Na jednym z jego komiksów radio nadaje wiadomości: "Opinią publiczną w Polsce znów wstrząsnęła seria wydarzeń pozbawionych znaczenia".
Raczkowski dotyka problemów z obszaru polityki, tolerancji (a raczej jej braku), polskiej religijności. Częściej niż konkretni politycy pojawia się na jego rysunkach Pan Bóg. Na przykład mówi do siedzącego po jego prawicy Chrystusa: "Niezbyt lubię Polaków, ale twoja matka ciągle wstawia się za nimi". Na innym rysunku Bóg Ojciec karci dziecko, które trafiło do nieba: "Postanowiłem dać ci jeszcze jedną szansę. Wrócisz na ziemię i poprawisz ocenę z religii". Raczkowski zazwyczaj nawiązuje do aktualnych spraw, jak kwestia zapłodnień in vitro krytykowanych przez kościół katolicki. Rysuje chociażby scenę w wigwamie: dziecko-Indianin pyta ojca-Indianina: "Tato, czy mogę iść się pobawić ze Szczęśliwą Probówką?", "Wolałbym, abyś się bawił z kimś innym, Pęknięta Gumo". Na innym komiksie grupa dzieci obrzuca śnieżkami chłopca, wołając przy tym "In vitro idzie!". Tolerancja w Polsce to powracający temat. Raczkowski rysuje demonstrację z transparentem "Homoseksualizm nas bżydzi!!!" czy czarnoskórego mężczyznę pytającego chłopca z pieskiem: "Ładna pies. Jak mieć na imię?" i słyszącego odpowiedź: "Murzyn".
Raczkowski zestawia niedorozwinięte społeczeństwo obywatelskie ze źle pojmowanym patriotyzmem, którego współczesna wersja przypomina karykaturę romantycznych i powstańczych mitów. Jako alter ego satyryka można potraktować mężczyznę za mównicą: "Chciałbym wyrazić uznanie tym 75 procentom Polaków, którzy są gotowi w razie potrzeby oddać życie za ojczyznę, oraz zapewnić ich, że gdyby do tego doszło, to my, tchórzliwa mniejszość, zrobimy wszystko, aby ich ofiara nie poszła na marne".
W marcu 2006 roku Raczkowski stał się bohaterem mini-skandalu, gdy na antenie Radia TOK FM w rozmowie na temat granic wolności słowa, w której uczestniczył też zaproszony przez niego Jerzy Urban, podzielił się ze słuchaczami relacją z akcji, którą miał przeprowadzić wspólnie z artystką Agnieszką Brzeżańską. Swym działaniem chcieli zwrócić uwagę na problem niesprzątania psich odchodów z chodników przez właścicieli czworonogów. Raczkowski twierdził, że razem z Brzeżańską umieścili 70 biało-czerwonych flag w psich kupach na warszawskich trawnikach (w późniejszych wywiadach dementował, że akcja w rzeczywistości pozostała na etapie pomysłu i nie doczekała się realizacji). Sprawą zajęła się Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, a do prokuratury złożono doniesienie o znieważeniu flagi narodowej. Sprawę umorzono. Sam sprawca wspominał potem:
Uważam, że prowokacje w sztuce nie udają się, gdy są wykonane z premedytacją. Moja prowokacja z flagą w kupie była przeprowadzona z czystymi intencjami i wiarą, że nie robię nic złego. Zdziwiłem się, że ktoś mógł to źle odebrać. Do dziś nie mogę tego zrozumieć.
Psie kupy jako problem, w którym postawa obywatelska graniczy z tradycyjnie pojmowanym patriotyzmem, powracały też w rysunkach satyrycznych Raczkowskiego. Na jednym toczy się następująca dyskusja między dorosłym i dzieckiem: "Co robisz chłopczyku?", "Zbieram psie kupy", "To bardzo ładnie, ale tu jedną zostawiłeś", "Taką już mam".