Agnietė Lisičkinaitė, Workshop: HOW TO PROTEST, Litwa, fot. Gintare Zaltauskaite/Santarcangelo FestivalTakie myślenie poza przymusem produkcji i wspieranie długich poszukiwań artystycznych wpisuje się moim zdaniem w krytyczne spojrzenie na zjawisko festiwalizacji kultury i sfery publicznej, z którą wiąże się doraźność, tymczasowość i nastawienie na szybkie efekty.
Cieszę się, że o tym mówisz i to dostrzegasz. Ta krytyczna myśl pojawiła się u mnie już na etapie składania swojej aplikacji konkursowej. Miałem poczucie, że formuła festiwalu nie wymaga jakichś znaczących zmian i że dobrze odnajdę się w jego ramach zbudowanych na tym, co jest interdyscyplinarne, progresywne i polityczne. Ale istotne wydawało mi się zaangażowanie festiwalu w działania długofalowe, które odbywałyby się też pomiędzy edycjami. Było dla mnie jasne, że nie jesteśmy w stanie finansowo pozwolić sobie na koprodukcje. Odpowiedzią na tę sytuację było dla mnie właśnie budowanie projektów o długim trwaniu, które niekoniecznie muszą wiązać się z gotową produkcją do prezentowania w trakcie festiwalu. Chodziło też o usunięcie presji, aby wszystko, co robimy, znajdywało swój konkretny rezultat w trakcie festiwalu. Bardzo szybko zaczęliśmy pracę nad stworzeniem bardzo rozbudowanego programu rezydencyjnego, obejmującego zarówno rezydencje realizowane w Santarcangelo, jak i poza granicami Włoch. Cieszy mnie, że większość włoskich artystów, którzy pokażą swoje prace w trakcie tegorocznej edycji, to osoby, z którymi przez ostatnie lata pozostawaliśmy w pogłębionym dialogu, wspierając je w różny sposób, ale nie było to wsparcie nastawione ściśle na produkcję czy prezentację.
Określiłabym tę postawę jako postrzeganie festiwalu nie jako wydarzenia, ale jako instytucji, która ma szerszą misję.
Tak, to myślenie jest kluczowe. Na pewno nie myślimy o festiwalu jako wydarzeniu – bardziej jako o doświadczeniu. W przypadku festiwalu, który ma taką historię, tradycję i pozycję kwestia misji i roli jest bardzo istotna, podobnie jak refleksja nad tym, co robimy z przywilejem, który posiadamy. Programowanie festiwalu i praca w instytucji publicznej jest pewnym przywilejem. Praca ze środkami publicznymi sprawia, że ta refleksja musi się pojawić.
Tegoroczna edycja odbywa się pod hasłem "While we are here", a w tekście kuratorskim piszesz między innymi o równolegle trwających konfliktach zbrojnych czy wciąż obowiązującej na świecie karze śmierci. Jaki był twój pomysł na odniesienie się do tych kwestii poprzez program?
W decyzjach kuratorskich zawsze zaczynam od artystów i ich praktyk. Nigdy nie pracuję na ustalonych wcześniej tematach, nie wymyślam sobie hasła, do którego szukam potem prac. Raczej dopiero po zbudowaniu programu staram się zrozumieć, jakie są elementy łączące poszczególne propozycje artystyczne. Cała opowieść o festiwalu zaczyna się w momencie, w którym program jest zamknięty. Po raz pierwszy hasłem festiwalu jest tytuł jednego ze spektakli, bo "While we are here" to praca belgijskiej artystki Lisy Vereertbrugghen. Pamiętam, że, kiedy opowiadała mi o swoim przedstawieniu, zanim je zobaczyłem, powiedziałem jej, że ten tytuł jest genialny, że jest w tym zdaniu coś bardzo mocnego i aktualnego. Prace, które pokazujemy w tym roku, łączy koncentracja na sytuacyjności i byciu w procesie, także w kontekście wspólnotowym. Z drugiej strony silny jest rys rytualny poza kontekstem sakralnym. Pojawiają się pytania o to, co to znaczy powtórzenie, czym jest sztuka typu durational [performanse akcentujące czas jako tworzywo, oparte na długich jego okresach – red.]. To ciekawe kierunki twórcze istotne również w samym namyśle nad istotą festiwalu, poddające refleksji to, co w ogóle znaczy dziś uczestniczyć w festiwalu. Santarcangelo odbywa się w lipcu, w pięknym włoskim mieście. Silny jest kontekst "festy", świętowania. Ale dla mnie bardzo ważne jest to, żeby nie zapominać, że fakt, że możemy w tym uczestniczyć i wspólnie przeprowadzać jakąś refleksję o sztuce jest – ponownie – jakimś przywilejem. To, co dzieje się poza tą przestrzenią, powinno być obecne w naszym myśleniu i działaniu.