W pierwszych opowiadaniach pisarka swoje zwierzaki antropomorfizowała. Po obejściu w Górkach, znanym ze wspomnieniowej prozy "Dom nad łąkami", krzątały się wokół własnych spraw psy, koty, króliki, kozy, prosięta, rozmaici leśni pacjenci. Monologując, dialogując, kłócąc się jak, wstyd powiedzieć, ludzie.
Później na szczęście cały zwierzostan zaprzestał filozofowania, albo raczej autorka zaczęła pojmować jego problemy. Bo na przykład: "Zofirkowi czasu jego niemowlęctwa odcięto ogon, który jest dla psa niezbędny, jako organ uprzejmości i humoru. I Zofirek jest zawsze poważny, ponieważ nie ma się czym śmiać".
Obok psich i kocich domowników, którzy z czasem nabrali stosownego respektu do mieszkających z nimi pod jednym dachem reprezentantów fauny leśnej, największe wrażenie robiła sowa Wunia. Zakwaterowana była w pokoju jadalnym, na przybitej w rogu gałęzi sosnowej. Rzadko zabierała głos (z natury rzeczy przenikliwy) i nigdy nie sprawiała kłopotów.
Głowa Wuni składała się tylko z twarzy, porosłej z przodu i z tyłu piórami. O Wuni można by powiedzieć, że nie ma profilu. Jej wielkie, okrągłe oczy umieszczone są nie z boku, jak u ptaków, ale z przodu. Dziób podobny jest do bardzo zakrzywionego nosa. Naokoło dzioba rośnie obfity, nieco jaśniejszy niż pióra, puszek. Jeżeli jest dzień pogodny i powietrze suche, Hania bierze Wunię na spacer, żeby użyła trochę ruchu. Wunia ma jedno skrzydło ustrzelone, więc nie może fruwać, tylko skacze i chodzi. Chodzi bardzo dziwnie, przerzucając się gwałtownie z nogi na nogę. Przy tym pochyla nieco głowę i wygląda zupełnie jak żołnierz idący do ataku.
Stworzeniem, które od pierwszego dnia pobytu w domu w Górkach poczuło się "jak u siebie" był jeż. Wzbudzał "sympatię prostotą manier, brakiem wszelkiej przesady i sztuczności". Nigdy nie narzekał na brak apetytu.
Lubił masło, przepadał za śmietanką, jadł miód, ser, wędlinę, czekoladę mleczną i winogrona. Mowy nie było o jakichś kaprysach. Jeżeli mam być szczera, to po prostu rzucał się na wszystko. Gdy dopadł czegoś, co mu smakowało szczególniej, mlaskał językiem tak głośno, że słychać go było w drugim pokoju […]. Było to zwierzę o indywidualności bardzo wybitnej, wcielenie instynktu życiowego. Mały, tęgi, mocny, kolczasty, żarłoczny i łakomy. Gdy czuł się czymś zagrożony, wystarczyło mu tylko zmarszczyć brwi – i natychmiast cały zamieniał się w kłębek igieł. Kichał przy tym i podskakiwał tak celnie, że zawsze ukłuł tego, kogo chciał.
Specjalnymi względami cieszyły się i inne stworzenia, jak urodziwy kot Blutek, "dziwaczny stop złota, miedzi i brązu". Gdy siedział na oknie "i bosko pogodnym seledynem rozwartych oczu patrzył nigdzie, jego ciemniejsze, intensywniej mosiężne pręgi na grzbiecie i bokach miały pod słońce połyski zupełnie fiołkowe".
Z majestatu swej piękności, z jej splendoru i blasku zstępował ku mnie z życzliwością i prostotą. Przeciągnąwszy nogi przednie, nogi tylne i wreszcie ogon, szedł bardzo powoli i niechybnie brzegiem biurka, nie potrącając ani jednego przedmiotu, bez żadnej zachęty siadał na rozłożonym papierze tuż u mej twarzy i mruczeniem dawał znać, że tak jest dobrze. Nie było w mojej mocy zepchnąć go lub odpędzić […].
Długie, słodkie obrzędy przyjaźni łączyły pisarkę z najszlachetniejszą psią arystokratką, charcicą Dianą. Aż do zupełnego szczęścia, kiedy "oczy z bliska, radośnie patrzą w oczy", a łeb wysmukły przytula się do szyi autorki "w długim, nieruchomym upojeniu".
Wytrzymałyśmy próbę wielu zim białych i zielonych wiosen, szłyśmy, związane jedną smyczą, po kamiennych ulicach obcych miast. Różne okolice ziemi podkładały swoje wzgórza i doliny, swoje wody i nieba pod malowniczy fryz naszych spacerów.
Obok sielskiej harmonii jest również u Nałkowskiej tak zwane samo życie. Z wiejskimi gospodarstwami, gdzie kury przywiązuje się za łapkę sznurkiem, bo "drapią i ani jednego kwiatka w ogrodzie nie zostawią". Uwiązanemu za tylną nogę do kołka prosięciu przekłuwa się z kolei nozdrza drutem, tak skręcanym, żeby je kłuł, gdyby zechciało "pyskać".
Ogólnie tylko zaznaczę, że gospodarstwo pani Dziobkowej zorganizowane było na dobrze pojętych zasadach ładu i ekonomii.
Taki pejzaż.
Zofia Nałkowska
"Między zwierzętami. Opowiadania, fragmenty"
wymiary: 202 x 135 mm
oprawa: miękka ze skrzydełkami
liczba stron: 248
ISBN: 978-83-7747-941-4