Prozaik, a także autor tomiku wierszy, absolwent Wydziału Filologii Polskiej w Gdańsku. Tam też pracował jako dziennikarz w Biurze Informacji Prasowej "Solidarności", wykładowca uniwersytecki, redaktor, dyrektor Ośrodka Gdańskiego Telewizji Polskiej, a ostatnio jako felietonista "Gazety Wyborczej". Huelle jako pisarz odniósł ogromny sukces i uhonorowany został wieloma prestiżowymi nagrodami.
Jego twórczość, bogata pod względem tematycznym i formalnym, wiązała się zawsze z Gdańskiem – "małą ojczyzną". Do wyróżników tej prozy należy, z jednej strony, epicki rozmach i dbałość o realistyczny detal, z drugiej – erudycyjność, skłonność do pastiszu i gry konwencjami, do podejmowania dialogu z dziełami innych pisarzy. Widać to już w pierwszej powieści, "Weiserze Dawidku" (1987) – książce, która nawiązuje do "Kota i myszy" Güntera Grassa, lecz równocześnie jest oryginalną kreacją polskiego autora. "Weiser Dawidek", okrzyknięty najważniejszym debiutem dekady i wyróżniony Nagrodą Kościelskich (1988), uchodzi za największe osiągnięcie Huellego. Książkę przełożono na wiele języków, doczekała się również ekranizacji – w 2000 roku powstał film "Weiser" w reżyserii Wojciecha Marczewskiego.
"Weiser Dawidek" to opowieść o dwunastoletnim żydowskim chłopcu i o jego niewyjaśnionym zniknięciu, latem 1957 roku, w Gdańsku. Ów chłopiec, tytułowy Weiser, sierota mieszkający z dziadkiem, jest małomównym samotnikiem. Trzyma się z dala od szkolnych kolegów, z dystansem obserwując ich zabawy; oni z kolei naśmiewają się z jego inności, krzycząc za nim: "Dawid, Dawidek, Weiser jest Żydek". Co ciekawe, Weiser nie żywi urazy do rówieśników i, kiedy zaczynają się wakacje, wychodzi im naprzeciw, dopuszczając ich – częściowo – do swojego magicznego, jak się okazuje, świata. Trzej przyjaciele, Szymek, Piotr i Heller zostają stopniowo wtajemniczeni – ale nie do końca! – w zadziwiające przedsięwzięcia i umiejętności Dawida: z pozoru wątły, rewelacyjnie gra w piłkę, hipnotyzuje panterę w oliwskim zoo, świetnie zna historię Gdańska, posiada ukrytą w starej cegielni kolekcję poniemieckiej broni i znaczków z podobizną Hitlera, urządza serię widowiskowych eksplozji; wreszcie, co najbardziej niezwykłe – potrafi lewitować. Niedawno jeszcze traktowany z wrogością, staje się teraz dla chłopców autorytetem i fascynującą zagadką. On sam odnosi się do nich przyjaźnie, lecz prawdziwie mocna więź łączy go jedynie z ich koleżanką Elką. Wkrótce po ostatnim wybuchu przygotowanym przez Weisera oboje znikają – Dawid na zawsze; Elka odnajduje się po paru dniach, ale nie pamięta lub raczej nie chce pamiętać, co się stało.
O tym również jest "Weiser Dawidek" – o pamięci i amnezji. O ucieczce od spraw niejasnych, niewytłumaczalnych, w milczenie lub w racjonalizację. A także o próbie rekonstrukcji zdarzeń, będącej zarazem próbą dotarcia do ukrytej prawdy; o gorzkiej podróży w przeszłość; o skazanej na porażkę potrzebie zrozumienia. Jesteśmy świadkami śledztwa, które toczy się w szkole tuż po zniknięciu głównego bohatera; ważniejsze staje się jednak drugie dochodzenie, przeprowadzane po latach przez jednego z kolegów Dawida i narratora powieści – Hellera. Jako dorosły człowiek, o którym wiemy niewiele, poza tym, że jest samotny i niespełniony, Heller wraca pamięcią do lata 1957 roku, kiedy nastąpiło decydujące w jego życiu spotkanie z Tajemnicą. Nawiązuje kontakt z dawnymi przyjaciółmi: Elką, Szymkiem i Piotrem, ale żadne z nich nie chce rozmawiać o Weiserze, może z lęku, a może z bezradności wobec jego zagadki. Toteż Heller, zdany tylko na siebie, spisuje to, co się wydarzyło podczas pamiętnych wakacji, pragnąc jeszcze raz odtworzyć i uporządkować tę historię, żeby cokolwiek z niej pojąć. Zaznacza jednak, że nie pisze książki o Weiserze – jakby zniknięcie chłopca i mrok otaczający tę postać uniemożliwiały zbudowanie ciągłej narracji, jakby zabiegi portrecisty rozbijały się o nieobecność portretowanego. Tadeusz Dąbrowski zauważa:
Tak, paradoksalnie najprawdziwszy był i jest Weiser nieobecny. Książka Pawła Huelle, w której Weisera szukają wszyscy: władze szkoły, milicja, Szymek, Paweł i sam Heller, będąc zapisem prób wyjaśnienia owej nieobecności, staje się zarazem bolesną lekcją jej oswajania.
Oczywiście, nie chodzi tu jedynie o zaginięcie małego piromana. Weiser, za sprawą swoich cech oraz aluzji biblijnych, od których w książce aż gęsto, daje się interpretować jako synteza Boga staro- i nowotestamentowego. Jest to zatem powieść o śmierci i zanikaniu Absolutu, o obecnym w nas głodzie sensu i... o głęboko skrywanym głodzie niewiedzy, tajemnicy, wyrastającym z lęku, że być może po tamtej stronie nic nie ma, że nie ma żadnej tamtej strony. Utwór Huellego trafia dokładnie w miejsce, gdzie przecinają się w nas oba te głody, uzmysławia nam, że takie miejsce istnieje.
["Tajemnica Obcego", "Polityka", 17 listopada 2008]
Siła "Weisera Dawidka" leży w wieloznaczności książki, zapraszającej do różnorodnych interpretacji. Mnogość aluzji biblijnych – chociażby Weiser wynurzający się z kadzidlanego dymu proboszcza Dudaka; apostolskie imiona chłopców (Szymon, Piotr); szaleniec zbiegły z domu wariatów, wieszczący zagładę świata; piknik urządzony przez bohaterów niedługo przed zniknięciem Dawida, kojarzący się z Ostatnią Wieczerzą – to wszystko nadaje powieści wymiar metafizyczny, religijny. Można też odczytać w "Weiserze Dawidku" metaforę tragicznego losu Żydów w dwudziestym wieku i trudnej, polsko-żydowskiej historii. Jerzy Jarzębski pisał:
Czy nie jest więc po prostu tak, że w postaci Weisera autor złożył, jak w szkatułce, to wszystko, co jest tęsknotą Polaków: ucieczkę od głupoty, tyranii, terroru zbiorowości i z drugiej strony – mądrość, sprawność działania, dobroć i swoiste poczucie humoru? Możemy ujrzeć w tym zbiorze cechy geniuszu żydowskiego, który – wygnany z Polski – odciska się do dziś na nas piętnem jakiejś niedostateczności czy braku. Ale to też tylko jedna z wielu możliwych wykładni, jaką przydać możemy naszym nieukojonym lękom i niezaspokojonym potrzebom. Jeśli tak, to przecież wszyscy i wszędzie szukamy Weisera Dawidka.
["Czytanie Weisera Dawidka", "brulion" 1998, nr 7–8]
Z kolei pieczołowitość, z jaką Huelle oddał realia powojennego Gdańska, wnikliwa obserwacja tamtejszej robotniczej społeczności (bohaterowie pochodzą z biednych rodzin stoczniowców) pozwala uznać "Weisera Dawidka" za powieść obyczajową. Dopatrywano się też w utworze Huellego politycznej paraboli; warto w tym kontekście przywołać interpretację Antoniego Libery:
Mówi się, że przebudzenie i wyzwolenie wyszło z Polski, że tu zrodził się ruch, który zwalczył jedną z najgroźniejszych chorób XX wieku – komunizm. I jako kolebkę tego ruchu wskazuje się Stocznię Gdańską, a wcześniej – kolejno – wszystkie pamiętne i tragiczne na ogół wydarzenia, które stopniowo przybliżały do przełomowych strajków w Sierpniu 1980. Paweł Huelle tworzy mityczny i magiczny zarazem obraz początku tego żmudnego procesu odzyskiwania wolności i godności. – Chcecie wiedzieć, kiedy i w jaki sposób zaczęło się to wszystko, czego dopiero co byliśmy świadkami i czego owoce dane jest nam oto smakować? – zdaje się pytać gdański pisarz. Przeczytajcie "Weisera". Tam jest to opowiedziane. Naprawdę wszystko zaczęło się dużo wcześniej i wcale nie od strajków, tylko od niesamowitego lata 1957, kiedy to jak meteor zjawił się i zniknął dziwny chłopiec imieniem Dawidek, który nauczał przez 60 dni i zostawił nam – całym sobą, całym swoim istnieniem – nowe przykazanie: przykazanie wolności. Tam tkwią korzenie współczesnych przeobrażeń, tam w owych niepozornych zakamarkach Gdańska, który nie bez przyczyny nosił w swym czasie dumny tytuł: WOLNE MIASTO.
["O »Weiserze Dawidku« Huellego"]
Bogactwo symboli zawartych w "Weiserze Dawidku", jego intertekstualność i wielowarstwowość w żadnym razie nie przeciążają książki. Utwór Huellego, przy wszystkich swoich piętrowych sensach, pozostaje pasjonującą historią o dorastaniu, która z powodzeniem wykorzystuje schemat fabuły detektywistycznej i przygodowej. Na uwagę zasługuje świeży, realistyczny, a przy tym poetycki język powieści, doprawiony humorem i melancholią.
W latach dziewięćdziesiątych Huelle opublikował "Opowiadania na czas przeprowadzki" (1991), "Wiersze" (1994), "Pierwszą miłość i inne opowiadania" (1996; za tę książkę był nominowany do Nagrody Nike) oraz "Inne historie" (1999; zbiór felietonów i esejów, które ukazywały się w "Gazecie Wyborczej").
W opowiadaniach, tak jak w "Weiserze Dawidku", pisarz mityzuje rodzinne strony – Gdańsk i Wybrzeże. I podobnie jak w debiutanckiej powieści, ważną rolę odgrywa tu świat chłopięcych przeżyć, przywoływany we wspomnieniach dorosłego człowieka. Nakładające się perspektywy czasowe, towarzyszący im oniryzm i aura niedopowiedzenia sprawiają, że, jak pisał Jan Kott:
W "Czasie przeprowadzki" Huellego są zawsze dwa dna i dlatego jego realizm nazywano "magicznym". Może jednak można by go nazwać "metafizycznym". Opowieści Huellego są głębiej zanurzone w tradycji od chyba niemal całej naszej współczesnej prozy.
Owo zanurzenie w tradycji ma efekt paradoksalny – z jednej strony dostarcza narzędzi do odczytywania przestrzeni; z drugiej – powoduje, że ta przestrzeń, dotychczas codzienna i swojska, ukazuje się jako coś zagadkowego, nie dającego się do końca poznać. Odkrywanie historii konkretnych miejsc połączone z ich mitologizacją jest również, jak zauważył Jerzy Jarzębski, sposobem "leczenia przestrzeni" zawłaszczonej przez ideologię i politykę. Krytyk widzi tu pokrewieństwo Huellego z innym gdańskim pisarzem, Stefanem Chwinem:
Zarówno w "Weiserze Dawidku" i opowiadaniach Huellego, jak w "Hanemannie" i "Krótkiej historii pewnego żartu" Chwina, przestrzeń rodzinnego miasta ukazana jest jako swego rodzaju palimpsest, z którego zdejmować można kolejne warstwy znaczeń, ma bowiem owa przestrzeń swój kształt dzisiejszy, ma też ten, który nadali jej bohaterowie w latach dzieciństwa, ma wreszcie gdzieś u spodu tradycję i mitologię ukrytą i ocenzurowaną, bo pochodzącą od Obcych, zaklętą w kształt domów, ulic i przedmiotów codziennego użytku, w stare gazety, książki, plany miasta z obcojęzycznymi nazwami. Przestrzeń tego rodzaju jest miejscem nieustannych odkryć, choć ma też w sobie (...) sferę tajemnicy, do której nie sposób dorobić klucza. Utwory Huellego i Chwina pokazują rozmiar zniszczeń, jakiego w naszym rozumieniu przestrzeni dokonać może zapominanie na rozkaz z góry historii miejsc, w których mieszkamy – i zarazem – jak w miarę odkrywania przeszłości i nawiązywania łączności z zamieszkującymi ją ludźmi nasze otoczenie nabiera plastyczności, kolorów, traci zaś właściwy minionym czasom przykrywający wszystko odcień szarości.
[Jerzy Jarzębski, "Leczenie przestrzeni", "Tygodnik Powszechny" nr 4/5, 17.05.1998, dodatek "Kontrapunkt"]