Czy w trakcie prac nad biografią Herberta natknął się pan na nieznane fakty?
O Herbercie napisano już wiele, także o jego biografii, ale to nie znaczy, że opisano wszystko. Herbert nie jest pod tym względem łatwym tematem. Czesław Miłosz, którego biografię wydałem dwa lata temu, zostawił po sobie mnóstwo śladów, pieczołowicie dokumentował własne życie, pisał listy, z których można się bardzo wiele dowiedzieć.
Herbert jest o wiele bardziej dyskretny, jeżeli chodzi o swoje własne życie. Z różnych względów. Na pewno wpływ na jego dyskrecję w listach miał fakt, że dużą część życia spędził w PRL, gdzie trzeba się było liczyć z cenzurą korespondencji, ale wpływ miały też pewne cechy charakteru, Herberta niechęć do mówienia o samym sobie.
Herbert prześlizgiwał się pomiędzy relacjami, spojrzeniami innych ludzi, ostatnio myślę o nim jako o człowieku, który poruszał się "na kocich łapach". Potrafił być duszą towarzystwa, ale jeżeli chodzi o własną biografię, był bardzo niechętny wszelkim opowieściom. Zapewne ideałem byłoby dla niego dzieło przemawiające samo przez siebie, oderwane od biografii autora.
Pewnego rodzaju tabu było przez długi czas zdrowie psychiczne poety. Zamierza pan o tym pisać?
Tak, oczywiście. Trudno jest bez świadomości, że Herbert cierpiał na chorobę afektywną dwubiegunową, zrozumieć wiele faktów z jego życia, niektóre z jego wypowiedzi, czasem szalenie radykalnych. Natrafiłem na przykład na jego list do jednego z tłumaczy, w którym równa tego człowieka z ziemią. Dwa lata później tą sama osobę Herbert przepraszał pisząc, że nie był panem samego siebie i że choroba zmąciła mu obraz rzeczywistości. Choroba dwubiegunowa charakteryzuje się występowaniem naprzemiennych faz depresji i euforii. Jej ślady, choć bardzo nieliczne, można znaleźć w twórczości Herberta.
W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że wiersz "Pan Cogito - zapiski z martwego domu" nie jest osadzony w jakiejś abstrakcyjnej, symbolicznej przestrzeni, że jest on echem pobytu Herberta w szpitalu psychiatrycznym. Oczywiście wiersz uniwersalizuje to doświadczenie. Chciałbym mocno podkreślić, że nie uważam, żeby choroba wyjaśniała wszystkie decyzje, sympatie polityczne i zachowania Herberta. To jest sprawa o wiele bardziej złożona, ale choroba była niewątpliwie ważną komponentą wielu jego decyzji.
Czy konflikt z Miłoszem też był jednym z herbertowskich wybuchów związanych z chorobą?
Myślę, że konfliktu, który w 1968 roku wybuchł między Herbertem a Miłoszem, nie można sprowadzać do choroby. Pewnie złożyło się wiele czynników, na pewno poczucie frustracji Herberta w stosunku do Miłosza, starszego poety, którego uważał za mistrza, ale też chciał się przeciwko niemu zbuntować. Ważna była też różnica poglądów politycznych, rozumienia patriotyzmu, poczucia tego, co można krytykować, a czego nie.
Miłosz był o wiele bardziej krytyczny wobec Polski przedwojennej, którą oglądał oczami dorosłego człowieka, podczas gdy Herbert w tym okresie był młodzieńcem. Kiedy Miłosz żartował sobie z przedwojennych mundurów ułańskich, Herbert przypominał, że w tych mundurach ginęli ludzie. Mamy tu inny rodzaj wrażliwości, Miłosz jest bardziej ironiczny, zdystansowany, skłonny do podważania dogmatów. Herbert natomiast miał pewne pole imponderabiliów, którego nie naruszał. Był przywiązany do tradycji II Rzeczpospolitej, uwielbiał śpiewać piosenki żołnierskie. Bardzo trudno sobie wyobrazić Miłosza w takiej sytuacji.