Jednocześnie mówił: "Miesiące, które spędziłem w montażowni w Paryżu były cudowne". Tak bardzo lubił montaż, bo w czasie montażu nie było takiej presji. Na wszystkich innych etapach pracy nad filmem jest silna presja. Najpierw scenariusz - on musiał z nim tak "wymanewrować", aby widzowie poszli do kin na film i aby on sam mógł przemycić w tym filmie swoje wartości. Następnie okres przed zdjęciami: przychodzą agenci i proponują: "Do obsady ci". Tymczasem on, reżyser, chciałby "tamtych". Przychodzi też "ciocia Józia" i mówi: "Mam siostrzenicę, która jest artystką...". Trzeba wtedy "cioci" odpowiedzieć: "Wiesz, ale ona nie nadaje się za bardzo do tej roli...". Ciągle jakaś presja.
No i potem zdjęcia. Kieślowski powtarzał, słyszałem to wiele razy: "Ja się tak strasznie krępuję. Przyjeżdżam na plan, a tam sto osób czeka na mnie".
Czuł skrępowanie również, gdy miał już w dorobku wielkie nagrody, np. Złotego Lwa w Wenecji?
Tak. Wtedy nawet jeszcze silniejsze. Prowadził jednak walkę dla sprawy. Wiedział, że tworzy filmy, które pójdą w świat. Dlatego to robił. Nie dla smokingów, kanapeczek, szampana na bankietach.
Nie lubił bankietów?
Nie. Bardzo lubił się bawić - prywatnie, w prywatnym kręgu przyjaciół, np. na Mazurach. Ale przyjęcia związane z filmami to nie była zabawa, wiadomo. To była praca, nie mógł się wygłupiać, narażać producenta na stratę pieniędzy.
Wracając do dokumentu Voigta: to musiał być jakiś impuls lojalności ze strony Kieślowskiego, że on się w ogóle zgodził na tę rejestrację, że siadł na cały dzień i opowiadał, co myśli o świecie.
Myślę teraz o tym, nad czym za życia Kieślowskiego bolał np. Krzysztof Zanussi i o czym publicznie mówił: że jest potwornością, że mamy w Polsce takiego artystę, jak Kieślowski, który ma tak niebywały sukces na świecie, a w jego własnym kraju prawie wszyscy zajmują się tym, aby mu przywalić.
Czym pana zdaniem Kieślowski "irytował"?
Za komuny robił swoją sztukę. Krytyka ze strony podziemia była taka: "No co, artycha robi sobie jakieś duperele, a naród cierpi?". Władza z kolei przyczepiała się, że jest za bardzo krytyczny wobec peerelowskiej rzeczywistości i pokazuje w filmach rzeczy, które "nie powinny być pokazane". A to, że po 1989 r. był tak niepopularny we własnym kraju, to wynik ludzkiej zawiści. Za granicą był zdecydowanie gwiazdą, w Polsce był raczej postponowany.
Wracając do obrony wolności...
... to było ciekawe, że myśmy o takich ostatecznych sprawach raczej nie rozmawiali. Pamiętam natomiast, jak odniósł się do wolności poprzez dokument "Gadające głowy" z 1980 r. Z Piotrem Jaxą-Kwiatkowskim (współpraca operatorska) robiliśmy ten film i Kieślowski tłumaczył nam: "To ma być taki film, w którym ludzie będą odpowiadali na trzy pytania: ile masz lat, kim jesteś, czego byś chciał". Ale w ogóle nie mówił nam, co z tego, jak przypuszcza, ma wyniknąć.
Gdy po raz pierwszy zobaczyłem gotowy film, zatkało mnie. Bo powstał film o wolności. O potrzebie wolności. Im wypowiadający się człowiek był starszy, już od 14-16 roku życia, tym silniej doprecyzowywał potrzebę wolności.
Od 32 lat żyjemy w wolnej Polsce. Czy Kieślowskiemu podobałaby się obecna rzeczywistość?
Film "I'm soso..." robiliśmy w 1995 r. Reżyser Krzysztof Wierzbicki, jego wieloletni współpracownik i asystent, zadał Kieślowskiemu pytanie: "No i co? Robiłeś te swoje filmy i zobacz, do czego doszliśmy. Już szósty rok wolności...". Kieślowski odpowiedział: "To jest straszne, w czym żyjemy. Chcieliśmy dobrze, miało być wspaniale. A jest beznadziejnie". Można więc przypuszczać, co by powiedział teraz. Myślę, że jeszcze bardziej by mu się nie podobało.
Minęło ponad 20 lat od śmierci Kieślowskiego. Czego najbardziej panu brakuje?
To nie będzie żart, tylko metafora: najbardziej brak mi tego, że bez niego, gdy czegoś potrzebuję, idę do sklepu i to kupuję. A kiedy był Krzysztof, było inaczej. Krzysztof dowiadywał się, że chcę coś kupić, np. piłę elektryczną. Następnie po tygodniu przychodził do mnie i mówił: "Jacek, sprawdziłem wszystkie sklepy. Idź tam. Tam jest najlepszy towar, w najlepszej cenie." Zbadał wszystko.
Źródło: PAP; op: az; 20.09.2016, aktualizacja 22.06.2021