajane są na pamięć? Czy w istocie trafiają one – jak Homer w Grecji – pod strzechy, gdzie Polacy nasładzają się nimi w uniesieniu, do woli?
Wszakże proces przyswajania poezji narodowej to jedno, a życie Mickiewicza – to drugie. Może więc to ono – życie – ciągnie do niego rodaków? W końcu był duchem niespokojnym, do tego jeszcze żył "w ciekawych czasach". Lubił kobiety, mistycyzował, uchodził za człowieka dowcipnego. W improwizacjach poetyckich, także tych, które odbywały się na salonach arystokratów rosyjskich, nie miał sobie równych, bił na głowę nawet Puszkina. Większość życia spędził na wygnaniu w tak zwanym wielkim świecie: w Moskwie, Paryżu, u Turka. W Stambule współtworzył Legion Polski, z którego pomocą chciał wyswobodzić ojczyznę. Nic z tego nie wyszło. Zmarł na cholerę – niektórzy twierdzą, że został otruty – przed sześćdziesiątką, a więc, jak to się dziś mówi, w sile wieku, choć żył przecież i tak "za trzech". "Pamiętajmy: Adam Mickiewicz umarł jako prosty żołnierz. Jako kozak otomański" – zanotował Krzysztof Rutkowski.
A może część swoich wpływów umacniał za pośrednictwem wykładów o literaturach słowiańskich wygłaszanych w paryskiej Sorbonie? To najmniej prawdopodobne. Wykłady te prowadzone w osobliwym francuskim mogły zainteresować co najwyżej wybranych emigrantów i paru francuskich studentów slawistyki. Również aktywności politycznej Mickiewicza, gdyby przyłożyć do niej miarę skuteczności, nie można uznać za coś nadzwyczajnego. O co więc chodzi z tym Mickiewiczem – o jego wiersze, życie, śmierć, o działalność naukową, o politykę?
To nie poezja, lub słabiej: nie tylko poezja przesądziła o nieśmiertelnej chwale Mickiewicza. Jeśli Mickiewicz jest dla Polski ważny – najważniejszy – to nie przez to, co pisał, jak żył, gdzie wykładał, tylko, co z Polską zrobił i co Polska zrobiła z nim, jak go ukształtowała oraz ile sama od niego wzięła. Ktoś może powiedzieć, że dawniej – jeszcze przed Mickiewiczem – też mówiliśmy po polsku. Może ujmowaliśmy się prościej, lecz sam świat był przecież prostszy, bardziej idylliczny. Jako Polacy mieliśmy historyczną świadomość miejsca, z którego mówimy, utrwaloną tożsamość zbiorową i indywidualną. W momencie dziejowego triumfu Oświecenia ta świadomość się załamała. Obywatele Rzeczpospolitej osunęli się we mgłę, z której miał ich wyprowadzić dopiero poeta romantyczny. To jemu zawdzięczali – zawdzięczamy – nowoczesne narzędzia samorozumienia. To Mickiewicz – inni też, ale on przede wszystkim – nauczył nas, co mamy myśleć i jak to robić. Trafił się Polsce w samą porę, "na gwiazdkę", stanowiąc źródło, z którego wolno brać tylko na klęczkach.