W 1992 roku ukończyła wydział aktorski Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. Jako studentka trzeciego roku debiutowała rolą Heleny w "Śnie nocy letniej" Williama Szekspira (1991) w reżyserii Macieja Wojtyszki na scenie Teatru Powszechnego w Warszawie. Jak pisał Jarosław Komorowski: "Dwoistość uczuć dziewczyny, bez pamięci zakochanej, ale pamiętającej zniewagi, trafnie uchwyciła debiutująca na scenie Dorota Landowska" ("Goniec Teatralny" nr 35, 25 listopada 1991). Zauważona została również następna rola młodziutkiej studentki na scenie tego samego teatru, odtąd jej macierzystej. W 1992 roku zagrała Elke w przedstawieniu "Gimpel Głupek" wg Isaaca Bashevisa Singera.
"Ta młodziutka aktorka gra rolę żony bohatera, tworząc dość interesujący portret kobiety żyjącej wprawdzie wedle własnej logiki czy nawet zasad, ale zupełnie nie przystającej do oczekiwań i wyobrażeń bohatera o własnej żonie" (Andrzej Lis, "Całe życie głupka", "Trybuna" nr 132, 6-7 czerwca 1992).
Każda kolejna rola aktorki była odbierana jako potwierdzenie rozwijającego się talentu: służąca Ficia w "Onych" Stanisława Ignacego Witkiewicza (1992) w reżyserii Rudolfa Zioło, Zuta w "Ferdydurke" Witolda Gombrowicza (1993) w reżyserii Waldemara Śmigasiewicza, czy wreszcie Rose w "Tańcach w Ballybeg" Briana Friela (1993) w reżyserii córki autora, Judy Friel. W tej ostatniej sztuce opowiadającej o samotności pięciu sióstr w różnym wieku Dorota Landowska gra rolę Rose, kobiety niedojrzałej emocjonalnie i opóźnionej w rozwoju. Aktorka
"rysuje jej sylwetkę z niespotykaną dyskrecją. Tylko leciutki, jakby skierowany do wewnątrz uśmiech, tylko niektóre reakcje na mgnienie opóźnione, budują wrażenie - nieodparte, choć z początku jedynie intuicyjne - że dziewczyna żyje w innym rytmie psychicznym, we własnym świecie marzeń, do których się uśmiecha" (Jacek Sieradzki, "Tańcząc w Ballybeg", "Dialog" nr 9/1993).
Jeszcze w tym samym sezonie wystąpiła w roli tytułowej, w "Balladynie" Juliusza Słowackiego w bajkowej aż do granic jarmarczności realizacji Jarosława Kiliana (1994).
Uznanie i wiele nagród przyniósł jej monodram o dzieciobójczyni "Jordan" Anny Reynolds i Moiry Buffini w reżyserii Agnieszki Glińskiej, grany w Malarni Teatru Powszechnego (1996).
"Sharon - grana bez cienia fałszu przez Dorotę Landowską - jest zbyt młoda, by objaśnić, zracjonalizować to, co się stało, by nawet szukać usprawiedliwienia. Jest bezbronna wobec własnych wspomnień. Swoją bajkę opowiada niemal niezmiennym tonem, tylko rytm faluje. Uwikłana w powtarzalną sekwencję czesań i przebieranek na nic nie czeka" (Paweł Goźliński, "Okrutna bajka o czasie, który dobiegł kresu", "Życie Warszawy" nr 64, 15 marca 1996).
Kolejną rolą aktorki była C - gdyż literami A, B i C nazwał swoje bohaterki, kobiety w różnym wieku, Edward Albee w sztuce "Trzy wysokie kobiety" (1996). Postać grana przez Landowską
"jest pełna życia, zadaje dużo pytań, wszystkiego chce dotknąć, wszystkiego poczuć. Landowska świetnie oddaje metamorfozę postaci, która dopiero po jakimś czasie zaczyna rozumieć, że nic nie wygląda tak prosto, jakby tego chciała" (Jacek Wakar, "Czas odbity w lustrach", "Życie Warszawy" nr 117, 20 maja 1996).
Świetnie wypadła jako Kaśka w przedstawieniu "Śleboda" według Kazimierza Przerwy-Tetmajera w reżyserii Waldemara Śmigasiewicza (1997), przygotowanym przez Teatr Montownia na scenie Teatru Powszechnego. W tej góralskiej przypowieści o ślebodzie-swobodzie, w męskim, zbójnickim świecie Kaśka Doroty Landowskiej jest jedyną kobietą, to
"właściwie synteza kobiecości, archetyp dziewczyny, żony, matki, góralki. (...) Wierna i zdradliwa. Zmysłowa i czysta. Pazerna na błyskotki i wielkodusznie bezinteresowna. Kochać ją czy nie kochać? Które oblicze pokaże wybrankowi serca? (...) Landowska bawi się swoją rolą jak góralską wycinanką" (Karolina, "Hej, Góral ci ja, Góral...", "Gość Niedzielny" nr 40, 4 października 1998).
Sukcesem okazała się także następna wspólna realizacja z Teatrem Montownia. Sztuka Manfreda Karge "Zdobycie bieguna południowego" (1997) opowiada historię kilkorga przedstawicieli pokolenia X, młodych ludzi bez perspektyw, bez pracy. Postanawiają oni, jakby w ramach "terapii zajęciowej", odegrać na strychu, spodziewającej się dziecka Braukmannowej, granej przez Landowską, historię wyprawy Roalda Amundsena i jego współtowarzyszy.
"Na tle agresywnie prowadzonych ról męskich, liryczny kontrapunkt stanowi rola Doroty Landowskiej, niejednoznaczna, przepojona sprzecznościami. Jej bohaterka rozpięta między odrażającą codziennością, a pragnieniem piękna (...), otwarta ku zbliżającemu się macierzyństwu, tworzy niezwykle bogatą w swoim człowieczeństwie postać" (Karolina, "Ikarowe gody", "Gość Niedzielny" 30 listopada 1997).
Rok później wystąpiła jako Olga, najstarsza z sióstr, w "Trzech siostrach" Antoniego Czechowa, spektaklu w reżyserii Agnieszki Glińskiej (1998) a także jako Molly Sweeney, ociemniała żyjąca we własnym świecie, który burzy operacja przywrócenia wzroku, w sztuce Briana Friela pod tym samym tytułem wyreżyserowanej przez Piotra Mikuckiego (1998).
Interesujący portret zagubionej kobiety stworzyła w przedstawieniu "Szach mat" według sztuki Vittorio Franceschi (2000, reż. Adam Ferency) na scenie Teatru Dramatycznego w Warszawie.
W 1999 roku aktorka rozpoczęła współpracę z Teatrem Narodowym. Wystąpiła tutaj w spektaklach Jerzego Grzegorzewskiego - jako Marysia w "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego (2000) i Żona w "Nie-Boskiej komedii" Zygmunta Krasińskiego (2002), a także Gospodyni w "Requiem dla gospodyni" według sztuki Wiesława Myśliwskiego w inscenizacji Kazimierza Dejmka (2000), stworzyła role w "Akropolis" według Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Ryszarda Peryta (2001). Była także Aleksandrą-Kasandrą w "Ostatnim" Tomasza Łubieńskiego w reżyserii Tadeusza Bradeckiego (2003). Ciekawe postaci stworzyła jako Iwona i Simone Weil w doskonałym spektaklu Jerzego Jarockiego "Błądzenie" (na postawie twórczości Witolda Gombrowicza i o nim samym), w którym znalazła się także konfrontacja poglądów pisarza z filozofią Simone Weil (2004). Wcieliła się w główną bohaterkę w dramacie Henryka Ibsena "Nora" wyreżyserowanym przez Agnieszkę Olsten (2006).
"Landowska wydobyła z Ibsenowskiej kokietki moc, której nie musi dawać ujścia, stając w wyścigu szczurów czy dokonując kolejnych miłosnych podbojów" - pisała Joanna Derkaczew. - "Nie szuka wspomagaczy w seksie czy alkoholu jak jej mąż. Ma władzę nad swoim małym światem, umie i lubi z niej korzystać" ("Gazeta Wyborcza - Stołeczna" 2006, nr 99).
Na deskach Narodowego można ją było także oglądać w komedii Andrzeja Saramonowicza "2 maja" w reżyserii Agnieszki Glińskiej (2004) i jako Papugę w sztuce Tadeusza Różewicza "Stara kobieta wysiaduje" w reżyserii Stanisława Różewicza (2007).
Aktorka współpracowała z Krzysztofem Zaleskim - zagrała u niego Karolinę w kameralnym dramacie Mike'a Leigha "Przyjęcie" (Teatr Nowy Praga Warszawa, 2005) i Dusię w sztuce "One" Pam Gems (Teatr Komedia w Warszawie, 2006).
W kolejnych latach z powodzeniem występowała w repertuarze współczesnym. Zagrała przybywającą z zaświatów Ethel Rosenberg w "Aniołach w Ameryce" Tony'ego Kushnera w inscenizacji Krzysztofa Warlikowskiego (TR Warszawa, 2007). W gęstym, intymnym pojedynku miłości i nienawiści pomiędzy matką i córką - "Sonacie jesiennej" Ingmara Bergmana w reżyserii Eweliny Petrowiak (Teatr Ateneum w Warszawie, 2007) wcieliła się w postać córki Ewy (matkę Charlottę zagrała Ewa Wiśniewska). W spektaklu "Gardenia" Elżbiety Chowaniec w reżyserii Aldony Figury (Laboratorium Dramatu w Warszawie, 2007), zakrapianej alkoholem opowieści czterech pokoleń kobiet o ich emocjach, frustracjach, przeszłości, alkoholizmie i innych uzależnieniach zagrała demoniczną prababkę. Wystąpiła także jako Karolina, nauczycielka po mastektomii w pełnym bezruchu i zadumy przedstawieniu "Całopalenia" Dei Loher w reżyserii Pawła Miśkiewicza, opowieści o osobach uwikłanych w przypadkową, tragiczną śmierć dziecka (Teatr Dramatyczny w Warszawie, 2009). W 2010 roku zagrała w Narodowym w "Mewie" według "Czapli" Czechowa w reżyserii Agnieszki Glińskiej i w "Elektrycznym parkiecie" Endy Walsh w reżyserii Andrzeja Domalika, u boku Anny Chodakowskiej i Haliny Skoczyńskiej. Przemysław Skrzydelski pisał o jej roli:
"Landowska traktuje postać chyba bardziej dosłownie. Stara się ulokować ją gdzieś w obrębie skazanych, uskarżających się na swój los kobiet, tych, z którymi nieraz już się mierzyła, także na deskach narodowej sceny. Dlatego rolę Landowskiej postrzegałbym jako naturalną kontynuację i konsekwencję wcześniejszych doświadczeń, w żadnym razie nie traktując tej diagnozy jako zarzutu, bo aktorka nie traci nic z tego, co w niej najbardziej przekonujące" (Dziennik Gazeta Prawna nr 107 - Kultura, 04.06.2010).
W tym samym roku stanęła jeszcze na deskach Teatru na Woli w dobrze przyjętej inscenizacji słynnej "Naszej klasy" Tadeusza Słobodzianka, wyreżyserowanej przez Ondreja Spišáka. Podejmująca temat zbrodni w Jedwabnem sztuka wymagała od aktorów dyskrecji i powściągliwości, które pozwoliłyby wybrzmieć przede wszystkim tekstowi.
"Spišak rysuje bohaterów mocną kreską, prowadzi każdego w podobnym rytmie. Aktorzy grają powściągliwie, bez zbędnych gestów i przerysowań. Rachelka później Marianna Doroty Landowskiej w skromności i smutku zamyka strach i niezgodę na poniżanie. Najdokładniej ze wszystkich zdaje się rozumieć mechanizmy nowej rzeczywistości" - pisała Agnieszka Michalak (Dziennik Gazeta Prawna nr 207/22.10 - Kultura, 28.10.2010).