Czy zatem temat kryptowalut, sam w sobie, jest wliczony w kalkulację? To modne, intrygujące, a jednocześnie tajemnicze. Dotychczas nieobecne w polskiej prozie, zwłaszcza tej młodej, która w ogóle nie radzi sobie z pieniędzmi jako takimi.
Kalkulację w tym sensie, że skoro to modny temat, intrygujący, to pomógłby jakoś z przebiciem się książki? Nie – szczerze mówiąc, to myślałem raczej, że nikt jej nie wyda, między innymi z powodu tematyki. Groteskowe próby zarobienia dużej kasy, szczególnie na krypto, to potencjalnie niebezpieczne rejony, szczególnie, że to nadal nowa rzecz, w świadomości społecznej sklasyfikowana raczej jako coś dziwacznego. Coś, czym zajmują się świry. Myślałem, że wydawcy nie zwrócą na tę książkę uwagi, a jeśli nawet, to jej nie zrozumieją, i początkowo miałem jej nawet nigdzie nie wysyłać. Pisałem ją dla siebie, jej postać była uzależniona od wydarzeń – tych wielkoskalowych, ale i osobistych – które wydawały mi się ważne. Przedstawiłem je w sposób alegoryczny, nierealistyczny, no i którejś nocy miałem taki przebłysk, że to może jest jednak w miarę niezłe. Napisałem wtedy na pałę streszczenie do propozycji wydawniczej, które zazwyczaj się załącza – bardzo się go wstydzę do teraz, bo ma nawet parę literówek – i wysłałem razem z tekstem do paru wydawnictw. Rano już byłem pewny, że nikt, absolutnie nikt nie wyda tej książki, więc o niej zapomniałem. Praktycznie z dnia na dzień zająłem się innym projektem, powieścią grozy.
Zatrzymajmy się zatem na chwilę przy kryptowalutach. Leśmian, w swoim eseju "Znaczenie pośrednictwa w metafizyce życia zbiorowego" dowodził, że struktura słowa jest podobna do struktury pieniądza i tak jak słowo oderwało się od "prasłowia", wchodząc na drogę niezależnej ewolucji, tak ten sam los czeka pieniądz. Czy kryptowaluty są dopełnieniem tego procesu? Momentem, kiedy to, co reprezentuje pieniądz, jest na tyle abstrakcyjne i płynne, byśmy nie umieli tego pojąć?
My, zwykli ludzie, nadal możemy coś sobie kupić za dychę w kieszeni. Jeśli uzbieramy więcej na koncie, to nawet mieszkanie. Kapitał zerwał jednak to połączenie ze światem i uzyskał własną spekulacyjną autonomię – przestał reprezentować wartość i stał się siłą, która kreuje rzeczywistość. Proces ten nie jest zrozumiały ani przewidywalny, więc przypomina bardziej władzę szalonego króla nad poddanymi, czy może nawet władzę szalonego boga. Pomijając wszystkie krachy giełdowe czy na przykład kryzys finansowy lat 2007-2009, gdzie spekulacje wielkiego kapitału doprowadziły do realnych tragicznych konsekwencji dla ogółu społeczeństwa, popatrzmy na ten nieszczęsny rynek krypto. "Inwestowanie" na nim w pewnym momencie przypominało wznoszenie modłów i czekanie na werdykt Opatrzności. Oczywiście miało to wymiar zbiorowy, a Twitter był kościołem. Jedna z najciekawszych historii tych lat 2020-2022 to historia blockchainu Terra, który, zanim okazał się totalnym scamem, zgromadził w kapitalizacji krypto LUNA i w swoich stablecoinach kilkadziesiąt miliardów dolarów. Wszystko wyparowało w tydzień, teraz mamy rocznicę tego wydarzenia.
Wydaje się, że upadek wielkich aktywów spekulacyjnych przywraca połączenie z ludzkim światem – ich znikanie odsłania tragiczną realność, którą zakrywał napompowany rynek. W mojej książce jest scena, w której rynek krypto robi odwrót. To wtedy pojawia się pierwsza prawdziwa nazwa ulicy, wcześniej jesteśmy w świecie mitu. Ten upadek odsłania gruzy.
Scena ta wyraża jednak pewną nadzieję, być może płonną, że jest w ogóle możliwość takiego odwrotu. Jak zauważył szalony filozof Nick Land w swoim tekście Crypto-Current: Bitcoin and Philosophy, "istnieje taka wersja przyszłości – nawet całkiem prawdopodobna – w której te 64 słowa (Bitcoin P2P e-cash paper Statoshiego Nakamoto z roku 2008) mają status fragmentu presokratycznego". Czegoś, co zapowiada koniec ery i nadchodzący rozłam. Rozłam między rzeczywistością ludzką i nieludzką, niezrozumiałym światem czystego technokapitału.