Otóż zamordowany był recydywistą – spędził w więzieniach ponad połowę życia, a na wolności terroryzował okolicę, zaś mordercy stawali w obronie swoich bliskich i sąsiadów wobec całkowitej bierności alarmowanych wcześniej organów porządku. Kto więc był tu katem, a kto ofiarą?
Debiutujący reżyser Krzysztof Łukaszewicz postanowił zbadać sprawę. Przeprowadził żmudne dziennikarskie śledztwo, którego owocem jest film "Lincz", drobiazgowo rekonstruujący zarówno sam przebieg zdarzeń, jak i procesu, który wytoczono sprawcom. Zdjęcia zostały nakręcone niedaleko od Włodowa, w podobnym pejzażu i środowisku społecznym, zachowując nie tylko porządek, ale i charakter zdarzeń.
Mazurska wieś Kruty, środek lata. Po wiosce krąży, siejąc grozę, 60-letni recydywista Zaranek. Ekspedientka, która odmówiła mu sprzedaży wódki na kredyt, zostaje brutalnie pobita, chwilę później mężczyzna odwiedza dom sąsiadki, gdzie domaga się pieniędzy. Odmowa powoduje wybuch agresji, kobieta zostaje pobita do nieprzytomności, wymaga leczenia operacyjnego. Po wyjściu ze szpitala zamieszkuje w domu córki, ale i tam Zaranek nie daje jej spokoju. Dotkliwie bije gospodynię, żąda haraczu. Następnego dnia zaczepia ją na podwórku sąsiadów, a stającego w jej obronie mężczyznę rani tasakiem noszonym za pazuchą.