Jeden z najwybitniejszych powojennych aktorów polskich. Reżyser, pedagog. Urodził się 13 września 1934 roku w Warszawie, zmarł 14 lipca 2009 roku tamże.
"Od strony czysto profesjonalnej" - mówił o zawodzie aktorskim Zapasiewicz - "poza jak najwszechstronniejszym opanowaniem warsztatu, obowiązkiem aktora jest wyzbycie się kokieterii, wszelkiej skłonności do ekshibicjonizmu i obrona na scenie każdej postawy ludzkiej" ("Teatr" 1987, nr 1).
Zbigniew Zapasiewicz pochodzi z rodziny związanej z teatrem, jest siostrzeńcem aktora Jana Kreczmara i reżysera teatralnego Jerzego Kreczmara. Zanim zdał do warszawskiej szkoły teatralnej, przez rok studiował na Wydziale Chemii Politechniki Warszawskiej. W latach 1952-1956 był studentem Wydziału Aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. Jego wykładowcami byli m.in.: Jan Kreczmar, Marian Wyrzykowski, Bohdan Korzeniewski, Zofia Małynicz, Stanisława Perzanowska, Maria i Edmund Wiercińscy. O etyce zawodu aktorskiego, którą wyniósł z warszawskiej uczelni, Zapasiewicz mówił:
"Życie jest zjawiskiem bardzo serio, więc można je traktować z dystansem, natomiast teatr to z założenia instytucja nie serio, więc trzeba ją traktować potwornie poważnie. Ponieważ jest z założenia grą, to znaczy, że trzeba go traktować z przesadną odpowiedzialnością - co nie znaczy, że bez poczucia humoru, tylko odpowiedzialnie. Tego nas uczyli profesorowie wyrośli w przedwojennej, zelwerowiczowskiej tradycji. Przede wszystkim tego nas uczyli" (Zbigniew Zapasiewicz, "Zapasowe maski", oprac. K. Leżeńska, D. Wołodźko, Warszawa 2003).
W 1956 roku Zapasiewicz został zaangażowany do Teatru Młodej Warszawy (w 1957 roku przemianowanego na Teatr Klasyczny, od 1972 roku - Teatr Studio). Na deskach tej sceny zagrał Iwana Tarabanowa w przedstawieniu dyplomowym - Żołnierzu i biedzie Samuela Marszaka w reżyserii Reny Tomaszewskiej (1956), tutaj, w tym samym roku, odbył się też jego zawodowy debiut. Wcielił się w postać Galois w Ostatniej nocy wg Wybrańców Bogów Zdzisława Skowrońskiego w reżyserii Stanisława Bugajskiego. W 1958 roku, już w Teatrze Klasycznym, zagrał dwie duże role: Śwista w Bolesławie Śmiałym. Skałce Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Emila Chaberskiego i Zbyszka w Moralności pani Dulskiej Gabrieli Zapolskiej w reżyserii Jadwigi Chojnackiej.
Rok później rozpoczęła się jego praca pedagogiczna - wykładowcy w warszawskiej szkole teatralnej. W latach 1981-1984 był dziekanem Wydziału Reżyserii, w 1992 roku został mianowany profesorem zwyczajnym tej uczelni.
W 1959 roku na siedem lat związał się z jedną z najważniejszych scen Warszawy - Teatrem Współczesnym prowadzonym przez Erwina Axera. Teatrem, w którym królowało świetne aktorskie rzemiosło, poczucie pracy zespołowej oraz szacunek dla wystawianego tekstu literackiego, w tym sensie więc i w dobrym tego słowa znaczeniu - teatrem akademickim. Zapasiewicz mówił, że praca we Współczesnym była dla niego drugą szkołą teatralną. Występował tutaj u boku m.in.: Kazimierza Opalińskiego, Józefa Kondrata, Tadeusza Fijewskiego, Zofii Mrozowskiej, Haliny Mikołajskiej, Andrzeja Łapickiego, Tadeusza Łomnickiego. We Współczesnym zagrał m.in. w przedstawieniach reżyserowanych przez Erwina Axera - Karola w Pierwszym dniu wolności Leona Kruczkowskiego (1959), Pyladesa w Ifigenii w Taurydzie Johanna Wolfganga Goethego (1961), wykreował świetny epizod Zapowiadacza w Karierze Artura Ui Bertolta Brechta (1962) oraz wcielił się w postać Andrzeja Prozorowa w Trzech siostrach Antoniego Czechowa (1963). Rola ta przyniosła mu pierwszą aktorską nagrodę.
"Drugą niespodzianką wieczoru był Zbigniew Zapasiewicz w roli brata trzech sióstr, Andrzeja Prozorowa" - notował Roman Szydłowski. - "I ta rola rzadko zostaje do końca odczytana. Zapasiewicz zagrał tu wszystko (...). Ostatni monolog, w którym usprawiedliwia się przed siostrami, a właściwie przed samym sobą, powiedział wręcz znakomicie. Prosto, bez rozczulania się nad swym bohaterem, a jednak głęboko wzruszająco" ("Trybuna Ludu" 1963, za: Zbigniew Zapasiewicz, "Zapasowe maski", oprac. K. Leżeńska, D. Wołodźko, Warszawa 2003).
Od 1966 roku, przez siedemnaście lat, występował w zespole Teatru Dramatycznego. Na tej warszawskiej scenie grał m.in. w spektaklach reżyserowanych przez Ludwika René, Macieja Prusa, Jerzego Jarockiego, Kazimierza Dejmka. Jedną z pierwszych ważnych ról był Czacki w Mądremu biada Aleksandra Gribojedowa w reżyserii Ludwika René (1967).
"Czacki Zapasiewicza; ogromne zadanie aktorskie, ogromna rola, niewdzięczna i trudna" - notował Jan Kłossowicz - "rola buntownika i rezonera zarazem. (...) Jest autentycznie młodym buntownikiem, ale buntownikiem, którego najważniejsza cecha to nie gniew, ale rozsądek i umiejętność rozumowania. I tylko klęska takiego właśnie Czackiego okazuje się naprawdę tragiczna, a zarazem najbardziej równoznaczna z wyzwoleniem, ucieczką z klatki, która zostaje poza jego plecami" ("Teatr" 1967, nr 13).
Kolejną pozycją z rosyjskiej klasyki była rola Rogożyna w Idiocie wg Fiodora Dostojewskiego w reżyserii Stanisława Brejdyganta (1968) i później m.in. Tariełkina w Śmierci Tariełkina Aleksandra Suchowo-Kobylina w reżyserii Bohdana Korzeniewskiego (1975). U Ludwika René Zapasiewicz zagrał bardzo dobre role w europejskiej klasyce: Clotalda w Życiu snem Calderona (1969) i Kasjusza w Juliuszu Cezarze Szekspira (1971). W 1970 roku zagrał tytułowego Śmiesznego staruszka Tadeusza Różewicza w reżyserii Piotra Piaskowskiego.
"Wielki monolog potrzebuje wielkiego aktora" - pisał o tej monodramatycznej roli Maciej Karpiński. - "Monolog Staruszka znalazł go w postaci Zbigniewa Zapasiewicza. Po kilku rolach znakomitych - kreacja. (...) Staruszek jest to po prostu trud niebotyczny, wymagający od aktora pełnego kompletu już nie tylko technicznych umiejętności aktorstwa. Myślę, że poprzednie role Zbigniewa Zapasiewicza - mimo całej ich pozornej różnorodności i odległości czasowych i psychologicznych między poszczególnymi postaciami - wszystkie były jakby przygotowaniem do tej właśnie roli" ("Sztandar Młodych" 1970, nr 60, za: Zbigniew Zapasiewicz, "Zapasowe maski", oprac. K. Leżeńska, D. Wołodźko, Warszawa 2003).
Na deskach Teatru Dramatycznego świetne wyniki dawała współpraca Zapasiewicza z Jerzym Jarockim, u którego aktor grał zarówno w klasyce, jak i we współczesnym repertuarze. W Królu Learze Szekspira (1977) jako Hrabia Kentu stworzył świetny duet aktorski z Gustawem Holoubkiem - Learem. Po Różewiczowskim Staruszku stworzył doskonałą rolę Laurentego w Na czworakach w reżyserii Jarockiego (1972).
"Głównego bohatera sztuki Różewicza, poetę Laurentego, gra znakomicie Zbigniew Zapasiewicz" - pisał Maciej Karpiński. - "Precyzja reżysera trafiła tu na równą precyzję aktorską. Zapasiewicz stworzył postać konsekwentną w każdym geście, poruszeniu, w każdej minie, nie mówiąc już o słowach" ("Sztandar Młodych" 30.03.1972).
Jarocki obsadził Zapasiewicza także w realizacjach dramatów Sławomira Mrożka, aktor zagrał Paganiniego-Rzeźnika w Rzeźni (1975) i świetną rolę Ojca w Pieszo (1981).
"Ojca się lubi, szanować jakby nie ma go za co, ale nie szanować nie ma powodu. Najbardziej jest go żal" - pisała o bohaterze Teresa Krzemień. - "Takiego Ojca - budzącego współczucie, stworzył Zapasiewicz nieco wbrew Mrożkowi, a może tylko - poszedł dalej? Nasycił syntetyczne kontury 'krwią serdeczną'? Jakkolwiek by nie było Ojciec z 'Pieszo' Mrożka to archetyp - dobroduszny... Nowa twarz aktora, nowa całkowicie i - jak poprzednie, te 'myślące' - całkowicie przekonująca. Komplementy, to zbyt mało w tym wypadku. Można się na tej roli, do diabła, czegoś nauczyć..." ("Kultura" 1981, nr 23).
W 1982 roku aktor wcielił się w jednego z księży w ważnym, także ze względów politycznych, przedstawieniu Jarockiego - Mord w katedrze Thomasa Stearnsa Eliota.
W latach 70. Zapasiewicz wystąpił także w dwóch spektaklach reżyserowanych na scenie Dramatycznego przez Kazimierza Dejmka - jako pełen prostoty i wewnętrznej prawdy Ogrodnik w Elektrze Jeana Giraudoux (1973) i doświadczony, o niezwykłej wewnętrznej świadomości, tytułowy bohater w Sułkowskim Stefana Żeromskiego (1974). W tym okresie grał również w dramatach Wyspiańskiego. Był Konradem w Wyzwoleniu w reżyserii Jerzego Golińskiego i Wielkim Księciem Konstantym w Nocy listopadowej w reżyserii Macieja Prusa (1978).
"Prus zobaczył w Konstantym człowieka, który ma szczery apetyty na króla Polaków" - notowała Teresa Krzemień. - "(...) Zapasiewicz uwierzytelnił maksymalnie koncepcję reżysera, więcej, podniósł jej rangę. Cenne komplementy miałby pewne za nic, więc tylko podziw, że tyle serca, talentu, pracy włożył w konstrukcję, co do której musiał chyba - na początku - mieć niejakie wątpliwości. Bo w istocie jest to Konstanty tradycyjny, tyle że odczłowieczony, z odjętą patologią" ("Kultura" 1978, nr 50).
"Jest to Wielki Książę przeczuwający klęskę wszelkich rojeń. Książę u schyłku" - pisała z kolei Marta Fik. - "Zapasiewicz rozgrywa to znakomicie. Najpierw butą, którą stara się oszukać tę prawdziwą wiedzę, ironizowaniem na temat przeczuć Gendre'a i autoironią. By wreszcie w finale zrzucić z siebie wszystko (...)" ("Polityka" 1978, nr 49).
Zapasiewicz grał również z powodzeniem w sztukach Witolda Gombrowicza: Pijaka w Ślubie w reżyserii Jarockiego (1974) i Księcia Himalaj w Operetce w reżyserii Macieja Prusa (1980).
"Od ról" - sumowała aktorski dorobek Zapasiewicza Marta Fik - "które wolno nazwać psychologicznymi i obyczajowymi portretami odtwarzanych bohaterów, na ogół szlachetnych, choć niszczonych przez okoliczności (jak Karol w 'Pierwszym dniu wolności', Prozorow w 'Trzech siostrach', Czacki w 'Mądremu biada' i, najbardziej dojrzały, bo godzący się - w myśl ideału - nawet na klęskę, Sułkowski) zmierza on ku konstruowaniu postaci-znaków, zresztą w sposób zaskakująco odkrywczy (zaskakująco - bo nie ma w naszym aktorstwie tradycji tego rodzaju). Tak jest z Laurentym w 'Na czworakach', Paganinim-Rzeźnikiem w 'Rzeźni' i nade wszystko Pijakiem w Gombrowiczowskim 'Ślubie'. Udaje się tu Zapasiewiczowi rzecz rzadka: bohaterowie jego są zarazem ludźmi o określonych cechach charakteru (czasem nawet bliskich rodzajowości - jak Pijak) i ucieleśnieniem pewnych - w znacznym stopniu abstrakcyjnych pojęć" ("Trzydzieści pięć sezonów. Teatry dramatyczne w Polsce w latach 1944-1979", Warszawa 1981).
Zapasiewicz jest aktorem, który doskonale posługuje się na scenie słowem i buduje rolę mocno odkształcając przy tym własną postać, zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie. Aktor przyznawał:
"(...) posługuję się przemianą wyglądu. Nie mówię już o przemianie i charakterystyce wewnętrznej, której szukam zawsze. Próbuję, na przykład szukać: jak człowiek, którego mam grać, chodzi, jak mówi. Próbuję każdemu (na swój użytek, bo widz może nie zauważyć) wynaleźć indywidualny sposób mówienia. Bardzo to lubię" (Zbigniew Zapasiewicz, "Zapasowe maski", oprac. K. Leżeńska, D. Wołodźko, Warszawa 2003).
Świetne umiejętności w konstruowaniu scenicznej wypowiedzi zauważali zarówno jego sceniczni partnerzy i reżyserzy, jak i krytycy oraz publiczność.
"Tym, co Zapasiewicz doprowadził do absolutnej perfekcji, jest aparat mowy, który swoją niezwykłą dojrzałością długi czas zdawał się 'wyprzedzać' resztę ciała" - mówił reżyser Maciej Prus. - "Zbyszek jest umysłem analitycznym o niesłychanej pamięci. Opanowanie tekstu to dla niego nic. (...) Druga rzecz - nie wiem, czy wrodzona, czy wypraktykowana - to umiejętność dostosowania dykcji do rodzaju wypowiedzi. On inaczej mówi przy Gombrowiczu, inaczej przy Wyspiańskim, a jeszcze inaczej w 'Kwartecie'. Rozumie te różnicę. Ludziom się to może wydawać podobne, ale to nigdy nie jest podobne. Tworzy postać poprzez sposób artykulacji. Więcej, jego artykulacja jest artykulacją organiczną, niezależnie od tego, jaką przybiera formę" (w: Zbigniew Zapasiewicz, "Zapasowe maski", oprac. K. Leżeńska, D. Wołodźko, Warszawa 2003).
Od lat 80. Zbigniew Zapasiewicz występował na wielu warszawskich scenach: w latach 1983-1986 w Teatrze Powszechnym, w latach 1986-1990 był dyrektorem naczelnym i artystycznym Teatru Dramatycznego, przez trzy lata pracował w Teatrze Polskim (1990-1993), następnie, po raz drugi w swojej karierze, w Teatrze Współczesnym (1993-2000). Od 2000 roku należał do zespołu aktorskiego Teatru Powszechnego. Współpracował także m.in. z Krakowskim Teatrem STU i poznańską Sceną na Piętrze.
W 1983 roku, jeszcze w Teatrze Dramatycznym, Zapasiewicz zagrał postać tytułową w Księdzu Marku Juliusza Słowackiego w reżyserii Krzysztofa Zaleskiego (1983). O tej złożonej roli pisał Andrzej Wanat:
"Na pierwszy rzut oka to raczej Ksiądz Piotr niż Ksiądz Marek. Nie jest barokowym kaznodzieją, fanatycznym mnichem, sarmackim Savonarolą. On nie mógłby ciskać ludzkimi gnatami w tłum zgromadzony pod amboną i nie może prorokować na zawołanie. To wódz bez armii, ostatni żołnierz Chrystusowy, ideolog i - nade wszystko - człowiek do końca wierny narodowej sprawie. Z Bogiem rozmawia oczyma. Ten kontakt nawiązuje dość rzadko, ale z łatwością, bez pośrednictwa modlitw i obrzędów. A więc to mistyk. Tak, jednak chadzający po ziemi dość pewnie i - ryzykuję paradoksalne zestawienie - mistyk i racjonalista. On r o z u m i e Boga! (...) To wszystko mieści się w rygorach intelektualnych światopoglądu Ks. Marka, granego przez Zbigniewa Zapasiewicza" ("Pochwała teatru", Warszawa 1997).
W latach 80. ważnymi rolami Zapasiewicza w Teatrze Powszechnym stał się Baal w sztuce Bertolta Brechta w reżyserii Piotra Cieślaka (1985) oraz pełen dystansu i autoironii Sir w Garderobianym Ronalda Harwooda w reżyserii Zygmunta Hübnera (1986). W Teatrze Powszechnym Zapasiewicz powrócił także do Gombrowicza. Zagrał Króla Ignacego w Iwonie, księżniczce Burgunda w reżyserii Zygmunta Hübnera (1983). Natomiast w 1991 roku w Teatrze Polskim wystąpił w roli Ignacego (Ojca i Króla) w Ślubie w reżyserii Tadeusza Minca.
"On gra właściwie ideę ojcostwa, tyle że złożoną z realiów i szczegółów" - pisał o tej roli Andrzej Wanat. - "Bywa patriarchalny, władczy, chamski, z siebie i syna dumny, plebejski, nuworyszowski, opiekuńczy i płaczliwy. Rośnie i kurczy się w dźwięku wypowiadanych słów. Nie unika śmieszności. Jak wtedy, gdy po konfidencjonalnej rozmowie z Henrykiem biegnie do tronu zabawnym 'kurzgaloppem'. Ta i podobne śmieszności nie pozbawią go tragizmu, kiedy storturowany, umazany krwią - niczym figura z grand guignolu - patrzy martwymi oczyma na widownię. To świetna i efektowna rola, która dla piszącego te słowa nie jest wszakże niespodzianką. Zbigniew Zapasiewicz po prostu (bagatela!) jak mało kto umie grać Gombrowicza" ("Pochwała teatru", Warszawa 1997).
Jako reżyser Zapasiewcz zadebiutował w 1977 roku. W Teatrze Dramatycznym zrealizował Urodziny Stanleya Harolda Pintera. W latach 80. uznanie przyniosły mu przede wszystkim realizacje poezji Zbigniewa Herberta.
"Poezja Herberta odpowiada mojemu osobistemu poglądowi na świat" - mówił Zapasiewicz. - "W szerszej perspektywie ujmuje najistotniejsze sprawy naszej rzeczywistości. Zachwyca mnie w niej brak agresywności, tolerancja wobec różnych sposobów rozumienia świata" ("Teatr" 1987, nr 1).
W Teatrze Powszechnym w 1984 roku wyreżyserował spektakl Pan Cogito szuka rady, w którym zagrał Pana Cogito. Powrót Pana Cogito przygotował w krakowskim Teatrze STU (1990). Potrafił w doskonały, pełen prostoty sposób przełożyć skomplikowany, intelektualny dyskurs na scenę. Jego występy z poezją Herberta nie były suchą recytacją, Zapasiewicz umiał w swoich spektaklach wykreować pełnokrwiste, teatralne postaci. Poezję Herberta przeniósł także do Teatru Telewizji, realizując Pana Cogito (1981), Powrót Pana Cogito (1992) i Lalkę (1999).
W czasie kiedy Zapasiewicz pełnił funkcję dyrektora Teatru Dramatycznego dał polską prapremierę Niebezpiecznych związków Christophera Hamptona (1987) i wystawił "Kubusia Fatalistę" wg Denisa Diderota (1989). Powstał prześmieszny spektakl z Zapasiewiczem-Panem i młodymi aktorami Dramatycznego cieszący się ogromnym powodzeniem u publiczności. Zapasiewicz zrealizował Kubusia wg pomysłu Witolda Zatorskiego, reżysera, który wiele lat wcześniej, w 1976 roku na tej samej scenie, obsadził aktora w roli Kubusia.
W 1994 roku w Teatrze STU w Krakowie Zapasiewicz wyreżyserował i zagrał trzy role: Łomowa, Smirnowa i Chirina w 33 omdleniach Antoniego Czechowa. Spektakl ten w Teatrze Dramatycznym przygotował wcześniej, w 1988 roku z Zapasiewiczem w rolach głównych, Tadeusz Pawłowicz. Ostatnie prace reżyserskie Zapasiewicza to: Kwartet Ronalda Harwooda z rolą Wilfreda Bonda w Teatrze Współczesnym w Warszawie (2000), Nad złotym stawem Ernesta Thompsona z Zapasiewiczem-Normanem Thayerem (Teatr Powszechny, Warszawa, 2001), Historie zakulisowe Antoniego Czechowa z Zapasiewiczem-Tigrowem (Teatr Powszechny, Warszawa, 2003) i Ławeczka Aleksandra Gelmana (Scena na Piętrze, Poznań, 2003).
W latach 90. Zapasiewicz z powodzeniem grał w sztukach Sławomira Mrożka realizowanych w warszawskim Teatrze Współczesnym. Zagrał Zachedryńskiego w Miłości na Krymie w reżyserii Erwina Axera (1994), tytułową postać w Ambasadorze w reżyserii Axera (1995) i Stomila w Tangu w reżyserii Macieja Englerta (1997). Na tej samej scenie dał popis aktorski w sztukach reżyserowanych przez Macieja Englerta: jako Sobakiewicz w Martwych duszach Mikołaja Gogola (1995) i Reżyser w Naszym mieście Thorntona Wildera (1998).
"Na Zapasiewicza nie można się dość napatrzeć i dość do nasłuchać" - pisał Janusz Majcherek - "właściwie tylko opowiada, jest oszczędny, nieledwie ascetyczny, dyskretnie podkreśla dystans. (...) Arcydzielność tej z założenia niedramatycznej roli polega chyba na tym, że Zapasiewicz osiąga niebywałą kondensację epicką: jest jak narrator klasycznej powieści, wie wszystko, o wszystkim decyduje i wierzy mu się bezgranicznie. Wspaniała robota" ("Teatr" 1998, nr 7-8, za: Zbigniew Zapasiewicz, "Zapasowe maski", oprac. K. Leżeńska, D. Wołodźko, Warszawa 2003).
W 2001 roku Zapasiewicz po raz drugi w aktorskiej karierze wystąpił w Królu Learze, tym razem w roli tytułowej. Przedstawienie w Teatrze Powszechnym reżyserował Piotr Cieplak. Mistrzowskie role stworzył w spektaklu Zapasiewicz gra Becketta w reżyserii Antoniego Libery (2004, Teatr Powszechny w Warszawie) i jako Leon w Kosmosie Witolda Gombrowicza w reżyserii Jerzego Jarockiego (2005, Teatr Narodowy). Na deskach tej warszawskiej sceny wystąpił także jako Shelly Levene w Glengarry Glen Ross Davida Mameta, spektaklu Tadeusza Bradeckiego (2004), w roli tytułowej Johna Gabriela Borkmana w reżyserowanym przez siebie dramacie Henryka Ibsena (2006), jako Danforth w Czarownicach z Salem Arthura Millera w inscenizacji Izabelli Cywińskiej (2007) i Henrik - emerytowany generał armii austro-węgierskiej w Żarze Christophera Hamptona wg powieści Sándora Máraiego w reżyserii Edwarda Wojtaszka (2007).
"W 'Żarze' najwięcej zależy od Henrika" - pisał Jacek Wakar. - "Mniejsza o kilometry tekstu, bo rola olbrzymia. Istotniejsze jest to, co między słowami. Zbigniew Zapasiewicz rozumie to doskonale. Jego bohater to emocje, które nie mogą znaleźć ujścia. Wielki monolog mówiony na niemal jednym oddechu, bez miejsc na pauzy, zaczerpnięcie tchu. Inny aktor być może dałby się ponieść pokusie gwiazdorskiego popisu, ale nie Zapasiewicz. On wie, że liczą się zatrzymane w pół gesty, ciche raniące frazy. W takim ujęciu Henrik, który odmawia wiarołomcy rozgrzeszenia, sam jest skazany na pustkę do końca. Dlatego w finale zastyga w fotelu z zamkniętymi oczami. Wybitna, dojmująca rola" ("Dziennik - Kultura" 2007, nr 239).
W 2008 roku Zapasiewicz zagrał Willy'ego (w duecie z Franciszkiem Pieczką - Al Lewisem) w Słonecznych chłopcach Neila Simona w reżyserii Macieja Wojtyszki - pełnym humoru przedstawieniu o dwóch, prezentujących całkowicie odmienne osobowości komikach, którzy spotykają się po latach, by po raz ostatni zagrać swój popisowy numer. Była to ostatnia rola teatralna Zbigniewa Zapasiewicza.
Zbigniew Zapasiewicz ma także na swoim koncie ponad 170 ról w Teatrze Telewizji. W latach 60. na małym ekranie zagrał pierwsze ważne role, m.in. w przedstawieniu Kazimierza Brauna - Aktor Cypriana Norwida (1962) oraz w Świadkach albo naszej małej stabilizacji Tadeusza Różewicza w reżyserii Adama Hanuszkiewicza (1963). W 1961 roku w Teatrze Współczesnym wcielił się w postać Pyladesa w Ifigenii w Taurydzie Johanna Wolfganga Goethego w reżyserii Erwina Axera. Kiedy spektakl ten, w 1965 roku po stu dwudziestu powtórzeniach w teatrze, przeniesiono do Teatru Telewizji, zauważono, że Zapasiewicz zagrał swoją rolę wspaniale, bezbłędnie odnajdując się w nowej konwencji. Potem przyszły kolejne ważne role: Nieznajomego w Horsztyńskim Juliusza Słowackiego w reżyserii Jerzego Kreczmara (1966), Tomasza w Pożegnaniu z Marią Tadeusza Borowskiego w reżyserii Jerzego Antczaka (1966), rola tytułowa w Amfitrionie Franciszka Zabłockiego w reżyserii Ewy Bonackiej (1966), Hrabiego w cyklu przedstawień Pana Tadeusza w reżyserii Adama Hanuszkiewicza (1970, 1971), doktora Herupa w Księdze Hioba Brunona Winawera w reżyserii Jerzego Kreczmara (1971).
"(...) jeśli przyjrzymy się najwybitniejszym realizacjom telewizyjnym Zapasiewicza" - pisała Barbara Kazimierczak - "spostrzeżemy bez trudu to, co je łączy: klarowność postaci, czystość gestu kształtowanego przez wyraźną konstrukcję intelektualną, a także wzorową dyscyplinę w posługiwaniu się elementami ekspresji - głosem, mimiką, gestem" ("Ekran" 26.03.1972).
Następne lata przyniosły Zapasiewiczowi kolejne sukcesy w Teatrze Telewizji. Zagrał m.in.: Klaudiusza w Hamlecie Szekspira w reżyserii Gustawa Holoubka (1974), Kułygina w Trzech siostrach Antoniego Czechowa w reżyserii Aleksandra Bardiniego (1974), Jerry'ego w Dwoje na huśtawce Williama Gibsona w reżyserii Krzysztofa Kieślowskiego (1976), Johna Hale'a w Czarownicach z Salem Arthura Millera w reżyserii Zygmunta Hübnera (1979), Blocka w Procesie Franza Kafki w reżyserii Laco Adamika i Agnieszki Holland (1980), Wielkiego Księcia w Kordianie Juliusza Słowackiego w reżyserii Gustawa Holoubka (1980), czy wreszcie Pisarza w Lustrach 1 i 2 Dimitri Frenkela Franka we własnej reżyserii (1987).
W ostatnich latach zagrał Custa w Trądzie w Pałacu Sprawiedliwości w reżyserii Janusza Morgensterna (2001), sędziego Romnickiego w adaptacji powieści Andrzeja Szczypiorskiego Początek - pięknej pani Seidenman w reżyserii Janusza Kijowskiego (2002), Poloniusza w Hamlecie Szekspira w reżyserii Łukasza Barczyka (2003), mecenasa Józefa Grudę Olszańskiego w Obronie Stanisława Kuźnika w reżyserii Mirosława Borka (2003) i Johna Ballarda w Umarłych ze Spoon River wg Edgara Lee Mastersa w reżyserii Jolanty Ptaszyńskiej (2006).
Zapasiewicz wystąpił w ponad 70 filmach. W kinie debiutował w 1963 roku drugoplanową rolą Księdza w filmie obyczajowym Jana Łomnickiego Wiano. W latach 70. zagrał wybitne role w filmach Krzysztofa Zanussiego: docenta Jana w Za ścianą (1971) i naukowca-konformisty, docenta Jakuba Szelestowskiego w Barwach ochronnych (1976). W tym czasie stworzył także świetne kreacje u Edwarda Żebrowskiego: naukowca Adama w Ocaleniu (1972) i Rygiera w Szpitalu Przemienienia (1978). Zagrał też kolejną w swoim dorobku postać inteligenta, tym razem dziennikarza Jerzego Michałowskiego uwikłanego w konflikty osobiste i zawodowe w filmie Andrzeja Wajdy Bez znieczulenia (1978).
"(...) podwójna klęska wziętego reportera, zawodowa i rodzinna, nie wypadła zupełnie przekonywająco. Symetryczna równoległość obu porażek wydaje się nieco sztuczna, a o porażce zawodowej wiemy po prostu mało (choć i w tym jest swoista prawda)" - pisał o filmie Wajdy Jerzy Płażewski. - "Za to po drodze - ileż mikrosytuacji o zdumiewającym podobieństwie do życia! A Zbigniew Zapasiewicz przekonał nas, że jest najlepszym polskim aktorem filmowym" ("Historia filmu", Wrocław, Warszawa, Kraków 1995).
Potem przyszły kolejne ważne role: Kaweckiego w Pannach z Wilka Andrzeja Wajdy (1979), komunisty, doktora Lewena w Matce Królów Janusza Zaorskiego (1982), cenzora w Idolu Feliksa Falka (1984) i przewodniczącego komisji adwokackiej w Krótkim filmie o zabijaniu Krzysztofa Kieślowskiego (1987). W tych wszystkich obrazach udało mu się "stworzyć postać żyjącą własną biografią, wykraczającą poza ekran" - pisał Andrzej Lis - "należącą w takim samym stopniu do społecznej wyobraźni, co do konkretnego dzieła" ("Kultura").
"Filmowe role Zapasiewicza" - notowała z kolei Lidia Klimczak - "to galeria postaci niejednoznacznych, a często - nawet dwuznacznych. Ściąga na nie dezaprobatę widzów, jak w 'Barwach ochronnych' Zanussiego lub potępienie jak w 'Matce Królów' Zaorskiego. Niezwykle umiejętnie stopniuje tzw. cechy negatywne: od świadomego cynizmu poprzez zacietrzewienie i głupotę aż do podłości. Grając w filmie postępuje niekiedy w sposób paradoksalny i jest to celowy zamysł artystyczny: utożsamia się bez reszty ze swoim dwuznacznym bohaterem i jednocześnie nie dopuszcza do tego, aby widzowie pragnęli się z nim utożsamić. Kiedy indziej znów stawia widzów w sytuacji niejednoznacznej, utrudniając im wydanie oceny - tak było w przypadku docenta z telewizyjnego filmu 'Za ścianą' Zanussiego, czy też dziennikarza z 'Bez znieczulenia' Wajdy" ("Ekran" 23.06.1988).
We współczesnym moralitecie Krzysztofa Zanussiego Życiu jako śmiertelnej chorobie przenoszonej drogą płciową (2000), znów wcielił się w postać cynicznego inteligenta - lekarza Tomasza Berga. Tę samą postać zagrał w Suplemencie (2002) Zanussiego - filmie rozwijającym wątki z poprzedniego obrazu. Z kolei w Persona non grata (2005) stworzył tragiczną postać Wiktora, ambasadora Polski w Urugwaju, byłego opozycjonistę. Podsumowaniem pracy z Zanussim była Rewizyta (2009) śledząca losy bohaterów z filmów reżysera z lat 70. Zapasiewicz zagrał w nim swoją ostatnią rolę - profesora Szelestowskiego.
Autor: Michał Bujanowicz, sierpień 2004.
Aktualizacja: Monika Mokrzycka-Pokora, listopad 2009.
Zbigniew Zapasiewicz
Zbigniew Zapasiewicz