W tak dramatycznym momencie warto się zastanowić czy nie najprościej zrozumieć decyzje o chrzcie zakładając, że Mieszko musiał być pod wielkim wrażeniem Boga, który jest jedyny, wszechwiedzący i wszechpotężny. Być może on i inni władcy pogańscy chcieli oddawać cześć Bogu potężniejszemu niż ci będący w ich panteonach.
To wyjaśnienie w kategoriach czysto psychologicznych, a przez to bardzo ryzykowne. Choć oczywiście musimy wyobrażać sobie sposób myślenia i motywacje działań ludzi, których opisujemy.
W żywotach świętego Wojciecha czytamy o tym czego bali się Prusowie i dlaczego odrzucali chrześcijaństwo. Nie bali się nowego bóstwa, ale wyrzeczenia się starych; bez opieki pogańskich bogów z zasiewów niw wyrośnie zboże, krowy nie będą się cielić, a drzewa nie wydadzą owoców. Oznaczałoby to katastrofę ludu, który odrzucił pomoc swoich opiekunów.
Ale zaakceptowaliby dołączenie nowego Boga – Jezusa Chrystusa?
Tak, to proponowali misjonarzom Pomorzanie, którzy uznawali Chrystusa za potężnego, skutecznego Boga. Wyznawcy 'niemieckiego boga' zwyciężają w wojnach, więc Pomorzanie chętnie go przyjmą jako kolejnego w swoim panteonie. Lękiem napawało ich jednak odrzucenie bogów, którzy w ich wierzeniach w ramach swoich kompetencji zapewniali ludziom, że ład natury jest przyjazny człowiekowi.
W jednym z ruskich źródeł czytamy o przysiędze-klątwie na oręż występującej w wielu kulturach pogańskich. Dotyczyła ona Świętosława, ojca Włodzimierza Wielkiego, który zawierał w 971 r. układ polityczno-handlowy z Bizancjum. Ruski książę i jego wojownicy klęli się na Peruna i Welesa, że jeśli złamią przysięgę to zostaną rozsieczeni własnym orężem oraz staną się złoci jak złoto (umrą na żółtaczkę). Oznaczało to straszliwą śmierć. To, że oręż zabijał wrogów, a nie właściciela, poganie zawdzięczali swoim bogom, w tym przypadku Perunowi. Tego się bano.
Często popełnia się błąd myśląc o małżeństwie Mieszka i Dobrawy w zbyt współczesnych kategoriach. Jak wyglądały takie małżeństwa pomiędzy poganinem a chrześcijanką?
W dyplomacji można zrobić wiele rzeczy, które nie mieszczą się w praktyce sakramentów Kościoła. Znów posłużę się analogią z obszaru ruskiego. W 988 r. Włodzimierz I Wielki zdobył bizantyński Chersonez na Krymie. Za sprawą tego wydarzenia jego następca – Włodzimierz Putin twierdził niedawno, że jest to święte miasto rosyjskie. Wówczas Włodzimierz Wielki wchodząc do zdobytego miasta zażądał zawarcia porozumienia z Bizancjum. Być może chciał tak jak inni książęta słowiańscy zostać władcą, a nie jak dotychczas przywódcą. Chciał również, mówiąc współczesnym językiem, zająć miejsce w układzie międzynarodowym jako uznany podmiot polityczny.
Kluczem do porozumienia z Cesarstwem miało być zawarcie małżeństwa z siostrą dwóch panujących wówczas cesarzy – Anną Porfirogenetką. Po ślubie Włodzimierz niemal natychmiast miasto oddał Bizancjum w charakterze wiana ślubnego. Idąc tym tropem Włodzimierz Putin powinien ożenić się z Ukrainką i oddać zagrabiony Krym Ukrainie.
Włodzimierz od razu przyjął chrzest. Małżeństwo było więc zawarte w sposób sakramentalny. Thietmar zauważa jednak, że małżeństwo pomiędzy Mieszkiem a Dobrawą nie miało takiego charakteru. Zostało więc prawdopodobnie zawarte wedle prawa zwyczajowego. Spełnienie tych wymogów i obrzędów pogańskich równało się zawarciu ważnego małżeństwa. Później dopiero Mieszko dopełnił innych sakramentów.
Motywy działań Mieszka i Włodzimierza mogły być jednak podobne. Jednym z nich było przejście od przywództwa wspólnotowego do władztwa książęcego. Do tego konieczne było przyjęcie chrztu. Prawdopodobnie wielką rolę odgrywało w tym założenie, że Bóg chrześcijański jest skuteczny. Poganom nie mieściło się w głowach, że bogowie innych ludów i wspólnot nie istnieją. Zakładali, że można ich wyznawać, ale niedopuszczalne było dla nich odrzucenie swoich własnych bogów.
Co ciekawe, jest to cecha wszystkich pogan, nawet Rzymian.
To cecha indoeuropejskiego pogaństwa. Mieści się w schemacie zarysowanym w teorii Georgesa Dumzila. Z terenu Rusi mamy również opis obrzędu 'abrenuntiatio diaboli (wyrzeczenia się diabła). W 980 r. Włodzimierz wracając z Chersonezu rozkazuje zniszczyć ustawiony naprzeciwko swojego kijowskiego dworu panteon drewnianych figur bogów z Perunem na czele. Wszystkie poza Perunem figury rozkazuje porąbać i spalić, ale posąg Peruna zostaje obalony, przywiązany do końskiego ogona i wywleczony, aż do Dniepru. Po drodze książęcy drużynnicy bili wleczoną figurę bóstwa kijami, a zgromadzony lud płakał. Wreszcie wrzucono Peruna do Dniepru.
Jest to ten sam schemat zniszczenia pogańskiego kultu co na zachodniej Słowiańszczyźnie.
To ten sam schemat, ale nie powtórzenie wynikające z wędrówki toposu literackiego. Łacińscy duchowni przecież nie znali staroruskiego. Wspólnym źródłem inspiracji dla takich działań oraz ich opisu mógł być wyłącznie Stary Testament.
Według kronikarza zgromadzony lud płakał, bo nie zaznał łaski chrztu świętego, który nastąpił następnego dnia. Ten dzień przerwy służył właśnie wyrzeczeniu się diabła, co było konieczne do przyjęcia chrztu przez całą wspólnotę. Wcześniej wysłannicy Włodzimierza ogłosili, że każdy kto nie przyjmie chrztu będzie wrogiem księcia.
To również jest rodzaj klątwy?
A dokładniej groźba wróżdy pomiędzy 'niepokornymi' a księciem. Chrzest odbywał się w rzece. Bizantyńscy duchowni dokonali chrztu ludu, ale nie księcia, który ten obrzęd miał już za sobą, ponieważ został dokonany w Chersonezie.
Czy nie jest to przesłanka do stwierdzenia, że chrzest Mieszka I odbył się nie w Gnieźnie czy Poznaniu, ale na dworze cesarskim albo w Pradze?
Nie sądzę. Gdyby chrzest odbył się na dworze cesarskim, to byłby w tym element triumfu i wspomniałby o tym Thietmar. Na dworze Karola Wielkiego ochrzcił się Widukind – pokonany przywódca saskiego buntu. Cesarz podniósł go ze zdroju chrztu świętego. Było to więc potwierdzenie zwycięstwa nad barbarią. Podobny opis mamy w żywocie Metodego, który wzywa wiślańskiego księcia do dobrowolnego chrztu. Mówi mu, że lepiej byłoby gdyby nie był chrzczony pod przymusem. 'Tak się też stało' – pisze hagiograf na dowód daru proroczego, jakim dysponował Metody. Wynika z tego, że książę Wiślan został pokonany, wzięty do niewoli i ochrzczony pod przymusem. Z Mieszkiem tak nie było.
Nie ma również powodu, aby Mieszko wybrał się na chrzest do Pragi, ponieważ jego żona była już na jego gnieźnieńskim dworze. Moim zdaniem Mieszko musiał dokonać tego aktu publicznie lub przynajmniej w otoczeniu najściślejszej elity, aby zademonstrować, że stary kult jest bezsilny. Oczywiście nie wiemy, gdzie dokładnie się to dokonało. Nie dysponujemy śladami zniszczenia sanktuarium pogańskiego, które mogłoby poprzedzać chrzest. Na ziemiach polskich materialne ślady takiego niszczenia pogańskiego sanktuarium mamy tylko z góry Ślęży, gdzie obalono i wywleczono poza obręb sanktuarium potężne posągi kamienne.