Jan (Zbigniew Zapasiewicz), młody i uzdolniony biochemik, ma powody do satysfakcji: w trzy lata zrobił doktorat, w cztery habilitację, a obecnie stara się o profesurę. Skoncentrowany wyłącznie na swojej karierze naukowej mężczyzna mieszka samotnie i stroni od towarzystwa innych ludzi, dzięki czemu może w spokoju realizować życiowy plan. Mieszkająca w tym samym bloku Anna (Maja Komorowska) jest pod wieloma względami jego przeciwieństwem. Niezorganizowana, nieszczęśliwa i znerwicowana dziewczyna zupełnie nie potrafi ułożyć sobie życia. Po nieudanej próbie napisania doktoratu z biologii, Anna chce zmienić temat i ubiega się o etat w instytucie biochemii, w którym pracuje jej – dotychczas znany tylko z widzenia – sąsiad. Niestety kandydatura doktorantki zostaje odrzucona i to właśnie na Jana spada przykry obowiązek zakomunikowania niepomyślnych wieści. Na tym jednak znajomość się nie kończy: już po oficjalnej rozmowie Anna zaprasza mężczyznę do domu na herbatę. Krótkie spotkanie towarzyskie, podczas którego pozornie nic się nie wydarzy, pozostawi swój ślad w życiu obojga bohaterów.
Inaczej niż postaci z innych filmów Zanussiego, Anna i Jan nie rozmawiają o zagadnieniach filozoficznych czy moralnych, ale o sprawach codziennych i prozaicznych. Z niezręcznych wypowiedzi i nieporadnych gestów wyłania się jednak pełny i przekonujący obraz psychologiczny. Zakompleksiona Anna próbuje zyskać aprobatę gościa, ale wszelkie jej starania kończą się fiaskiem. Puszczona na adapterze muzyka Beethovena trzeszczy i nie daje się słuchać, artykuł naukowy, którym chwali się doktorantka okazuje się nie być jej autorstwa, a namalowana przez kobietę reprodukcja Van Gogha jest zupełnie nieudana. Anna to osoba rozstrojona psychicznie, neurotyczna i zagubiona. W jednej ze scen, ujęcia ruchomą kamerą, przedstawiające chodzącą nerwowo po mieszkaniu bohaterkę, przeciwstawione są statycznym obrazom, ukazującym siedzącego na kanapie Jana, który badawczo przygląda się sąsiadce. W relacji, jaka zawiązuje się pomiędzy postaciami, to rzeczowy docent reprezentuje stabilność, dystans i psychiczną równowagę. Mimo swej (pozornie?) dominującej pozycji, Jan ostatecznie stchórzy i odmówi kontaktu, o który tak desperacko zabiega Anna. Spotkanie z sąsiadką "zza ściany" będzie jednak miało swoje konsekwencje: twardo stąpający po ziemi mężczyzna prawdopodobnie zrozumie w końcu, że chłodny racjonalizm jest maską, odgradzającą go od innych ludzi.
Dzięki znakomitym, zniuansowanym rolom Zbigniewa Zapasiewicza i Mai Komorowskiej postaci głównych bohaterów są wieloznaczne i niestereotypowe. Jan, przy całej swojej nieprzystępności, jest uprzejmy i gotowy do pomocy, a histeryczna Anna w kryzysowej sytuacji potrafi wykazać się siłą ducha. "Za ścianą" warto obejrzeć jednak nie tylko z powodu wybitnych kreacji aktorskich i świetnej reżyserii, lecz także dlatego, że małe arcydzieło Zanussiego wydaje się być dziś nawet bardziej aktualne niż w chwili premiery. Anonimowość w wielkich blokowiskach, frustracje płynące z niewłaściwego wyboru życiowego, źle zaplanowane kariery naukowe – to przecież tematy całkowicie współczesne. Nieznane szerszej publiczności i zapomniane przez filmoznawców "Za ścianą" należy do największych osiągnięć twórcy "Barw ochronnych" i wciąż domaga się nowych odczytań.