[Karol Maliszewski Rozproszone głosy. Notatki krytyka. Prószyński i S-ka, Warszawa 2006, ss. 360. ]
1.
Rozproszone głosy. Notatki krytyka to czwarta książka krytyczna
Karola Maliszewskiego, wydana niedługo po Nowej poezji polskiej 1989-1999, pierwszej części jego rozprawy doktorskiej - i bardzo od niej różna. Co prawda w tamtej publikacji zastrzegał się, że interesuje go głównie to, co w naszej poezji - a dotyczyło to zarówno światopoglądu, jak i służących jego wyrażeniu środków - uwidoczniło się wówczas po raz pierwszy, a przynajmniej po raz pierwszy tak wyraźnie, w takim natężeniu i w sposób tak modelowy, jednakże wielokrotnie ponosiły go własne upodobania (co samo w sobie nie jest jeszcze u krytyka niczym złym) i fragmenty literackiego świata ostatniej dekady minionego wieku przedstawiał nam jeśli nie jako jego całość, to na pewno estetyczne, opatrzone stemplem najwyższej artystycznej rangi centrum.
W Rozproszonych głosach... jest zupełnie inaczej. Spośród prac krytycznych autora Dziennika pozornego ta operuje najszerszą skalą estetycznej i światopoglądowej czułości, jest najbardziej otwarta i jednocześnie ostatecznie przełamuje wizerunek Maliszewskiego jako specjalisty od "młodych" i "barbarzyńców". Jest też chyba najbardziej dopracowana w warstwie językowej i stylistycznej. Warto tu wtrącić, że choć niejednokrotnie zamierzony pośpiech i takaż kolokwialność prowadziły noworudzianina na stylistyczne manowce, to po pierwsze jest to uwaga trafna raczej w odniesieniu do jego pierwocin, po drugie zaś nagonka, jaką z tego powodu na niego przed kilkoma laty urządzono, miała chyba co nieco wspólnego z odruchem zawiści. Krótko mówiąc: ten sporej objętości tom wystawia znakomite świadectwo swojemu autorowi i potwierdza, że był on największym krytycznym objawieniem ostatnich kilkunastu lat.
2.
W 2002 lub 2003 roku notował Maliszewski:
"Zmęczonemu poetycką produkcją młodych podsunięto zbiór wierszy osoby nieco starszej. I trudno jest tak nagle przestawić się, przejść ze świata emocji i relacji bezpośrednich do świata powściągliwego gestu, do wierszy chłodnych i zdystansowanych [...]" - mając na myśli Powrót
Małgorzaty Baranowskiej. Zaraz też dodawał, w charakterystycznym dla siebie usprawiedliwiającym tonie:
"Po pewnym czasie stwierdziłem, że problem tkwi we mnie, a nie w tych utworach". I z tych pokutniczych notatek, z tego przełamywania siebie i - być może - takiego a nie innego poety w sobie, zrodził się tekst wiarygodny i wnikliwy. Jeden z wielu takich w omawianej książce - by wspomnieć tylko "Zachwycić i wzruszyć", recenzję z tomiku
Świetlisty cudzoziemiec Anny Janko, który mnie i zachwycił, i zachęcił do wielokrotnej lektury.
Książkę otwiera obszerny esej poświęcony Emilowi Laine (przypomnianemu całkiem niedawno przez krakowską
Zieloną Sowę); jest to właściwie hołd złożony temu autorowi kilkudziesięciu wierszy, dojrzałych jak zwykle u tych, co odeszli młodo...
"Wydaje mi się, że kilkanaście wierszy ze zbioru 'Pod słońcem - urlop' z powodzeniem zaistniałoby w antologii najnowszej poezji polskiej, nie budząc żadnego zdziwienia. Laine już przed dwudziestu laty odnalazł język, który obecnie uznawany jest w pewnych kręgach za właściwy, poprawny. [...] Cześć Jego pamięci, cześć świadomości, która zdolna była stworzyć taką wizję, przyswajając polszczyźnie krąg wciąż żywego myślenia metafizycznego [...]". A więc powroty, zbliżenia wczesnych poetyckich inspiracji - to drugi istotny wyznacznik zbioru, również odróżniający go od poprzednich książek noworudzianina. Można tu wymienić teksty poświęcone
Marianowi Grześczakowi, Kazimierzowi Nowosielskiemu, Bożenie Keff, Antoniemu Pawlakowi,
Jerzemu Kronholdowi, Wojciechowi Czerniawskiemu... Całkiem tego sporo.
I właśnie ta pierwsza część książki, zatytułowana "Retoryczność, liryczność, egzystencja", która zawiera w większości teksty poświęcone pisarzom starszym (co oznacza również - starszym od samego Maliszewskiego, urodzonego w roku 1960), daje całości szeroki oddech, stanowi znakomite i - chciałoby się rzec po skończonej lekturze - niezbędne tło dla części kolejnych, poświęconych coraz młodszym autorom.
3.
Odmiennie niż bezpośrednio poprzedzająca tę książkę Nowa poezja..., nie są Rozproszone głosy... syntezą, są raczej nie obciążonym żadnym destylująco-formującym zamiarem przeglądem, dowodem niesłabnącej fascynacji mową wiązaną. To dobrze; mamy oto po prostu coś dla tych miłośników poezji, którzy lubią od czasu do czasu poczytać także o swoich ulubionych wierszach, o swoich ulubionych poetach - uwagi pisane kompetentnie i z przekonaniem. I może jest nas więcej niż garstka, może g arść cała, może dwie. O, to by już było nieźle. Podobny charakter mają krytyczne książki Mariana Stali, choć w jego przypadku panorama ogarnianych zjawisk jest wyraźnie węższa, a krąg nazwisk może zbyt przewidywalny, co jednak rekompensują świetny styl i analityczność. Takie było też Dotykanie wiersza Jana Wolskiego (2004), tam jednak przyjemność lektury psuł chaos obecny w części tekstów. Dodatkowo książce zabrakło przyzwoitej korekty.
4.
Maliszewski, który ma nie tylko krytyczne pióro i zmysł syntezy (właśnie syntezy raczej niż rozbioru), ale i nos do poezji (co nie tak oczywiste, bo jest sporo krytyków zdolnych, ale uznających to jedynie, czego wartość orzekli już inni) - musi od czasu do czasu się mylić. Ale wliczył to w koszt swojego wysiłku i swojej lekturowej przygody. Czasem zresztą usprawiedliwia się zgoła niepotrzebnie. Jak wtedy, gdy po raz kolejny naświetla rzekomą słabość swoich pierwszych porządkujących pomysłów. Pewnie, że były one dalekie od doskonałości, lecz jednak - i tu znów ja powtarzam własne wcześniejsze wypowiedzi - mimo schematyzmu, albo raczej dzięki niemu właśnie, spełniły swoją rolę i już zawsze będą punktem odniesienia dla badaczy. Są więc ...Notatki... względnie luźnym zbiorem szkiców (tu wspomnę jeszcze o tym poświęconym
Dariuszowi Sośnickiemu, poecie bliskiemu i mnie, choć nigdy o nim nie pisałem, tak jak nie pisałem o równie dla mnie ważnym
Marcinie Świetlickim...), esejów, krótkich wypowiedzi programowych i przede wszystkim recenzji - a jednak nie czuje się, by był to zestaw przypadkowy, ot, kolejna porcja z bogatego dorobku krytyka, spakowana w twarde okładki i wysłana w świat. Jest to żywy dokument rzadkiego przywiązania do wiersza, a zarazem efekt rekonstrukcji trudnego procesu zespalania życia i budzącej się z jego uwierania (bo tak najczęściej) poezji.
Tak o tym pisze sam autor:
"Zagadki tekstu są zagadkami człowieka i dorzucają coś przecież do mojej ogólnej intuicji bycia [...] Tekst jednak służy, tekst podpowiada, prostuje ścieżki bycia - jest mi potrzebny. Ale i ja mu służę, rozkręcam w przeżyciu, pobudzam do istnienia, w końcu odnajduję w sobie po swojemu". Maliszewski, któremu tak obce są wszystkie skodyfikowane literaturoznawcze szkoły i rozmaite "-izmy", ogłosił zdumiewająco wiele wypowiedzi metakrytycznych, jakby wykuwając chodnik, którym uda się później w podróż po labiryntach wierszy. Aby przez ich ściany usłyszeć "ludzki głos, szelest oddechu", zobaczyć "twarz człowieka".
Rafał Rżany © by "Twórczość" 2007 | |
Książka Rozproszone głosy. Notatki krytyka została nominowana do
Nagrody Nike 2007.